Oczywiście, że "Maniac Cop" lepszy. Pierwsza część tego cusia to lekko zmodyfikowana zżynka (satanizm i domek w lesie zamiast zemsty w wielkim mieście). Tutaj co prawda przenosiny do miasta i nie ma nic o satanizmie (chyba jedyny plus), ale poza tym powtórki wszystkiego co złe w pierwszej części i jeszcze więcej, a poza tym nikogo nie da się lubić. Nawet sequele filmu "Maniac Cop", choć moim zdaniem fatalne, miały jednak jakiś sens, tak oba filmy o Vickersie to jakaś ułomna wersja. Morderca z tej wersji Cordellowi do pięt nie sięga.