„Korupcja napędza... korupcję? Korupcja to ingerencja rządu w uregulowania rynkowe. Tak mówi Milton Friedman. Dostał za to pieprzonego Nobla. Wykształciliśmy przeciw niej określone prawa, tak żebyśmy mogli ją ukryć. Korupcja jest naszym zabezpieczeniem. Sprawia, że jesteśmy bezpieczni. Dzięki korupcji ty i ja paradujemy tutaj zamiast walczyć o ochłapy na ulicy. Korupcja... zapewnia nam sukces.” – Tim Blake Nelson jako Danny Dalton do Jeffreya Wrighta w roli Bennetta Holidaya Reżyser i scenarzysta Stephen Gaghan, zdobywca Oscara za najlepszy scenariusz do filmu Traffic, serwuje nam Syrianę – thriller polityczny, który odkrywa intrygi i korupcję w globalnym przemyśle naftowym. Od pośredników zawierających zakulisowe transakcje w Waszyngtonie po ludzi pracujących w znoju na polach naftowych w Zatoce Perskiej – rozliczne wątki filmu przeplatają się ze sobą, ukazując konsekwencje zażartej walki o bogactwo i władzę. Intryga zawiązuje się na tle jednego z produkujących ropę państw Zatoki Perskiej, w którym charyzmatyczny i reformatorsko nastawiony książę Naser (ALEXANDER SIDDIG) stara się zmienić długoletnie relacje z amerykańskimi koncernami. Naser, oczywisty następca tronu, właśnie przyznał prawa do eksploatacji złóż gazu ziemnego, którymi przez wiele lat dysponował Connex, gigant energetyczny z Teksasu, spółce z Chin, która zaoferowała wyższą kwotę. To ogromny cios dla firmy Connex i dla interesów innych amerykańskich przedsiębiorstw działających w tym regionie. Killen, mniejsza od Connex spółka naftowa z Teksasu, należąca do Jimmy’ego Pope’a (CHRIS COOPER) właśnie uzyskała bardzo konkurencyjne prawa do odwiertów na cieszących się zainteresowaniem polach naftowych w Kazachstanie. Z tego powodu Killen staje się bardzo łakomym kąskiem dla koncernu Connex, który szuka nowych obszarów, aby utrzymać swoje zdolności produkcyjne. Gdy obie firmy się łączą, transakcja ta wzbudza zainteresowanie Departamentu Sprawiedliwości, a do przeprowadzenia kontroli zgodności z prawem przystępuje firma Sloan Whiting, nobliwa i wpływowa kancelaria prawnicza z Waszyngtonu. Bob Barnes (GEORGE CLOONEY) jest zasłużonym agentem CIA, kończącym swą długoletnią i godną szacunku karierę. Syna posłał już na studia (MAX MINGHELLA), a sam ma możliwość spędzenia kolejnych lat służby na komfortowej, biurowej posadce. Będąc oddanym pracownikiem, Bob zawsze głęboko wierzył, że jego praca przynosi korzyści władzom, a jego ojczyznę czyni bezpieczniejszą. Podczas ostatniej misji Boba, w której miał zabić dwóch handlarzy bronią w Teheranie, pocisk rakietowy Stinger wpada w ręce tajemniczego, niebieskookiego Egipcjanina. Po powrocie do Waszyngtonu Bob otrzymuje obietnicę awansu po zrealizowaniu ostatniej tajnej misji, którą jest zabicie księcia Nasera. Kiedy jednak jeden z miejscowych łączników denuncjuje go, a próba dokonania zabójstwa kończy się porażką, Bob zostaje kozłem ofiarnym CIA, zdradzony przez organizację, której poświęcił całe swoje życie. Próbując zrozumieć, co się stało, zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że go okłamano, wykorzystano jako pionka w grze i że nigdy nie poznał prawdziwych motywów misji, które ślepo wykonywał przez tyle lat. Bennett Holiday (JEFFREY WRIGHT) jest ambitnym adwokatem z Waszyngtonu, pracującym w firmie Sloan Whiting, odpowiedzialnym za przeprowadzenie delikatnej fuzji firm Connex i Killen w otoczeniu burzliwych waszyngtońskich układów. Musi przekazać Departamentowi Sprawiedliwości materiały wystarczające do pozwania firmy Killen za jej niejasne interesy w Kazachstanie, nie stawiając jednocześnie fuzji pod znakiem zapytania. Połączenie obu firm leży zarówno w interesie koncernu, jak i w interesie państwa. Przyda się także do realizacji ambitnych zamierzeń Bennetta, podsycanych dodatkowo przez jego ojca (WILLIAM C. MITCHELL), z którym ciągle ma na pieńku. Analityk branży energetycznej, Bryan Woodman (MATT DAMON) jest wschodzącą gwiazdą w Energy Trading Company. Mieszka w Genewie ze swą żoną Julie (AMANDA PEET) i dwoma synkami. Podczas przyjęcia wydanego przez rodzinę księcia Nasera synek Bryana ginie w wyniku tragicznego wypadku. Naser próbuje zrekompensować stratę, składając Bryanowi ofertę biznesową, która umożliwi młodemu przywódcy realizację jego reformatorskich pomysłów – ofertę, którą Bryan przyjmuje, ku przerażeniu swojej pogrążonej w żałobie żony. Dean Whiting (CHRISTOPHER PLUMMER), szef Bennetta, prezes Sloan Whiting i jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Waszyngtonie, próbuje odkręcić umowę Nasera z Chińczykami. Wie, że młodszy i skłonny do ustępstw brat Nasera, książę Meszal (AKBAR KURTHA), będzie bardziej otwarty na amerykańskie interesy, więc naciska na starzejącego się emira, by ten na swego następcę wyznaczył młodszego syna, skutecznie krzyżując tym samym polityczne zamiary Nasera. Po drugiej stronie barykady są w kraju Nasera imigranci pracujący ciężko na polach naftowych, na których życie bezpośrednio i drastycznie wpływają polityka rodziny królewskiej i kaprysy branży. Pracujący w Connex Salim Ahmed Chan (SHAHID AHMED) i jego syn Wasim (MAZHAR MUNIR) właśnie zostali zwolnieni z pracy po przejęciu firmy przez Chińczyków. Podczas gdy daremnie próbują znaleźć pracę przed upływem ważności swoich wiz, ich przyszłość staje się coraz bardziej niepewna. Salim marzy o powrocie do Pakistanu, a jego syn ma nadzieję na lepsze życie. Jednak szybko traci złudzenia i wpada we wściekłość, gdy wraz z ojcem zostają potraktowani jako imigranci zarobkowi w Zatoce. Wasim i jego kolega Faruk (SONNEL DADRAL) znajdują pocieszenie w lokalnej medresie, teologicznej szkole muzułmańskiej, w której traktowani są godnie, w przeciwieństwie do bezbarwnego i obcego im otoczenia. W medresie Wasim i Faruk zostają przyjęci pod opiekę charyzmatycznego i niebezpiecznego, niebieskookiego Egipcjanina, posiadającego zaginiony pocisk Stinger. Szejkowie i robotnicy na polach naftowych, inspektorzy rządowi i międzynarodowi szpiedzy, bogaci i biedni, znani i okryci hańbą – każdy odgrywa swą niewielką rolę w rozległym i skomplikowanym układzie sterującym przemysłem, przy czym nikt nie zdaje sobie sprawy z rzeczywistego – wybuchowego – wpływu, jaki ich drogi życiowe będą miały na dzieje świata.
O FILMIE
„Żyjemy w skomplikowanych i trudnych czasach, i chciałem, aby Syriana odzwierciedlała tę złożoność w sposób emocjonalny, chciałem podejść do niej w sposób narracyjny. Ludzie nie dzielą się na dobrych i złych, tak jak nie ma prostych odpowiedzi. Postacie nie mają tradycyjnych wzorców osobowości, wątki nie zamykają się, tworząc pouczające lekcje życiowe, pytania pozostają bez odpowiedzi. Miałem nadzieję, że nie konkludując wszystkich wydarzeń, film ten będzie miał inną siłę oddziaływania na widzów i na dłużej zapisze się w ich pamięci. Wydawało się to być najszczerszą refleksją dla świata powstałego po 11 września, w którym przyszło nam żyć.” – Stephen Gaghan Syrianę napisał i wyreżyserował Stephen Gaghan, zdobywca Oscara w kategorii „Najlepszy scenariusz” za film pt. Traffic. Gaghan zaczął rozmyślać o machinacjach światowego przemysłu naftowego, gdy prowadził badania do wspomnianego wyżej filmu Traffic. W Waszyngtonie spotkał wielu wpływowych ludzi, w tym pracowników Pentagonu, odpowiedzialnych za egzekwowanie amerykańskiej polityki antynarkotykowej. Właśnie wtedy zaczął zauważać ciekawe podobieństwa pomiędzy handlem narkotykami a grą sił w branży naftowej. – W tym czasie– mówi Gaghan – wydział antynarkotykowy i antyterrorystyczny w Pentagonie były ze sobą połączone. Pomyślałem, że chyba największym nałogiem naszego kraju jest uzależnienie od taniej ropy z zagranicy oraz że nasz łatwy dostęp do ropy jest znaczącym elementem przewagi gospodarki amerykańskiej. Gdy reżyser filmu Traffic, Steven Soderbergh, aktor i producent George Clooney oraz ich firma producencka Section Eight pokazali Gaghanowi książkę Oblicze zła, zawierającą wspomnienia byłego agenta CIA, Roberta Baera, okazała się ona dla Gaghana świetną okazją do rozwinięcia tematu, który już wcześniej go zainteresował. W książce Baer opisał swoje doświadczenia podczas pracy na Bliskim Wchodzie w charakterze oficera operacyjnego Dyrekcji Operacji Centralnej Agencji Wywiadowczej w latach 1976–1997. – Steve Gaghan powiedział kiedyś, że świat jest uzależniony od ropy jak od narkotyków – mówi Soderbergh – byłem więc pewien, że obmyśli zupełnie nowy sposób potraktowania tego tematu. Chociaż książka nadała Syrianie początkowego rozpędu, to doświadczenia Baera jako oficera terenowego CIA posłużyły w rzeczywistości jako punkt wyjścia dla obszerniejszej historii, jaką chcieli opowiedzieć autorzy filmu. – Sama książka była fascynująca – mówi Clooney – i im więcej czasu nad nią spędzaliśmy, tym jaśniejsze stawało się dla nas, że w rzeczywistości należało opowiedzieć jeszcze inną historię, poza tą z książki. Pomyśleliśmy, że Syrianę można zrealizować w sposób podobny, jak filmy z połowy lat 60. i początku lat 70. XX wieku, w których inicjowano debatę o porażkach władz, jakby to były porażki nas wszystkich, nie tylko danej partii czy ugrupowania. – Moim zdaniem udało nam się zachować najważniejsze elementy opowieści Boba, mimo że jego fabuła jest fikcyjna – mówi Gaghan. – Bob pomógł mi także zrozumieć sieć powiązań istniejących na Bliskim Wschodzie i w branży naftowej, co w końcu doprowadziło nas do powzięcia decyzji o zbudowaniu fabuły wielowątkowej. Przez rok przed rozpoczęciem pracy nad scenariuszem Gaghan prowadził badania do filmu, poznając wewnętrzne mechanizmy funkcjonowania sektora naftowego w Stanach Zjednoczonych. Podróżował także do Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Szwajcarii, Libanu, Syrii, Dubaju i Afryki Północnej, gdzie rozmawiał z ludźmi na każdym szczeblu drabiny władzy, z której składa się przemysł naftowy. Sam Bob Baer zabrał Gaghana w podróż po Bliskim Wschodzie, gdzie prowadził działalność wywiadowczą przez 21 lat, przedstawiając reżyserowi wiele postaci działających w branży, w tym pośredników w handlu ropą naftową, tajnych agentów CIA, handlarzy bronią oraz przywódcę islamskiego ruchu Hezbollah. – Poznałem naprawdę gościnnych ludzi o bardzo wyraźnych poglądach – mówi Gaghan o swych podróżach. – Zauważyłem, że jeśli zada się to samo pytanie pięciu osobom, to usłyszy się pięć różnych historii i wciąż nie będzie to pełen obraz sytuacji. Opierając się na tej obserwacji, starałem się skoncentrować na sposobie funkcjonowania tego świata tajemnic. Po intensywnych podróżach i dociekaniach, Gaghan rozpoczął pracę nad scenariuszem, w którym utkał fabułę z wielu niezależnych wątków, ujawniających mechanizmy działania branży oraz stworzył postacie, które są jej siłą napędową poprzez wywieranie znaczącego wpływu, siłę woli czy też wykorzystywanie pracy własnych rąk. Głównym zamiarem autorów filmu było ukazanie zajmującej historii odzwierciedlającej jednocześnie złożoność i wieloznaczność obecnej sytuacji – stworzenie filmu analizującego różne punkty widzenia bez forsowania żadnego z poglądów jako jedynie słusznej prawdy. – Nie zamierzamy nikogo nawracać za pomocą tego filmu – mówi Clooney. – Filmy mogą co najwyżej stawać się przyczynkiem do dyskusji, a w tym przypadku na pewno do dyskusji o uzależnieniu świata od ropy naftowej. Syriana otwiera także temat korupcji, skuteczności działań CIA i wiele innych. Chcemy, żeby następnego dnia po obejrzeniu filmu ludzie rozmawiali o filmie, stojąc przy ekspresie do kawy, mówiąc: „tak, z tym się zgadzam” albo „w tym miejscu nie mają racji”. Taka dyskusja jest nam potrzebna. Gaghan ma także nadzieję, że amerykańskim widzom przybliży także tematy i postacie, które wydają im się obce i odległe. – Za każdym razem, gdy obiektyw, przez który widzisz ogólny obraz, staje się obiektywem przybliżającym szczegół, jesteś w lepszej kondycji – mówi Gaghan. – Możemy przejść od Wasima, pracującego wraz z ojcem w Zatoce Perskiej, który mówi: pewnego dnia kupimy prawdziwy dom i ściągniemy tu mamę, do Robbiego Barnesa odwiedzającego kampus college’u ze swym ojcem, Bobem. Siła tych obrazów oglądanych obok siebie leży w tym, że zaczyna się odczuwać powiązania pokazujące ogół – to, że wszyscy mieszkamy na tym samym świecie i że wszyscy chcemy tylko lepszego życia dla naszych dzieci. – Film ten przedstawia zwykłych ludzi w niezwykłych okolicznościach, pokazując w ten sposób, że odpowiedzialność osobista ma znaczenie, że nasze codzienne decyzje mają wpływ na to, w jakim świecie żyjemy – tłumaczy dalej Gaghan. – Bob Barnes jest przede wszystkim pełnym poświęcenia pracownikiem, który stara się dobrze wykonywać powierzone mu zadania i sfinansować studia syna. Bryan Woodman ma żonę i dwoje dzieci, aż pewnego dnia przydarza mu się najgorsza dla ojca tragedia – śmierć syna. Relacje Bennetta Holidaya z ojcem są bardzo trudne, więc ten próbuje rozwiązać te zawiłe problemy w swej pracy, jednocześnie nie rozbijając rodziny. Wszyscy znajdujemy się w takiej sytuacji. Właśnie poprzez codzienne zmagania tych postaci możemy wejść w świat, który na pierwszy rzut oka wydaje się większości abstrakcyjny, lecz jest wyjątkowo aktualny, ponieważ wzajemne powiązania interesów związanych z ropą naftową, terroryzmu i możliwości stworzenia demokracji na Bliskim Wchodzie w ogromnym stopniu oddziałują na naszą gospodarkę oraz psychikę i będą w ten sam sposób oddziaływać w możliwej do przewidzenia przyszłości. – Chociaż „Syriana” to prawdziwe pojęcie używane przez ekspertów w Waszyngtonie do opisywania hipotetycznego przemodelowania Bliskiego Wschodu, nasz tytuł użyty jest bardziej abstrakcyjnie. Koncepcja „Syriany”, zwodniczego marzenia o skutecznym przekształceniu państw narodowych na własny wizerunek, jest złudą. Syriana jako tytuł pasuje do filmu, który mógł powstać w każdej epoce i mówić o każdej kombinacji okoliczności związanych z niekontrolowanymi ludzkimi ambicjami, pychą i marzeniem o imperium.
GLOBALNY CASTING
Do ponad 70 ról z tekstem w Syrianie autorzy filmu zaangażowali utalentowanych aktorów wybranych w kilkunastu miejscach na świecie, między innymi w Los Angeles, Nowym Jorku, Londynie, Kairze, Bahrajnie, Dubaju, Kuwejcie i Damaszku. Wciągający scenariusz Gaghana był na tyle atrakcyjny, że do dużego zespołu dołączyło wielu wyjątkowych aktorów – tacy szanowani aktorzy, jak zdobywcy Oscarów: Chris Cooper i William Hurt wyrażali gotowość zagrania. – Gaghan pisze tak świetnie, że gdy rozesłaliśmy scenariusz do aktorów, każdy chciał zagrać w filmie – mówi Clooney. – A takie rzeczy nie zdarzają się często. Tłumaczyliśmy aktorom, którzy zwykli grywać głównych bohaterów: Słuchaj, to nie jest duża rola, ale ci wracali, mówiąc: Nie szkodzi. Ja po prostu chcę zagrać w tym filmie. To rzeczywiście film wymagający podejścia zespołowego. Gwiazdą tego filmu jest scenariusz napisany przez Gaghana. Z kolei Gaghan uważa, że to gra aktorów przyczyniła się walnie do wyniesienia scenariusza na takie wyżyny. – Gdy ma się aktorów takiego kalibru, oni sami wnoszą bardzo wiele do scenariusza własną grą – mówi reżyser. – Tak było z całą obsadą przez cały okres zdjęciowy. Clooney gra doświadczonego agenta CIA, Boba Barnesa, który rozwinął swą karierę poprzez intensywną pracę w latach 80. XX wieku. Jako członek szybko malejącej grupy agentów na Bliskim Wschodzie, Bob jest jednym z niewielu mogących prowadzić infiltrację środowiska na tym poziomie. – Jednym z aspektów wątku Boba jest systematyczny rozpad CIA oraz skutki tego procesu – mówi Clooney. – Efektem tego jest pozostanie na Bliskim Wschodzie niewielu mówiących po arabsku agentów, co stanowi pewne niebezpieczeństwo. Założono, że skończyła się zimna wojna, więc inwigilacja nie jest już potrzebna, niepotrzebni są już wysłannicy terenowi, czyli agenci CIA. A Bob zostaje złapany w pułapkę redukcji etatów. Bob zawsze stawiał swoją karierę na pierwszym miejscu, nawet przed rodziną, nie tylko z poświęcenia i wiary w wartość swoich działań, ale także z konieczności. – Agenci CIA kłamią każdemu przez cały okres swej kariery – tłumaczy Gaghan. – Kłamią swoim rodzinom, dzieciom, żonom i przyjaciołom. Kłamią wszędzie, gdzie się znajdują. W efekcie, Bob pozostaje w separacji ze swoją żoną i trudno jest mu poukładać relacje z synem, Robbym, który nie znosi życia, jakie mu zgotował los, ciągłych przeprowadzek i rozpoczynania życia na nowo w każdym miejscu, do którego musi jechać ojciec. Ponieważ Robby przygotowuje się do pójścia na studia, Bob obawia się, że może bezpowrotnie stracić kontakt z synem. Jednak niezależnie od tego, jak bardzo się poświęca, oddanie Boba dla swej pracy i dogłębne zrozumienie zagadnień związanych z regionem nie znaczy wiele, jeśli nie będzie chciał brać udziału w grze prowadzonej w Waszyngtonie, a polegającej na mówieniu wpływowym ludziom tego, co chcą usłyszeć, nawet jeśli nie jest to zgodne z rzeczywistością zaobserwowaną w terenie. A kiedy jego uczciwość staje się ciężarem, jego rząd bez skrupułów odcina się od niego. – Bob to fascynująca postać, ponieważ naprawdę wierzy w to, co robi – mówi Clooney. – Nie jest cynikiem – jest przekonany, że pracuje w słusznej sprawie, że pomaga swej ojczyźnie. Rozczarowuje się jednak, ponieważ, mówiąc najprościej, zawiódł się na firmie, której poświęcił całe swe życie. Choć Robert Baer posłużył jako punkt wyjścia dla postaci Boba Barnesa, Clooney nie oparł na Baerze cech granej przez siebie postaci. Przyjął raczej podstawowe cechy żołnierza piechoty CIA i połączył je tworząc wyjątkową postać, niezwiązaną szczególnie z żadnym rzeczywistym wzorcem – Chcieliśmy, aby postać służyła fabule, a nie na odwrót – mówi aktor. – Dało mi to pewną swobodę, ponieważ nie musiałem już grać postaci z krwi i kości: miałem zamiast tego oddać w swojej roli problemy podkreślone w filmie. Nie musiałem się martwić o dokładne oddanie konkretnej osoby, więc mogłem się bardziej skupić na szczerym reagowaniu na zadawane przez nas pytania. Do zdefiniowania postaci posłużył także wygląd Clooneya: aktor przytył w 30 dni prawie 14 kilogramów i zapuścił gęsty zarost na potrzeby roli agenta w średnim wieku, zbliżającego się do końca swej kariery w terenie. – Agenci CIA mają to do siebie, że wszędzie potrafią się wmieszać – wyjaśnia Gaghan. – Wpasowują się w swoją rolę, dokładnie tak, jak aktor. Oficer CIA to facet, który może wejść do baru w Makao lub do meczetu w Rijadzie i nikt go nie rozpozna, właśnie dlatego, że umie się wmieszać w otoczenie. To coś dokładnie odwrotnego do roli gwiazd filmowych – ludzi przyciąga do nich właśnie to, że nie są w stanie wmieszać się w otoczenie. George to wielki aktor, ale także czarujący facet. Jednak kiedy przytył, zapuścił brodę i wygolił sobie zakola na głowie, po prostu zatopił się w swoją postać. Był zdumiewająco prawdziwy jako taki całkiem „nieczarujący” mężczyzna. – Ciekawie było pozostawać całkowicie anonimowym – mówi Clooney. – Próbowałem wcześniej innych przebrań, ale nigdy nie skutkowały. Ale po przytyciu 14 kilogramów i zapuszczeniu brody można wejść do jakiejkolwiek restauracji w centrum i nie dostać stolika. Gdy Barnes daremnie próbuje przekazać grubym rybom w Waszyngtonie prawdę, której nie chcą słyszeć, prawnik Bennett Holiday rozwija swą karierę poprzez podjęcie się zbadania transakcji biznesowej, która mogłaby okazać się wyjątkowo zyskowna dla wielu ludzi u sterów władzy. Bennett, grany przez zdobywcę Złotego Globu i nagrodę Emmy, Jeffreya Wrighta, jest obiecującym adwokatem w prestiżowej kancelarii, należącej do wpływowego człowieka w Waszyngtonie, Deana Whitinga, którego gra powszechnie szanowany aktor, Christopher Plummer. Bennettowi przydzielono zadanie zbadania fuzji giganta naftowego Connex z firmą Killen, z cichym przykazaniem, aby zrobił wszystko, co się da, by transakcja doszła do skutku. – Bennett ma w pewnym stopniu świadomość tego, co się dzieje – mówi Wright, który po raz pierwszy przyciągnął uwagę widzów swoją pełną pasji rolą w filmie Basquiat. Taniec ze śmiercią. – Nie jest taki, jak większość ludzi, którzy chcą dopasować się do danego zawodu czy instytucji, aby stać się częścią machiny militarno-przemysłowej. Jest ambitny, a to zadanie stanowi najważniejszy punkt jego kariery – jest prawnikiem, który oficjalnie ma zbadać fuzję dwóch przedsiębiorstw naftowych, a którego w rzeczywistości zatrudniły obie te firmy do ochrony własnych interesów. Dopiero gdy Bennett znajduje obciążające informacje, które zagrażają dokonaniu fuzji, zaczyna wreszcie rozumieć, jak funkcjonuje ta branża i jaka jest jego prawdziwa rola w całej hierarchii. – Bennett – tłumaczy Wright – znajduje się w niebezpiecznej sytuacji, w której presja wywierana pierwotnie na firmy jest wywierana potencjalnie na niego, a on musi się z niej wyzwolić. W ten sposób jego praca ma na celu zabezpieczenie w takim samym stopniu jego samego, jak i samej firmy. Wright upatruje podobieństw pomiędzy swoją rolą a rolą Clooneya. – Bennett i Bob zdają sobie w pewnym momencie sprawę, że funkcjonuje pewna machina, która niekoniecznie ma na celu realizację ich interesów, choć wcześniej byli przekonani, że są szanowanym i bardzo potrzebnym trybem tej machiny. Myślę, że taki jest charakter tego świata, w którym rozgrywa się akcja filmu – to świat mroczny, pełen władzy i znacznie większy niż postacie należące do niego. Parcie Bennetta do góry utrudniają mu trudne relacje z ojcem, alkoholikiem, który krytykuje syna za pracę dla firmy. Choć Bennett zawsze potępiał ojca jako nieudacznika, w miarę, jak coraz bardziej zagłębia się w moralnie wątpliwy światek przemysłu naftowego, zaczyna wątpić w swe prawo do oceniania charakteru ojca. – Myślę, że ich relacja doskonale przypomina większy konflikt kulturowy, którego częścią jest Bennett – mówi Wright. – Jako prawnik Bennett musi badać, zaglądać w ciemne zaułki, a jako ktoś, kto stara się wejść w prywatny sektor przemysłu naftowego, odkryje pewne informacje o sobie i o świecie, o których niekoniecznie chciał wiedzieć. Bierze udział w wydarzeniach, aby odnaleźć prawdę o fuzji, a jednocześnie sam staje się uczestnikiem tej gry o władzę. Matt Damon, z którym George Clooney spotkał się już na planie filmów Ocean’s Eleven oraz Ocean’s Twelve, gra Bryana Woodmana, dobrze zapowiadającego się analityka branży naftowej, który konsekwentnie zdobywa kolejne szczeble w swojej firmie, mieszkając w Genewie z żoną Julie i dwoma synkami. Czuje się zaszczycony, gdy proszą go o reprezentowanie firmy na gali organizowanej w posiadłości wpływowego emira bogatego w złoża ropy kraju znad Zatoki Perskiej. Bryan ma nadzieję, że będzie miał okazję podzielić się swoimi pomysłami z emirem, lecz gdy przybywa na miejsce, zamiast uzyskać audiencję u emira, proszony jest o podsumowanie swoich spostrzeżeń na temat dwóch jego przedstawicieli. – Na imprezie organizowanej przez emira Bryan zachwala te same pomysły, z którymi codziennie zgłasza się do władcy osiem innych spółek – mówi Damon. – Bryan ma oczywiście także inne, nieco bardziej radykalne pomysły, które mógłby przedstawić, gdyby miał na tyle chęci i odwagi, jednak boi się, że zostanie wyrzucony z posiadłości emira, wiec nie ryzykuje. Jednak podczas balu w tragicznym wypadku ginie syn Bryana, co powoduje, że Bryan wraz z żoną zostają wciągnięci w chaotyczną grę, a życie Bryana zostaje rzucone na nowe, niespodziewane tory. Wskutek tragedii, Bryan rzuca się w wir pracy, przez co coraz bardziej oddala się od Julie, którą gra Amanda Peet. – Na początku opowieści Julie i Bryan są bardzo w sobie zakochani i tworzą wspaniałą rodzinę – mówi aktorka. – Potem śmierć naszego syna powoduje ucieczkę Bryana i jego próbę rozwiązania problemu z zewnątrz. Poświęca się swojej karierze, która zaczyna go do reszty pochłaniać. Moim zdaniem wiele małżeństw nie jest w stanie przetrwać śmierci dziecka i dzieje się tak zapewne dlatego, że jedno chce uciec, ponieważ będąc nawet w tym samym pomieszczeniu ze swą drugą połową, przypomina mu ona o stracie. Starając się oddać się całkowicie swej pracy, Bryan pozostaje zagubiony w smutku do czasu, gdy otrzymuje zaproszenie na rozmowę do syna emira, księcia Nasera, który próbując przeprosić za rolę, jaką jego rodzina odegrała w tragedii Bryana, składa lukratywną propozycję współpracy z firmą Bryana. Dotknięty konsekwencjami umowy, Bryan stawia czoło księciu Naserowi, ganiąc go za sposób, w jaki jego rodzina królewska trwoni swe niezmierzone zasoby. – Po utracie syna pojawia się w nim pewien rodzaj lekkomyślnego nihilizmu – mówi Damon. – W tej sytuacji Bryan nie baczy na konsekwencje i mówi mu, co naprawdę myśli. Bryan zjadliwie udowadnia Naserowi, że sprzedając tanio ropę mocarstwom, takim jak Stany Zjednoczone, Rosja czy Chiny, które z kolei odsprzedają ją innym krajom, rodzina królewska pozwala obcym państwom na czerpanie korzyści z zasobów naturalnych, które prawowicie należą się Arabom. Tego rodzaju układ przynosi korzyści władcom, którzy bogacą się na interesach z innymi mocarstwami, ale ograbia poddanych Nasera z bogactwa, które mogłoby ogromnie poprawić jakość ich życia. Bryan sugeruje, że gdyby kraj Nasera sam prowadził rafinację i transport ropy, mógłby ustalać własne ceny, odbierając siłę oddziaływania innym państwom, i przywrócić swej ojczyźnie mocarstwowy charakter, jaki miała ona niegdyś. Bryan wątpi jednak, by Nasera interesowała pomoc własnemu ludowi, skoro sam odnosi korzyści z obecnie istniejącej sytuacji, sprzyjającej bogatym elitom. Syn emira okazuje się jednak odmienny od dekadenckiego królewicza, za jakiego uważał go Bryan. Zaintrygowany pomysłami Bryana, Naser zwierza mu się z własnych nadziei dotyczących swego ludu. – Bryan początkowo surowo ocenia Nasera – mówi Damon – uważając, że jest to kolejny członek rodziny królewskiej, który trwoni naturalne bogactwo własnego kraju, a pieniądze zarobione na interesach z innymi państwami wydaje na wystawne życie. W końcu zaczyna jednak rozumieć, że Naser reprezentuje sobą coś więcej i naprawdę czuje się nim zainspirowany. Wizjonerskiego księcia Nasera gra Alexander Siddig. – Naser ma tyle pomysłów, które chciałby zrealizować – mówi aktor. – Swoboda dla kobiet, wolność prasy, wszelkie postępowe idee, które nowy plan pomógłby wcielić w życie. Te dwie postacie spotykają się w chwili, w której mogą wzajemnie się napędzać. Na ambicje Nasera mają jednak wpływ naciski zewnętrzne ze strony zagranicznych korporacji, których ogromne zyski jak zwykle zależą od układów. Emir się starzeje i wkrótce będzie musiał wskazać swego następcę. Naser pracował u boku swego ojca przez wiele lat, wzniecając nadzieje na stworzenie silniejszego kraju i lepszych warunków dla swego ludu po wstąpieniu na tron. Wpływ emira słabnie jednak z powodu niesnasek na łonie rodziny królewskiej, więc gdy Naser coraz głośniej mówi o lepszej przyszłości swego ludu, amerykańscy decydenci nie wahają się dorzucić swoich trzech groszy i wywrzeć presji na emira, by ten wskazał na swego następcę bardziej materialistycznie nastawionego i skłonnego do układów młodszego brata Nasera, Meszala. – Meszal chce być marionetką – mówi Akbar Kurtha, który gra rolę młodszego księcia. – Taki układ bardzo mu odpowiada. Nie utrzymuje z Naserem najlepszych relacji. Podczas gdy Naser myśli o reformach, Meszalowi marzy się jeszcze bardziej ekstrawagancki styl życia niż dotychczas. Dochodzi do tego głęboka uraza, ponieważ gdy Naser był przygotowywany przez całe życie do roli władcy, Meszal został w znacznym stopniu zepchnięty na ubocze. Od razu po przeczytaniu scenariusza, Alexander Siddig zapałał chęcią zagrania roli księcia Nasera. – Bezwstydnie uganiałem się za tą rolą, ponieważ Naser jest głosem świata arabskiego, który chciałbym w tej chwili reprezentować – mówi aktor. – Chodzi mi o jego człowieczeństwo. Niektórzy współcześni przywódcy arabscy cechują się ogromnym człowieczeństwem, jednak na Zachodzie ten element jest często pomijany. Gdy dorastałem, Arabów na ekranie można było zobaczyć jedynie w filmach typu Przygody Sindbada Żeglarza, w których wspinają się przez burtę statku z szablą w zębach. Kiedy ma się okazję przemówić przez postać taką, jak ta, która chce wykorzystać swoją władzę dla dobra, dla prawdziwego postępu, można pokazać światu zachodniemu, że ludzie tego rodzaju istnieją w świecie arabskim. To swego rodzaju wkład w szerszy dialog, który nie zawsze dane jest mieć aktorowi. Damon także czuł nieodpartą chęć uczestniczenia w tak ambitnym filmie. – Stephen dał mi wiele książek do przeczytania pod kątem filmu, wiec wykorzystałem je jako okazję do nauczenia się najwięcej, jak tylko mogłem w tak krótkim czasie – mówi aktor. – To ciekawy temat, który ponadto dotyczy fascynującej części świata. Im więcej wiem o nim jako człowiek, tym lepszy się staję. Ostatni z wątków dotyczy losów Wasima, młodego Pakistańczyka, który wraz z ojcem bezskutecznie stara się zarobić na życie, pracując na polach naftowych w kraju Nasera, jednak za każdym razem cierpi biedę, rozczarowanie i odosobnienie. Gdy obaj zostają zwolnieni z pracy, ich sytuacja jeszcze się pogarsza. Ich historia odzwierciedla koleje życia tysięcy pakistańskich robotników, którzy opuścili swe domy i rodziny w poszukiwaniu pracy w Zatoce Perskiej. Stając w obliczu braku pracy, nieludzkich warunków życia i walki z urzędnikami imigracyjnymi o pozostanie w kraju do czasu znalezienia zatrudnienia, odarci ze złudzeń młodzi mężczyźni garną się do medres, szkół islamskich, z których niektóre mogą chcieć indoktrynować ich do przyjęcia radykalnej interpretacji Islamu. Wielu takich chłopców może zaangażować się w działalność terrorystyczną, a kilku udaje się w końcu przekonać do poświęcenia własnego życia w charakterze zamachowców-samobójców. Właśnie na takiej drodze znajduje się Wasim w miarę upływu czasu spędzonego w Zatoce. Gdy kolega Faruk przedstawia go duchownemu z pobliskiej medresy, Wasim po raz pierwszy czuje, że znalazł dla siebie miejsce w tym obcym kraju i coraz bardziej pociągają go radykalne nauki duchownego. Wkrótce Wasim i Faruk zaczynają przygotowania do śmiertelnej misji, z której już nie powrócą. Wasima gra Mazhar Munir, młody aktor, którego pierwszym poważnym debiutem kinowym jest właśnie Syriana. Munir, urodzony i wychowany w Londynie, zagrał w kilku serialach telewizyjnych, w tym w nagradzanym wielokrotnie brytyjskim serialu Lekarze. – Wasim nie różni się niczym od innych nastolatków – mówi Munir o swojej postaci. – Jednak chociaż w tym wieku powinien martwić się kolejnym pryszczem, który wyskoczył mu na czole, Wasim musi starać się o pieniądze na utrzymanie rodziny i o własne przetrwanie. Rozumie, że życie to coś więcej i chce zapewnić sobie i swej rodzinie lepszy status, jednak za każdym razem, gdy próbuje poprawić swoją sytuację, jego plany krzyżują wydarzenia, na które nie ma żadnego wpływu. Zdjęcia w Dubaju trwały kilka dni, podczas których Munir i reszta ekipy mogli przekonać się naocznie o jakości życia imigrantów, takich jak Wasim i jego ojciec. – To było przerażające – opowiada aktor. – W kontenerach, które przerobiono na coś w rodzaju kwater, gnieździło się sześciu czy siedmiu mężczyzn i chłopców, w czterdziestostopniowym upale, bez odpowiedniej wentylacji i przy minimalnej ilości światła. Mam nadzieję, że gdy widzowie zobaczą, jak wygląda życie tych ludzi, zrozumieją, co sprowadza ich na taką drogę i spróbują zrozumieć, a nie oceniać Wasima. Być może dzięki filmowi widzowie zrozumieją, jakim manipulacjom są poddawani ludzie dokonujący tak przerażających czynów. – Najbardziej związany emocjonalnie czuję się z tymi dwoma młodymi chłopcami – rozmyśla na głos Clooney. – To bardzo ciekawe, gdy widzi się, jak najbardziej sympatyczne postacie filmu są wciągane w grupę fundamentalistów. Człowiek zaczyna rozumieć, jak coś takiego może mieć miejsce. Nie jest to oczywiście żadne usprawiedliwienie, ale trzeba powiedzieć, że nie można zbyt łatwo kategoryzować ludzi. Są ludźmi, takimi jak my, i podejmują własne decyzje – niektóre niewłaściwe, ale możemy zrozumieć, co ich do tego zmusza. Debiut w tak złożonym i ambitnym filmie, jak Syriana, jest dla Munira tym bardziej satysfakcjonujący. – Historię Wasima trzeba opowiedzieć, a nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek została ona przekazana w taki sposób. Po raz pierwszy można być świadkiem całego procesu angażowania człowieka w terror. To naprawdę smutne, jak wypełnione złem umysły rekrutują te dzieci i bawią się z nimi w Boga, wykorzystując religię jako uzasadnienie swych działań. Świadomość, że istnieją chłopcy, tacy jak Wasim, którzy poddawani są takiej manipulacji, spowodowała, że bardzo wczułem się w tę rolę. Cieszę się, że nakręcono ten film, a współpraca z tak wielkimi umysłami, jak Stephen Gaghan, była prawdziwą przyjemnością. Gaghan ma podobne odczucia na temat współpracy z całym zespołem utalentowanych aktorów. – Jedną z niesamowitych rzeczy przy współpracy z taką obsadą – mówi Gaghan – jest to, że za każdym razem, gdy pracuje się z jednym z tych aktorów, człowiek siedzi i czeka, co się stanie, gdy ten wyjdzie z garderoby. Gdy patrzy się na Christophera Plummera w roli genialnego prawnika, w czarnym krawacie na przyjęciu w Waszyngtonie, chce się za wszelką cenę wiedzieć, kogo ma w swojej książce telefonicznej, do kogo dzwoni. Nie wyobrażam sobie nikogo, kto by pracował z Chrisem Cooperem i nie odchodził mówiąc: Muszę dla tej postaci napisać film. Miałem jasną wizję jednej sceny w kinie z Williamem Hurtem i George’em Clooneyem, ale to, co oni zagrali, było pięćdziesiąt razy lepsze od tego, co przewidywałem. Praca z taką obsadą była niezwykłym doświadczeniem.
PRZEŁAMYWANIE BARIER JĘZYKOWYCH
Podczas kręcenia Syriany najważniejsze było osiągnięcie przez każdego z aktorów jak najwyższego poziomu realizmu oraz dokładności kulturowej i regionalnej. Wiele postaci w filmie mówi w swych ojczystych językach, podczas gdy inni mówią w językach dla siebie obcych, przyprawionych akcentem odpowiednim dla pochodzenia postaci. Bardzo wiele wysiłku włożono w zapewnienie dokładności nie tylko słów, ale także akcentów i form odmiany wyrazów. – Bardzo ważne dla nas wszystkich było pokazanie Arabów w sposób możliwie najbardziej realistyczny – tłumaczy producent Georgia Kacandes. – Byliśmy wyczuleni na fakt, że język jest dla ludzi ich powodem do dumy i chcieliśmy pokazać nasz szacunek do osób arabskojęzycznych, które będą oglądały ten film. W przeciwnym razie wyglądałoby to tak, jakby ktoś, kto niby pochodzi z nowojorskiej dzielnicy Brooklyn, mówił z południowym akcentem stanu Mississippi. W najlepszym razie odbiera to realizm filmowi, a w najgorszym – świadczy o tym, że autorzy filmu nie przejmowali się ludźmi, których w nim przedstawili. Zespół produkcyjny zatrudnił grupę tłumaczy i nauczycieli dialektów. Niektórzy podjęli się pracy z anglojęzycznymi aktorami pochodzenia arabskiego, z których niektórzy nigdy nie byli w kraju pochodzenia swoich rodziców. Mimo że większość bliskowschodnich aktorów umiała mówić w języku arabskim czy urdu, był jeden aktor, który musiał nauczyć się arabskiego i farsi - sam wychował się w Kentucky i te języki słyszał tylko w telewizji. Zadanie nauczenia George’a Clooneya posługiwania się płynnie językiem arabskim przypadło Samii Adnan, profesor lingwistyki sudańskiego pochodzenia z Londynu, która w filmie była głównym nauczycielem dialektów. – To ciekawe, bo nie ma żadnych łacińskich korzeni, nic, co można by podchwycić – relacjonuje Clooney. – Jeśli się mówi po włosku, którego to języka próbuję się uczyć, lub w jakimkolwiek innym europejskim języku, istnieją w nim słowa, dźwięki, które są choć trochę znajome. Musiałem nauczyć się nieco języka farsi, przyswoić trochę słów po arabsku i tego uczyłem się początkowo fonetycznie. Jednak nie może to być niezwiązana ze sobą zbitka słów. Trzeba więc znaleźć jakiś sposób, aby je powiązać ze sobą, coś przekazać za ich pomocą. To było trudne zadanie, ale także ciekawe i zabawne. Dla Samii Adnan uczenie anglojęzycznych aktorów mówienia w arabskim dialekcie tak, jakby był to ich drugi język, było oczywiście znacznie łatwiejsze niż uczenie tych, którzy grali Arabów, mówienia tak, by brzmieli jak w ojczystym języku. – Na przykład książę Naser i książę Meszal to dwie najważniejsze role Arabów w filmie – wyjaśnia – jednak żaden z nich nie znał wcześniej arabskiego, a Alexander Siddig nie znał alfabetu arabskiego. Obaj zostali wychowani w Anglii i musieli przede wszystkich wyeliminować swój angielski akcent. Pracowali bardzo ciężko, nie tylko po to, aby mówić ze standardowym akcentem, ale także, by brzmieć jak prawdziwi książęta. – Będąc aktorem angielskim – mówi Alexander Siddig, który gra Nasera – wyzwaniem podczas mówienia tekstu po arabsku było dla mnie nie tylko to, by widzowie arabskojęzyczni rozumieli, co mówię, ale także to, by rozumieli wszystkie niuanse postaci księcia, który kulturowo jest przecież elementem ich mentalności. W pewnym sensie wymagało to jednoczesnego zastosowania dwóch rodzajów aktorstwa dla różnych stylów. Postacie młodych pakistańskich robotników naftowych, Wasima i Faruka, mówią z kolei w języku urdu. Mazhar Munir, który gra Wasima, zna kilka języków, w tym urdu, hindi, pendżabski, ale nie zna arabskiego. – Ich cechą było to, że mówią łamanym arabskim – mówi Samia Adnan. – Nie było to więc trudne – po prostu nauczyłam ich odmiany arabskiego używanej w Zatoce Perskiej i pozwoliłam go przekręcać, tak jak robią to początkujący uczniowie. Chociaż Matt Damon mówi w filmie po angielsku, jako ekspert i analityk branży naftowej Bryan Woodman musiał stawić czoła pewnym skomplikowanym dialogom branżowym, które wymagały nieco tłumaczenia. Damon upewniał się, że rozumie każde słowo, jakie wypowiada. – Nawet jeśli dziewięćdziesiąt procent widzów uwierzy w to, co mówię, to pozostaje dwa procent tych, których chcesz przekonać, że jesteś ekspertem w tej dziedzinie – zauważa aktor. – Chciałem, żeby ludzie, którzy zajmują się dokładnie tym, co robi Bryan, obejrzeli film i poczuli, że moja rola jest wiarygodna.
KOSTIUMY
Autentyczność była tak samo ważna w kwestii kostiumów dla aktorów, a autorzy filmu bardzo przyłożyli się do dokładnego odzwierciedlenia wielu kultur pokazanych w Syrianie. Odpowiedzialność za ten element filmu spadła na projektantkę kostiumów, Louise Frogley, która wcześniej projektowała stroje do filmów Traffic, Zawód: Szpieg oraz do bardzo dobrze przyjętego filmu telewizyjnego Na żywo z Bagdadu. Frogley była odpowiedzialna za zachowanie autentyczności przy tworzeniu ogromnej i międzynarodowej ilości strojów, wykraczających poza granice kulturowe i klasowe. – Włożyliśmy wiele starań, by nasze kostiumy były jak najbardziej adekwatne do rzeczywistych, ponieważ każdy region, każde państwo jest zupełnie inne – wyjaśnia Frogley. – Na przykład w scenach w medresie większość chłopców to Pakistańczycy. W związku z tym skontaktowaliśmy się z człowiekiem z Pakistanu, w którego fabryce kupiliśmy trochę odzieży sportowej. Pojechał on do wioski i kupił wiele używanych ubrań, które potem nam przysłał. Wszystko było więc autentyczne. Czasami ważne było nieuwzględnianie elementów, które sugerowałyby jakąś konkretną grupę społeczeństwa. – Stworzyliśmy także wiele oryginalnych ubiorów – tłumaczy Frogley – czasem dlatego, że nie chcieliśmy urazić danej grupy, na przykład nie chcieliśmy, żeby wszyscy terroryści wyglądali jak Saudyjczycy, więc ubraliśmy ich jak zwyczajnych Arabów, a czasem dlatego, że chcieliśmy uniknąć zbyt szczegółowego wskazywania regionu pochodzenia postaci, na przykład w pewnej części Pakistanu można zobaczyć wiele nakryć głowy zdobionych klejnotami. Odzież aktorów wskazywała nie tylko konkretny region, ale także osobowość i pochodzenie postaci. Na przykład książę Naser i jego brat Meszal byli kształceni w Europie, więc choć ich ojciec nosi tradycyjny strój arabski, jego synowie ubierają się w charakterystycznym, zachodnim stylu. Żona Nasera nosi chustkę na głowie i zakrywa ramiona i nogi, jednak nie używa tradycyjnej burki, pokazując w ten sposób postępowe poglądy swoje i swojego męża na temat kobiet. George Clooney w roli Boba Barnesa musiał nosić tańsze garnitury, podczas gdy pracowity prawnik, Bennett Holiday, pokazuje znacznie ostrzejszy styl. – Pomyśleliśmy, że postać Bennetta jest raczej typem elegancika – mówi Frogley. – To taki typ człowieka, który zapewne układa swe ołówki w równym rządku, więc tego rodzaju postawę przenieśliśmy także na jego styl ubierania się. I podziałało. Zespół prowadzony przez Louise Frogley stworzył ponad 2000 kostiumów dla postaci, których pochodzenie rozciągało się od amerykańskich środowisk korporacyjnych do slumsów w państwach Zatoki Perskiej.
KIEROWNICTWO PRODUKCJI
Syriana była kręcona częściej w plenerze niż w studiach filmowych, a zespół produkcyjny podróżował po całym świecie, by uchwycić niemożliwą do podrobienia esencję krajobrazów i społeczeństw, które pokazano w filmie. – Nie da się na przykład imitować światła dziennego w Zatoce Perskiej – mówi Gaghan. – Przez cały czas w Dubaju wznoszonych jest tyle budowli, że w powietrzu unosi się ogromna ilość pyłu. Dlatego zarówno latem, jak i zimą, niebo ma tam kolor ołowiany. Tego nie da się skopiować w Stanach Zjednoczonych. Plenery służyły także do skoncentrowania aktorów i filmowców na tym, co chcieli ująć w filmie. – W momencie przyjazdu w plener człowiek dokładnie wyczuwa, co chce zrobić – tłumaczy Clooney. – Pobyt na przykład w kraju Trzeciego Świata nie jest odczuciem, które można stworzyć kręcąc zdjęcia w studiu filmowym. Gdy się jest w Maroku, pięć razy w ciągu dnia wyją syreny i wszyscy zatrzymują samochody, wysiadają z nich na środku drogi, klękają i zaczynają się modlić. Przebywanie w danym miejscu uzupełnia dzieło artystyczne, którego fabuła się tam rozgrywa. Nadanie wizualnej ciągłości przeplatającym się wątkom filmu było zadaniem operatora filmowego, Roberta Elswita, znanego ze zdjęć do Magnolii, Jutro nie umiera nigdy oraz do Boogie Nights. Elswit nakręcił cały ten film za pomocą dwóch ręcznych kamer. Takie niecodzienne podejście operatora do zdjęć miało nadać filmowi quasi-dokumentalnego stylu, dając poczucie zakulisowej intymności i pośpiechu podobnego do zdjęć ze skrótów wiadomości telewizyjnych, których nie mogły zapewnić gładkie ujęcia z kamery poruszającej się na statywie. Kierownik produkcji Dan Weil (Tożsamość Bourne’a, Piąty element) przekroczył wiele granic państwowych i ekonomicznych, tworząc plany zdjęciowe od pałacu emira, aż po skromne baraki, w których mieszkają sezonowi robotnicy z pól naftowych. Ekipa złożona z około 200 osób oraz stuosobowa obsada objechały trzy kontynenty w ciągu pięciu miesięcy kręcenia zdjęć do Syriany. Produkcję filmu rozpoczęto w rezerwacie zwierząt, który location manager, Todd Christensen, znalazł w Hondo w stanie Teksas, około godziny drogi na zachód od San Antonio. Na ponad 37 tysiącach hektarów ziemi 777 Ranch posiada jedne z największych stad egzotycznych zwierząt w Ameryce Północnej. Od ponad 40 lat jest to mekka dla myśliwych i fotografów, gdzie znaleźć można ponad 50 gatunków między innymi zwierzyny płowej, antylop, gazeli, oryksów, koziorożców, kóz, owiec i bizonów, a także innych zwierząt pochodzących z równin, dżungli i lasów całego świata. Następnie zdjęcia przeniesiono na wschód USA, do Waszyngtonu, Baltimore i Annapolis, gdzie do pracy nad filmem dołączyli George Clooney i Matt Damon. Mimo surowych obostrzeń po 11 września, zespołowi produkcyjnemu pozwolono robić zdjęcia na ulicach Waszyngtonu, niedaleko Białego Domu i Kapitolu. Autorzy filmu mieli nadzieję, że polityczna równowaga w scenariuszu pomoże im w negocjowaniu zezwoleń na kręcenie zdjęć w politycznie wrażliwym centrum decyzyjnym państwa. Christensen musiał spotkać się z zespołem 12 pracowników Departamentu Sprawiedliwości, którzy mieli zdecydować, czy i jak będą kręcone zdjęcia w Waszyngtonie. Choć we wszystkich miejscach obowiązywały surowe przepisy bezpieczeństwa, udało się osiągnąć to, co zaplanowano. Zespół uzyskał także rzadko wydawane zezwolenie na zdjęcia wokół budynku Kapitolu Stanu Maryland w Annapolis. Innymi lokalizacjami w USA były: biblioteka Enocha Pratta w Waszyngtonie, która posłużyła jako biuro Donalda Farisha w Departamencie Sprawiedliwości, tania restauracyjka z lat 40. w centrum Baltimore, zwana „Sip n’ Bite”, w której Bob Barnes odbywa intensywną nocną rozmowę z Deanem Whitingiem oraz leśne okolice biura kancelarii prawniczej Piper Rudnick, które posłużyło jako centrala CIA. W południowym Baltimore zespół produkcyjny stworzył także pole naftowe Tengiz na terenie budowy zakładu przemysłowego. Następnie ekipa udała się na zdjęcia do Casablanki. Casablanca, największe miasto w Maroku i stolica handlowa tego państwa, położona jest przy największym i najbardziej ruchliwym porcie świata. Choć w kraju religią dominującą jest Islam – a w mieście znajduje się największa po Mekce świątynia muzułmańska – Casablanca posiada liczną i aktywną społeczność żydowską, co jest dowodem na tradycyjną tolerancyjność tego miasta. W 2003 roku, następnego dnia po ataku zamachowców-samobójców na kilka celów w mieście, w tym na firmę należącą do Żydów i na cmentarz żydowski, dwa miliony ludzi wyszło na ulice protestować przeciwko radykalnemu fundamentalizmowi. Syriana była pierwszym nakręconym tam filmem od czasu ataków bombowych, a podjęte środki bezpieczeństwa były szeroko zakrojone. Casablanca posłużyła jako lokalizacja zastępcza dla trzech innych, w których filmowanie nie było możliwe z powodu jeszcze większych restrykcji: Teheranu, Bejrutu i nieokreślonego kraju w Zatoce Perskiej. Co ciekawe, Casablanca jest prawie identyczna w swym wyglądzie jak Bejrut – miasto nad zatoką z dominującą architekturą francuską. Duża część Bejrutu została odbudowana i wygląda jak nowoczesne miasto, co mogło być trudne do odtworzenia w Maroku, jednak Gaghan nie miał zamiaru robić zdjęć „na widokówki”, decydując się zamiast tego na uchwycenie środowiska przypominającego starsze części Bejrutu. Teheran także jest nieco bardziej ograniczoną wersją Casablanki, otoczoną jednakże wysokimi górami, które można zobaczyć z każdej części miasta. Ekipa nie szukała ujęć perspektywicznych, a raczej budynków przypominających Teheran, bez konkretnych cech charakterystycznych. Największym wyzwaniem podczas odtwarzania Teheranu w Casablance było pozbawienie miasta wpływów francuskich i marokańskich. Ekipa musiała powiesić plakat Ajatollaha Chomeiniego w szczególnie uczęszczanej części miasta, co spowodowało zdziwienie wielu przechodniów w tym rządzonym przez świeckie władze islamskim kraju. Należało się także zająć innymi szczegółami, aby autentycznie odtworzyć kraj rządzony ortodoksyjnymi prawami religijnymi. Trzeba było usunąć motyw kart do gry w sklepie z kebabem, ponieważ w Iranie hazard jest niedozwolony, a aktorki musiały pamiętać o założeniu chustek na głowy przed wyjściem na ulicę. Filmowcy musieli także poradzić sobie z kilkoma uprzedzeniami politycznymi. Zdjęcie flag marokańskich i wciągnięcie flag Libanu było do przyjęcia, jednak problem sprawiło umieszczenie flagi Iranu. Ekipa musiała także uzyskać zezwolenie na umieszczenie tankowca w porcie, niedaleko największej rafinerii w Maroku i zamknięcie jej na trzy dni, co wymagało nieco dyplomatycznych zabiegów. Mieszkający w Paryżu kierownik produkcji, Dan Weil, miał już w życiu sporo do czynienia z Bliskim Wschodem i wiele ze swych obserwacji z podróży włączył w dzieło tworzenia realizmu, jakiego wymagał Gaghan. Weil, którego doświadczenie obejmuje różne style filmowe – od wybitnie wystylizowanego Piątego elementu, aż po Tożsamość Bourne’a w stylu cinéma vérité, wyjaśnia, dlaczego większe znaczenie dla Syriany miało kręcenie zdjęć w plenerach niż budowanie planów w hali. – Kręcenie Bejrutu w Casablance było stosunkowo łatwe, jednak wykorzystanie miasta w roli Teheranu okazało się bardzie skomplikowane – zauważa kierownik produkcji. – My na Zachodzie postrzegamy Teheran jako miasto arabskie, podczas gdy przypomina ono w rzeczywistości miasto ukraińskie. Kiedy się spojrzy na zdjęcia, kojarzy się bardziej z Kijowem lub Odessą. Ludzie są muzułmanami, ale nie Arabami. Wśród lokalizacji w Casablance znalazł się historyczny sztab armii francuskiej w Starej Medynie, brzeg plaży wzdłuż wybrzeża wypoczynkowego, budynki władz miasta i uboga część śródmieścia, w której większość mieszkańców nie miała telewizji, a wielu nawet elektryczności. Po zakończeniu zdjęć w Casablance ekipa przeniosła się do Genewy. Mimo swego piękna i znaczenia historycznego, w tym europejskim mieście nie nakręcono żadnego większego filmu od czasu kilkudniowych zdjęć do GoldenEye dziesięć lat wcześniej. Apartament prezydencki w wielkim Hotelu President Wilson, sąsiadującym z siedzibą byłej Ligi Narodów, służył jako plan do kilku scen, w których emir i jego synowie prowadzą swe interesy. Zdjęcia kręcono także w Ogrodzie Angielskim, stworzonym w 1854 roku, oraz na lewym brzegu Jeziora Genewskiego, na tle słynnej fontanny Le Jet D’Eau. Inne ważne sceny zarejestrowano w banku, który posłużył za dom maklerski – miejsce pracy Bryana Woodmana oraz w prywatnym domu, który był szczęśliwym gniazdkiem Woodmanów, zanim tragedia odmieniła ich życie. Akurat w tej okolicy znajdują się także domy należące do najstarszego syna założyciela Arabii Saudyjskiej oraz hinduskiego księcia. Ekipa wykorzystała także największy w mieście cmentarz, Cimetière des Rois (Cmentarz Królów), założony w XVI wielu, jako miejsce pochówku małego Maxa Woodmana. Z Genewy ekipa wyruszyła do Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Emiraty są jednym z najmłodszych na świecie państw, ponieważ oficjalnie zadeklarowały zjednoczenie państw narodowych dopiero w 1971 roku, gdy siedmiu emirów władających siedmioma różnymi sąsiadującymi ze sobą terytoriami połączyło siły pod przywództwem oświeconego władcy, by stworzyć Zjednoczone Emiraty Arabskie, których jednym ze stanów jest Dubaj. Tereny ZEA, uwzględniając prozachodnie nastawienie władz, są idealnym miejscem do kręcenia filmów. Szczególnie Dubaj ma wszystkie elementy, które chce się umieścić w filmie – plażę, góry, pustynię i supernowoczesne miasto. Nigdy w Dubaju nie kręcono ważniejszych filmów zachodnich za oficjalnymi zezwoleniami. Michael Winterbottom dokonał przełomu kręcąc kilka futurystycznych scen do filmu Kodeks 46 wewnątrz i wokół betonowych korytarzy tej szybko rozwijającej się metropolii, ale było to raczej kręcenie „partyzanckie”, bez zezwoleń, a na pewno bez zaawansowanego technicznie sprzętu i statusu, jakim cieszy się Syriana. Film jest naładowany wyjątkowym potencjalnym dynamitem dyplomatycznym, jak na pionierską produkcję filmową w tym arabskim kraju – Emiraty są bliskim sojusznikiem Jemenu, Kataru i Arabii Saudyjskiej, których władze mogły nie przyjąć z sympatią niektórych obrazów islamskiego fundamentalizmu i niezadowolenia wśród pracujących tam imigrantów. Ponadto, film miał być tam kręcony podczas najważniejszego ze świąt muzułmańskich – trwającego miesiąc ramadanu nakazującego post i modlitwę, niedopuszczającego jedzenia, picia, palenia czy żucia gumy w godzinach dziennych. Wielu członków ekipy, a także lokalnie zatrudnionych pomocników, przestrzegało nakazów religijnych, a zespół produkcyjny dokonał, co w jego mocy, by wykazać szacunek dla święta i dostosować się do okoliczności. Ustawiono specjalne namioty, w których nieprzestrzegający święta członkowie ekipy mogli jeść i pić poza widokiem poszczących, a tuż po zachodzie słońca pracę zwalniano i podawano śniadanie przed przystąpieniem do dalszej części zdjęć. Fakt, iż nie było wcześniej przypadku, na którym można by przewidzieć potencjalne rezultaty zdjęć, były powodem, dla którego filmowcy początkowo wahali się nad przyjazdem do Dubaju. Jednak rozwój interesów krajów Zachodu w ZEA, oświecone władze państwa oraz istnienie doświadczonej spółki produkującej reklamy telewizyjne w Dubaju przekonały producentów, że plan może się powieść. Choć Dubaj stawiał przed autorami filmu wyjątkowe wyzwania, oferował także możliwości kinowe, których nie sposób znaleźć gdziekolwiek indziej na świecie. Początkowo planowano, że zdjęcia do Syriany będą kręcone w Dubaju przez cztery dni, przy czym miasto miało posłużyć głównie jako tło, jednak gdy producenci zobaczyli, co proponuje Dubaj, zdecydowali się wydłużyć zdjęcia do czterech tygodni. – Ciekawe w Dubaju jest to, że jest on bardzo nowoczesnym miastem – chyba jedynym dużym miastem zbudowanym w XXI wieku – mówi Weil. – Interesujący był fakt, że wygląda ono bardzo podobnie do niektórych nowoczesnych miast amerykańskich, takich jak Houston, które również zbudowano dzięki bogactwu płynącemu z ropy naftowej. Zdjęć jednak nie dało się nakręcić w Ameryce, ponieważ państwa Zatoki perskiej mają swój specyficzny charakter, którego nie da się znaleźć nigdzie indziej. Władze miejskie Dubaju, niezależny organ władzy z ramienia ZEA, miały pewne obiekcje co do treści filmu i terminu zdjęć, które trzeba było pokonać. Ostatecznie jednak stwierdzono, że wydanie firmie zezwolenia na realizację zdjęć – nawet podczas świętego miesiąca ramadanu – przyniosłoby państwu więcej korzyści niż strat. Dubaj chce rozwijać własny przemysł filmowy, a jego władze chciały pokazać, że są otwarte na znaczną swobodę twórczej ekspresji. – Dubaj jest naprawdę wyjątkowy – mówi Gaghan. – Ludzie podejmują się tam dość zaskakującego eksperymentu. Chcą stworzyć gospodarkę niezależną od ropy, realizując pomysł stworzenia z miasta ośrodka technologicznego. W kilku najważniejszych scenach Dubaj udowodnił swą wszechstronność. Royal Mirage Hotel, największy ośrodek wypoczynkowy na dubajskiej plaży Jumeira, posłużył jako posiadłość Marbella emira. Ośrodek Al-Maha, zlokalizowany w rezerwacie o powierzchni 225 km2 i nazywany „pierwszym arabskim ośrodkiem ekoturystyki”, stał się scenerią energetycznego spotkania księcia Nasera z Bryanem Woodmanem. Hotel Shangri-La stał się nie tylko miejscem zamieszkania ekipy i obsady filmu, ale został także wykorzystany do kilku scen we wnętrzach oraz jako część kulminacyjnej sekwencji na przyjęciu u emira. Do produkcji wykorzystano także rozległą pustynię oraz bogate tło miasta, potok oddzielający Dubaj od sąsiedniej Deiry oraz baraki przy placu budowy, w których mieszkają pracujący imigranci. W spiekocie pustyni temperatura sięgała czasami 49°C.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.