film dawal mi sygnal by go obejrzec juz dosyc dawna, ale jakos nie moglem sie przekonac. w koncu nadszedl ten moment, ale tylko dlatego, ze......inne propozycje byly zbyt dlugie, a czasu mialem tylko na 90 min
krotko mozna napisac o nim tyle:
rezyser ewidentnie mial pomysl, ale w trakcie jego realizacji nieco sie pogubil, jednakze brnal dalej liczac, ze cos z tego wyjdzie. i wyszlo. tylko nie wiadomo co.
film jak widac ma tylu samo obroncow co krytykow. ja naleze do tej drugiej grupy.
te wszystkie (poniekad bardzo sensowne) tlumaczenia i wyjasnienia jego zwolennikow do mnie nie trafiaja, poniewaz film zostal zrobiony zwyczajnie na sile. sposob realizacji, dziury w fabule, kopia pomyslow z wczesniejszych produkcji, upchanie niepotrzebnych scen to material na papke, a nie na porzadne kino sc-fi
porownanie do 'moon' to kompletne nieporozumienie. w 'moon' (powstal 5 lat wczesniej!) mamy intrygujacy pomysl i zgrabna realizacje, w efekcie czego otrzymujemy świetne kino (w zblizonym budzecie jesli nie nizszym). w filmie 'nic sie nie dzieje', a oglada sie go z wielkim zaciekawieniem. w przypadku 'signal' jest dokladnie na odwrot.
zaskoczenie na zakonczenie? owszem jest, ale nie w stylu 'wow' tylko raczej 'wtf'