Dlaczego oceniłem ten film nisko, mimo, ze wydaje się ambitny? Bo choć dużo w tym filmie niedopowiedzeń, to po seansie zupełnie nie czułem ochoty, aby obejrzeć to jeszcze raz i doszukiwać się odpowiedzi.
Dobry film powinien zaciekawiać oraz stawiać pytania. Nie musi dawać widzowi gotowych odpowiedzi, ale powinien skłaniać do jakichś przemyśleń. Ten film niestety tylko zaciekawia i właściwie nic więcej. Trzyma widza przy ekranie do końca, bo co chwilę dzieje się coś zaskakującego, ale... nic więcej.
Poza tym, oprócz tych dwóch chłopaków, wszystkie postacie są jak NPC w grze komputerowej (czyli postacie jedynie zapełniające tło. Nie posiadają osobowości. Biegają tylko po korytarzach w skafandrach. Niewiele się tu dzieje w kwestii relacji między bohaterami, emocji (Laurence Fishbourn cały czas z kamienną twarzą). Właściwie jedyne co robi widz na tym filmie, to ogląda tego chłopaka i zastanawia się, gdzie on trafił, do jakiego miejsca i czego oni właściwie chcą, oraz co zobaczy, jeśli uda mu się stamtąd uciec. To wszystko.