Film spoko, tylko ta judeochrześcijańska propaganda na początku zupełnie niepotrzebna. Mam na myśli ten zmodyfikowany tekst z prologu ewangelii Jana, gdzie dopowiedziane jest, z kim było "Słowo" (tzn. Jezus). Że był z Noe, że był z Mojżeszem itd.
Chrystus powiedział, że Mojżesz był oskarżycielem ludzi. Za czyją sprawą stał się oskarżycielem? Za sprawą Jahwe. Tego Jahwe, który nienawidził do któregoś pokolenia i mścił się. Który podyktował zasadniczo słuszny dekalog, ale jak to polityk-dyktator, dawał je pod wyłączność jednego ludu. Który nakazywał rzezie i nienawidzić nieprzyjaciół. Który za złamanie przykazań kazał zabijać.
Chrystus wskazał: "POWIEDZIANO WAM, że przyjaciół macie miłować, a nieprzyjaciół nienawidzić. A JA Wam powiadam"... i tutaj pada oczywiście nauka o miłowaniu również wrogów. Jeśli Chrystus reprezentował sobą Boga Najwyższego, Abbę, to chyba ów Bóg nie może być sprzeczny lub zmieniać zdanie, na dodatek w tak zasadniczych kwestiach etycznych?! Żydzi nie poznali, jakiego Ducha był Jezus - nic dziwnego. Rozbudowywali skrupulatne Prawo, literę, nadgorliwość urzędniczą. Czuli się tacy ważni, tacy pyszni, na obraz ICH Boga.
Jezus, co prawda, to prawda, zachowywał się wobec nich sprytnie jak wąż, ale uczciwie jak gołębica. Przyznawał słuszność literze Prawa, bo jak w sumie jej nie przyznawać. Literalnie, nie można mu było nic zarzucić, tyle tylko, że brakowało w nim wypełniacza miłości, a ponadto, gdyby chciało ono wymienić wszystko, co należałoby robić, i wszystko, czego trzeba byłoby unikać, mając na celu dobroć, Jahwe musiałby podarować raczej milion kamiennych tablic. Dlatego Chrystus nie dawał przepisów do wykucia na blachę, tylko sypał przypowieściami, które inspirują jako serie analogii. I wszystko spina zarówno Jego postawa, jak i Jego nauki oraz cały życiorys. Misja. Spięte największą klamrą Najważniejszego Przykazania.
Tych przypowieści jest jeszcze więcej w niektórych "gnostyckich" ewangeliach, odrzuconych przez hierarchiczny Kościół, który w świetle Ewangelii jako całokształtu, nie ma racji bytu, nie ma sensu. Nic w tych ewangeliach sobie nie przeczy, lecz dopełnia obraz. Widać w całej krasie, że Chrystus nie jest Synem Jahwe. Że "Stary Testament" to prawdziwy misz-masz różnych objawień i półprawd, w którym również należy odsiewać ziarno od plew z pomocą serca i umysłu. By rozpoznać, gdzie ukrył się Bóg Prawdziwy, Bóg Żywych mianowicie, a gdzie Bóg umarłych.
Daję taką małą wskazówkę: na samym początku Księgi Rodzaju, opisane są dwa procesy... stworzenia. Macie jak wół napisane. Na początku, Bóg nazywany BOGIEM stwarza WSZYSTKO (łącznie z mężczyzną i niewiastą) za pomocą SŁOWA. I tu mamy odwołanie realne do prologu z Ewangelii Jana. Słowo, czyli Informacja. Ona buduje nasz wszechświat, zawiera tę samą Prawdę komplementarności, od DNA aż po niezbadany do końca jeszcze elektromagnetyzm czy meandry kosmosu. Tak zostało opisane właściwe stworzenie. I wówczas to, Bóg dał ludziom do dyspozycji CAŁĄ PLANETĘ i WSZYSTKIE DRZEWA (!)
A gdy poczytacie dalej, na scenę wkracza inny jegomość, opisany już jako "Jahwe Bóg", który zauważa, że z człowieka kiepski niewolnik, bo nie chce mu się ziemi uprawiać. Lepi więc jakiegoś innego człowieka, nie używając SŁOWA, ale... gliny. Nie wiadomo, czy to stworzenie nowego człowieka, czy metafora kształtowania tego już stworzonego, przez oblepianie go. Zamyka go w jakimś wydzielonym ogrodzie i podpuszcza go, zakazując spożywania owocu z jakiegoś drzewa. A przecież miał pozwolone spożywać ze wszystkich. Kim jest więc ów Jahwe? Bóg Abba, Prawdziwy, jest Stwórcą, Kreatorem, największym Umysłem. Artystą, Filozofem, Naukowcem i Inżynierem w jednym. Kim jest Jahwe? Jaki obraz się z niego wyłania? To po prostu krwawy dyktator, który zawęża swą łaskę do jednej nacji.
A zatem, przychodzi Chrystus, który mówi, że to my dopuszczamy grzech dzięki naszej ZEPSUTEJ naturze. Aczkolwiek to akurat z ewangelii Marii Magdaleny. Co nie przeczy cytatowi z kanonu, który głosi, że zostaliśmy wystawieni na owo zepsucie NIE Z WŁASNEJ WOLI! Niewolnik nie może być niewolnikiem z własnej woli, bo to oksymoron, prawda? Czy już wiecie zatem, dlaczego Chrystus nie oddał się w męce własnemu Ojcu? Dlaczego nie oddał w ofierze siebie... samemu sobie? To byłby absurd, nieprawdaż? Ano, właśnie dlatego - Jahwe to po prostu zła siła duchowa, która uzurpuje sobie władzę nad światem, i która wymaga ciągle dzielenia i rządzenia, przelewania krwi. Zemsty. Chrystus przyniósł Sprawiedliwość Bożą i objawił, jak ją wprowadzać. Pokazał to w ekstremum, dlatego skończył na krzyżu. Jahwe dostał najniewinniejszą krew, Syna Bożego, który całym swym życiem głosił miłość i robił to genialnie. Ofiara została spełniona. Ale wiecie co? To dla NAJWYŻSZEGO nic. To DLA NAS coś.
DLA NIEGO NIC, ponieważ choć Chrystus to wszystko wycierpiał, co było olbrzymią męką i aktem poświęcenia, to po 3 dniach zmartwychwstał! Jest więc jasne, że chodzi o wzór dla nas: że nie mamy LĘKAĆ SIĘ żyć wzorem Jezusa, ponieważ zarówno w tym życiu czekają nas powtórne narodziny z Ducha, jeśli wytrwamy w byciu jak dzieci, które nie chcą robić sprzeczności między miłością do siebie i miłością do innych, jak i również po śmierci doczesnej czeka nas raj. Niezależnie od tego, czy nasz skarb bliski sercu, który jest jednocześnie naszym krzyżem, zawiedzie nas do dosłownej śmierci, czy duchowej, czyli totalnego obumarcia maski zakładanej nam systemowo. Odkamienienia serca, inaczej mówiąc.
Bo tak, Chrystus przyniósł nam prototyp MISJI, a każdy z nas ma swoją, analogiczną. Bo każdy ma jakieś skarby, jakieś talenty. To jest sprawiedliwość boża, o którą najpierw trzeba zabiegać: nie marnować ich, by żyć z pasją i dzielić się spontanicznie oraz szczerze, bo wtedy to naturalne. Tak się robi Królestwo na Ziemi i nie musimy go specjalnie wypatrywać. O ile oczywiście widzimy te talenty jako ostatecznie dary od Ojca, i tak patrzymy na całe życie i każdą jego chwilę, każdego nowo poznanego człowieka i tak dalej. Czy widzieliście kiedyś, by żołądek miał pretensje, że nie dostał więcej kompetencji wątroby? Albo by prawa półkula chciała być bardziej analityczna, jak lewa? Otóż wszystko w nas i poza nami działa tak, jak zostało to wpisane w powołanie. Przeznacznie. PRE-dyspozycję.
I tak na przykład lewa półkula ma swoją główną rolę, choć po części potrafi to samo, co prawa i vice versa. To na poziomie ludzkiego ego ludzie porównują się ze sobą zaciekle i wstydzą się "braków" czy też różnic, widząc w nich następnie powód do wrogości i konfliktów. Nie mamy się lękać i wstydzić, mamy podeptać szaty, którymi zakrywamy się, by ukryć NADRABIALNE PRZECIEŻ SŁABOSTKI! Czegoś nie umiemy, nie wiemy, nie mamy, nie orientujemy się... a czy mamy być "bogami" w rozumieniu satanistycznym, czyli samowystarczalnymi maszynami? :) Nie, mamy robić to, do czego czujemy największą pasję i w ten sposób uzupełniać się. Nie porównywać się zanadto, bo nasze odrębności to zaczyn dopełniania się właśnie. Te naturalne, a nie wyolbrzymione przez system, nie te ideologiczne.
Gdybyśmy wszyscy tak żyli, to wszystko, co ziemskie i doczesne, byłoby nam naturalnie dodane. Gdy tak się żyje, to tak jest. Ale lepiej by było, gdyby utworzyła się masa krytyczna ludzi samopoznanych, żyjących świadomie i empatycznie. Odważnie, wiedząc, że cała konkurencja w atmosferze zajadłej walki jest żałosna i stanowi błędne koło. To tylko gra, ale walka o nasze dusze nie jest tylko grą. Dlatego nie możemy się uzależniać od gry, w której chce nas zamknąć zło. Wciągając nas w bezustanne licytacje, drążenie, wywlekanie brudów, rozdrapywanie, mszczenie się, przemoc, niewdzięczność, frustrację, jad, toksynę. Pozdrawiam
Chrystus rzekł, iż wybraństwo zostanie dane temu narodowi, który wyda owoce Królestwa, a więc wybraństwo nie jest powodem do wywyższania się, ale do dzielenia się, niesienia Prawdy. Dobrej Nowiny, wedle której może żyć cały świat bez narzucania. Owocami Królestwa nie jest więc również wyzysk i piramidalna logika władzy, ale raczej networking i oddolna współpraca ludzi.