PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=825}

Szósty zmysł

The Sixth Sense
1999
7,8 635 tys. ocen
7,8 10 1 635282
7,5 53 krytyków
Szósty zmysł
powrót do forum filmu Szósty zmysł

Na początek parę faktów. Widziałem ten film po raz n-ty. Mam bujną wyobraźnię. Pamiętam pierwszy seans. Tyle na początek. Teraz do rzeczy.

Tym filmem M. Night Shyamalan tak na dobrą sprawę rozpoczął swoją karierę. Zaczął być rozpoznawalny, dawali mu potem wszelkie możliwe środki do stworzenia filmu - inaczej mówiąc, zapukał do drzwi Hollywoodu i otworzył je z takim impetem, że stworzył dzieło kultowe, które przez większość było uznawane za kultowe, a niektórzy mówili nawet o tym, że ten film jest arcydziełem, co oczywiście jest wielką przesadą. Mniejsza jednak o to... ważne, że jego późniejsze filmy powielały styl zawarty w tym obrazie, a sam reżyser stał się strasznie manieryczny (patrz. wikipedia - symdrom wypalenia).

"Szósty Zmysł" jest dobrym filmem. Mimo niewykorzystanego potencjału, wkurzającego Bruce'a Willisa (dla którego ta rola jest jedną z dwóch dobrych) i lekko mdławo opowiedzianej historii - jest to naprawdę niezły obraz. Oczywiście, największą zaletą jest zakończenie, które miażdży na wszystkich płaszczyznach i jest tak zaskakujące, że po pierwszym seansie tkwisz w fotelu i sądzisz, ze to arcydzieło. Pamiętam jak dziś moje pierwsze wrażenia i oglądając film, staram sobię wyobrazić, że oglądam go pierwszy raz. A jako, że mam bujną wyobraźnię to po części mi się to udaję.

Jednak kiedy oglądasz to po raz setny, kilka błędów nie może ci umknąć. Mamy lekko nielogiczny scenariusz, dosyć słabo wykorzystany rewelacyjny pomysł, no i w najważniejszych momentach, reżyser rzuca nam typowymi dla amerykanów, frazesami, co oznacza, że mamy atmosferę narastającego patosu i bujdy dla dzieci. To tyle o wadach. O zaletach będzie troszkę więcej.

Zdjęcia świetnie potęgują atmosferę grozy w tych "strasznych momentach". Mamy więc przesuwające się cienie, wolny ruch kamery i ciemne, stonowane ujęcia. Duży plus. Kolejnym jest muzyka, która dobrze pasuje do filmu i (w szczególności) do momentów, w których zostaję puszczana. A to się chwali. Poza tym jest ten mały chłopczyk, który daję dużego kopa w serducho i to tak naprawdę za jego sprawą, oglądamy ten film z zaangażowaniem i współczujemy, gdy swoim piskliwym głosikiem mówi: "I see dead people". Osment zagrał rewelacyjnie, wielki talent. Szkoda, że rzucił aktorstwo. Wracając do filmu, podobało mi się to, że po obejrzeniu dostrzegamy pewne niuanse, takie jak to, że Malcolma tak na dobrą sprawę nikt nie zauważa poza tym chłopcem. Mówiąc do innych, mówi do siebie i cytując młodego "Widzi tylko, to co chce widzieć.". Fajny zabieg.

Ogółem - film mógłby być lepszy, ale na szóstkę z plusem zasługuje. Niech mu tam będzie.

Pzdr.