Tak się właśnie zastanawiam na co wybrać się do kina... Na Syna Bożego czy na Noego? Był ktoś na Synu...? Polecacie czy nie bardzo? Bez spoilerów w miarę możliwości poproszę;) z góry dziękuję;)
Oba filmy są naprawdę piękne. NOE jest trochę baśniowy, lużno trzyma się historii, którą znamy, ma przepiękne zdjęcia, wiele mądrych przesłań, Russell Crowe też wspaniały. Jedynie wg mnie koncowka to przesada. Ale naprawde polecam. 
SYN BOŻY to z wielkim rozmachem pokazana historia Jezusa: aktor, ktory go gra jest naprawde charyzmatyczny, robi niesamowite wrażenie. 
Ja ogladalam film na początku w zachwycie, potem w przerażeniu, bo wszystko pokazano bardzo prawdziwie. Też bardzo polecam. 
 
Mam też taką refleksję, że dla mlodych ludzi bardziej ciekawy , ponadczasowy jest NOE. Drugi film nie ma fajerwerków, oglada się go jak film o dawnych czasach.
Mega nudne filmidlo. Tak nudnego nie widzialam od czasu Milka. Jezeli ogladam cos, co fabularnie jest mi doskonale znane, jak historia Jezusa, oczekuje czegos, co wniesie do tematu cos, cokolwiek. Ten film jest rownie zajmujacy jak reklama sredniego parku krajobrazowego. Ladna, ale po 10 minutach zaczynasz myslec co by tu kupic na obiad.
Powiem tylko słowo o "Noe". On nie jest na podstawie Biblii, tylko na podstawie komiksu, który popełnił reżyser - jego własna historia inspirowana Biblią, ale z samą Biblią wspólny jest potop, imiona postaci i nie wiem czy cokolwiek jeszcze (może i więcej, ale naprawdę dużo tam jest inwencji twórczej reżysera). Moim zdaniem więcej ma wspólnego z "Władcą pierścieni" ;) Tak tylko lojalnie ostrzegam, bo można przeżyć lekki szok.
Nie obrażaj "Władcy pierścieni" (zwłaszcza książek), bo wydaje mi się, że ma więcej celowych, chociaż niekoniecznie rzucających się nawiązań do Biblii (Tolkien był katolikiem) niż film "Noe" (wnioskując na podstawie komentarzy o tej produkcji). :)
Ej, mnie władca pierścieni nie zachwycił to raz, a dwa, to piszę jak mi się kojarzył (w sumie tak to powinnam napisać - że się kojarzył, a nie, że miał więcej wspólnego). 
"Noe" od początku nie miał być filmem biblijnym, tylko na podstawie komiksu - gdyby to podkreślali od początku, to byłoby o wiele mniej zbulwersowanych głosów.
Ok, spokojnie. :) Ale nie zachwyciły cię książki czy filmy "Władca pierścieni"? 
 
A co do "Noe", to się zgadzam, że chyba raczej słabo podkreślali, że to na podstawie komiksów (przynajmniej w reklamach, gdzie chyba te fragmenty z "Tranformersami-aniołkami" były wycięte z tego co ktoś pisał na forum) i raczej chyba nie będę chciał tego oglądać.
No przecież jestem spokojna :) Filmy mnie nie zachwyciły, książek nie śmiem ruszać, bo podobno mają niesamowicie dużo opisów, a to mnie zwykle nudzi. Zabrzmiało to jak zabrzmiało, ale taka prawda, wolę jak więcej się dzieje. 
 
No właśnie chyba celowo powycinali, żeby więcej osób poszło do kina z nadzieją, że to film biblijny. Szkoda, to bardzo nieuczciwe z ich strony... ja poszłabym i tak ze względu na Emmę Watson, ale na pewno bardziej podobałby mi się, gdybym wiedziała wcześniej jak bardzo ten film jest niebiblijny (bo ogólnie, to film zły nie jest).
Dziękuję wszystkim za odpowiedź;) dziś byłam z przyjaciółką na Synu;) i uwaga spoilery;) jak ktoś nie widział i nie chce wiedzieć niech dalej nie czyta;p (śmiesznie trochę to brzmi - spoilery do historii która ma 2000lat;p no ale...;)) 
 
spoilery 
 
Ogólnie film mi się podobał. Uważam, że rola Jezusa była świetnie obsadzona. I ogólnie historia trzymała się jako tako oryginału. Jako że oparta była na mojej ulubionej wersji Ewangelii - wg. św. Jana to zabrakło mi modlitwy Jezusa w Ogrójcu. Chodzi mi o tekst z pisma. No i wkurzały mnie przeinaczenia niektórych sytuacji. Rozumiem, że nie można wszystkiego powiedzieć w 100% jak w oryginale, ale można to zrobić tak, żeby nie zmieniać znaczenia. Poza tym uważam, że robienie z życia Jezusa filmu poprawnego politycznie jest po prostu przesadą. Maria Magdalena jednym z Apostołów? Srsly? A kompletnie mnie osłabiła postać Szymona z Cyreny. No normalnie o mały włos nie ryknęłam w kinie śmiechem... W ogóle z przyjaciółką doszłyśmy do wniosku, że role kobiece to w tym filmie porażka. I takie "kwiatki" strasznie rozpraszają podczas całego filmu, przez co ciężko jest się skupić na tym co ważne. 
Ale film ma też swoje dobre momenty;) scena z chodzeniem po wodzie- jak dla mnie genialna. Obawiałam się, że ominą ten wątek, że Piotr zaczął się topić dopiero wtedy jak przestał patrzeć na Jezusa. Na szczęście to jest pokazane pięknie;) Nawrócenie setnika Mateusza - bomba, I sceny z faryzeuszami;) mistrzowski pocisk;) i to są najlepsze sceny wg mnie bo nie zostały zmienione - jest tak jak w oryginale;) 
Podsumowując - cieszę się, że poszłam na to do kina;) nie żałuje tych 18zł na bilet;p
Zgadzam się absolutnie! Ja będąc w kinie chcąc nie chcąc porównywałam "Syna Bożego" do "Pasji" i muszę powiedzieć, że "Pasja" dużo lepsza pod względem doboru aktorów. 
 
Maria - w "Synu" odniosłam wrażenie jakby była po botoksie, w "Pasji" piękna, skromna postać, a retrospekcja, gdy Jezus upadł na jej oczach, to po prostu łzy na samo wspomnienie..., 
 
Piłat - w "Synu" nie ukazano prawdziwej rozterki z jaką Piłat się zmagał, w "Pasji" IDEALNY, po prostu to jak przedstawili Piłata, to się nie mieści w głowie. No genialne to było!, 
 
Klaudia - w "Synu" nie było widać tej prawdziwej rozpaczy, gdy Piłat był zmuszony go skazać, w "Pasji" super było to, że miała widok zarówno na to co się działo na placu, jak i na swojego męża, który łapał z nią kontakt wzrokowy, gdy ogarniały go wątpliwości, 
 
Judasz - w sumie dość porównywalnie, ale w "Pasji" podobało mi się to, że pokazali te demony, które prześladowały go po wydaniu Jezusa, no i ta rozpacz była prawdziwsza... 
 
Piotr - zdecydowanie lepiej wykreowana postać w "Synu"! Baardzo charyzmatyczna postać, dla samego Piotra warto obejrzeć "Syna Bożego". W "Pasji" Piotr jakoś nie zapadł mi w pamięci... 
 
Maria Magdalena - w "Synu" pomysł Magdaleny jako jednego z Apostołów mnie nie przekonał... Za to w "Pasji" rewelacja. 
 
No i Jezus - ogólnie dość porównywalny poziom, chociaż w "Synu" Jezus był jak dla mnie trochę zbyt cukierkowy. Sama męka bardziej przekonująca była w "Pasji". Mimo, że niejednokrotnie zakrywałam oczy, to "Pasja" jednak bardziej mi się podobała. 
 
Ogólnie oba filmy dość różne od siebie, bo "Pasja" ukazuje tylko mękę, a "Syn Boży" pokazuje więcej, ale naprawdę bardzo fajne. Polecam wszystkim, szczególnie teraz, przed Wielkanocą :)