Pierwsza połowa filmu odrobinę się ciągnie. Cały film zresztą nie jest dynamiczny, ale druga połowa, a zwłaszcza podsumowanie jest godne mistrza. Charlie Kaufmann bardzo zwięźle i gorzko mówi o życiu, ocenia je. I dopiero z tej perspektywy całość nabiera sensu. Film jest po prostu historią życia świadomego człowieka, od jego wieku średniego aż do śmierci. Poznajemy myśli i obserwujemy zmiany zachodzące w jego życiu. Główny bohater to "everymen", każdy z nas, doświadczający smutków i radości. I może byłby to kolejny film "o życiu" gdyby nie puenta na końcu:
"What was once before you, an exciting and mysterious future is now behind you, lived, understood,disappointing. You realize you are not special. You have struggled into existence and are now slipping silently out of it. This is everyone's experience. Every single one. The specifics hardly matter, Everyone is everyone."
To doskonale zamyka całość i pozwala w pełni zrozumieć film.