Przeciętny thriller, o którym dziś pamięta się tylko dlatego, że zagrała w nim Julia „Pretty Woman” Roberts. Najciekawsze wydaje się pierwsze pół godziny filmu, gdzie w pięknym domu rozgrywa się dramat maltretowanej żony, gdzie w idyllę wkracza przemoc, a kochający partner staje się katem.
Bardzo szybko zamienia się to jednak w rasowy thriller, co nie byłoby zarzutem, gdyby Joseph Ruben (reżyser bez ciekawego dorobku) nakręcił swój film z polotem i miał pomysł na zaskoczenie widza. Zamiast tego ciągnie się to wszystko przewidywalnie do samego końca, męcząc ogranymi zwrotami akcji i oczywistym dla każdego finałem, bez krzty przewrotności. Co prawda Ruben robi może, by utrzymać napięcie, ale co z tego skoro grzęźnie w schematach?
Dla bezkrytycznych fanów Julii Roberts…
Moja ocena - 3/10
Ten film warto dobrze ocenić dla samej idei tego filmu na jakie problemy zwraca uwagę.
Po pierwsze ten film nosi tytuł "Sypiając z wrogiem" a nie Mój własny wróg...po 2 Julia Roberts to bardzo dobra aktorka i zagrała w wielu innych b.dobrych filmach i żeby ją kojarzyć tylko, lub głównie z filmem "Pretty Woman" trzeba być niezłym ignorantem...poza tym ja jakoś jak i z pewnością wiele osób pamiętałam ten film, mimo że oglądałam go kilka lat temu i tu niespodzianka: nie z powodu Julii tylko z tego, że film jest po prostu bardzo dobry i ciekawy. Poza tym, przewidywalność filmu nie degraduje go w żaden sposób, tylko oczywiście ciężko to wielu ludziom zrozumieć. Także na przyszłość polecam nie etykietować, nie uogólniać i nie skupiać się tylko na 1, bo film ocenia się biorąc pod uwagę wiele składowych.
Tytuły swych postów dobieram na zasadzie skojarzeń, szukając analogii do znanych tytułów filmów, fraz, przysłów itp. Widać już na wstępie, że nie wiesz jak dobrać do mej wypowiedzi dobrą kontrę, skoro czepiasz się takich pierdoł…
Julia Roberts to przeciętna aktorka, która czasem potrafiła wspiąć się na wyższy poziom aktorstwa („Stalowe magnolie”, „Erin Brockovich”, „Bliżej”, „Mary Reilly”), co i tak będzie dolną granicą tych najbardziej utalentowanych. I nic na to nie poradzisz. Aha, jeśli nie zauważyłaś (oj coś Twoje studia mało dają) to wyraz kpiny i mej dezaprobaty dla jej osoby…
„poza tym ja jakoś jak i z pewnością wiele osób pamiętałam ten film, mimo że oglądałam go kilka lat temu”
Ja pamiętam jak kilkanaście lat temu oglądałem jakiś japoński film o pokręconych cyborgach. I do tej pory go pamiętam. Choć pewnie nie dlatego, że był bardzo dobry i ciekawy ;) Korelację chyba wyłapiesz…
„…bo film ocenia się biorąc pod uwagę wiele składowych”
Nie pomyślałem o tym. Nie wziąłem po uwagę pracy montażysty dźwięku, scenografa i gościa od cateringu na planie. Ale następnym razem się poprawię. Obiecuję.
Pozdrawiam ;)
Jesteście zbyt surowi... dla mnie bardzo dobry film wzruszający trzyma w napięciu o bardzo trudnym temacie jak kobieta maltretowana przez męża film pokazuje bardzo odważną nieszczęśliwa kobietą policja czy inne tego typu organizacje są bezradne to jest prawda . jej Jej oprawca zawsze będzie z nią dopóki się z tym nie zmierzy.. jak zawsze świetna Julia Roberts ...
Masz rację - to średniak, ale - moim zdaniem - na te 5 zasługuje, choćby poprzez porównanie z innymi podobnymi. Jest czarno-biały jak klasyczny western. Poza tym, wbrew temu co piszą liczni filmwebowicze, muzyka mija się ze scenariuszem.