Oglądałem ten film w telewizji kiedy byłem jeszcze małym dzieciakiem i nie powiem - zapamiętałem go. Dziś była okazja by sobie przypomnieć i wychodzi na to, że miałem przyjemność z całkiem udaną produkcją. W odróżnieniu od większości bzdetnych filmów to co wyprawia się na ekranie - te komputerowe najróżniejsze zabawy - nie zostały (przynajmniej w większości) zmyślone, a tak właśnie to wygląda :) I chwała. Twócy trafili także w niesamowicie dobry czas, kiedy to ludzie nie mieli zupełnie świadomości jakie zagrożenie niesie ze sobą komputer. I rzeczywiście poza kilkoma wyjątkami taka straszliwa sytuacja mogłaby mieć miejsce. Scenariusz jest po świetny. Zresztą co sie dziwić, obaj panowie scenarzyści pokazali na co ich stać "Grą". I szkoda właśnie, ze to nie fincher nakręcił ten film, bo scenariusz świetny, ale film taki sobie, a potencjał był duży. Tak więc możnaby odbierać jako zwykły thriller, ale to naprawdę grzech nie dostrzec tutaj potencjału jaki był w scenariuszu. Nawet nie zawacham się stwierdzić, ze pomysł był lepszy i o wiele bardziej realistyczny niż w wyżej wymienionej "Grze". Plus dla Bullock, mimo tego, że nic wielkiego nie pokazała, podobała mi się w tym filmie.
Jak na produkcję z 1995 roku był całkiem nowatorski, pomysł z unicestwieniem kogoś poprzez wykreślenie z rejestru i dziś jest świeży. Wykonanie na niezbyt wysokim poziomie, niestety.
A Sandra ładna, bo jeszcze młoda.