Laura jak wiadomo uciekla od meza ktory ja bil i psychicznie sie znecal ponad 3 lata. Jednoczesnie zbyt szybko nawiazuje nowa znajomosc z calkiem obcym facetem ( zeby to byl jakis znajomy z dawnych lat) i zaczym mu ufac. W koncu nawet zakochuje sie. Oczywiscie ma pare razy watpliwosci oraz chwile zawahania, obaw przed nowym zwiazkiem ale nie trwa to dlugo. A co jesli Ben tez bylby takim psycholem jak Martin? W koncu na poczatku jej pierwszy maz tez byl milym gosciem a po miesiacu miodowym pokazal swe oblicze. Ben w dodatku tez wielokrotnie sie narzucal i zbyt szybko zaangazowal. Chcial koniecznie zblizyc sie do Laury i z nia byc. Kilka razy zachowal sie bardzo dziwnie a raz wszedl bez pukania do srodka w nocy a wiedzial o jej lękach i przeszlosci z pierwszym mezem ktory byl tyranem. Mogliby w sumie zrobic druga czesc ze ten Ben tez nie bedzie taki jak Laura myslala. No coz czesto tak jest ze kobieta poznajac kolejnego mezczyzne trafia na takiego samego lub jeszcze gorszego. Jak uwazacie? Ben faktycznie jest taki milym i swietnym facetem czy jednak niekoniecznie?