Muszę to powiedzieć. Polskie kino ostatnich ładnych paru lat to odzwierciedlenie naszego
społecznego syndromu stresu pourazowego. Tylko wojny, zesłania, obozy, ruski, niemcy, komuna
i ból! Czy możecie [do reżyserów] wreszcie przestać przeżuwać stare traumy i pokazać coś
wesołego, ciepłego i napawającego optymizmem? Tylko proszę nie serwować obrzydliwej papki
w stylu "Kac Wawa" sprowadzającej widza do poziomu ameby.
lata zaniedbań. Taka historia. Jeszcze ok 10 powstań i zrywów, dziesiątki wielkich bitew, setki bohaterów, wiele idei. W dzisiejszych czasach moglibyśmy na Naszej historii zarobić setki miliardów dolarów. Trzeba kręcić jak najwięcej .... może w końcu nauczą się robić w stylu Gibsona lub jeszcze bardziej porywającym.
niestety tak juz jest, ze polskich tworcow od dawna cechuje umilowanie do martyrologii, nie tylko w kinie. wszystko zaczeli nieszczesni romantycy, a raczej ich epigoni. glownie uzalamy sie nad swoja historia ale nie tylko. co gorsza polskie kino jest znane z tego za granica. calkiem fajnie przedstawiono to w "nic smiesznego"
jednk ostatnio pojawilo sie troche calkiem niezlych filmow gdzie historia jest tylko tlem np. "Wszystko, co kocham," Rewers", "Ile waży koń trojański?", "Mój rower"," 80 milionów" czy "Mała Moskwa". oczywiscie polityka i historia jest w nich obecna, bo nie da sie mowic o tamych czasach bez kontekstu, ale ewentualne trudnosci czy cierpienia bohaterow nie sa cierpieniami calego narodu.