Kilka luźnych mtśli
Co można napisać o filmie takim jak ten? To chyba najbardziej literacki film jaki kiedykolwiek powstał w historii ekranizacji. Aż mam ochotę dorwać tę książkę, ale ja nie o tym.
Bela Tarr reżyser, którego jeszcze nie poznałem zbyt dobrze stworzył mroczne, ponure arcydzieło. Film, który jak już wspominałem onegdaj, właściwie nie do zrobienia. Trudne, wymagające niewiarygodnych umiejętności ujęcia, cała ta konstrukcja,to film, który symbolizuje odrodzenie kina autorskiego.
Są sceny przy których miałem ochotę wyć, kiedy kładłem się spać, wciąż przeżywałem losy bohaterów. Futaki, Kramer i pani Kramer, Schmidt, no i mała Estike., dawno ludzie tak zwyczajni nie wzbudzili we mnie tylu emocji, dawno już żaden reżyser nie opisał ludzi w tak prawdziwie, do bólu szczerze.
Plus dla Gusa Van Santa, teraz wiem, skąd wziął pomysł na realizację Słonia..
Sceny, których nie zapomnę to dom doktora, Estike i jej kot, taniec w tej karczmie, przemówienie Irimiasa, zresztą wiele jest tam scen, które przykuwają wzrok.
Nie ma sensu pisac o inspiracji Tarkowskim, ale te majestatyczne, wręcz hipnotyzujące ujęcia, sprawiły,że nie czujemy uplywu czasu.Chcemy więcej i więcej i identyfikujemy się z bohaterami, kchoć na ulicy pewnie byśmy się za nimi nawet nie obejrzeli Ja mam niedosyt i żałuję, że film już się skończył. Nie wiem co tu jeszcze napisać, co można napisać o Szatańskim Tangu? Ze chyba słyszę dzwony.......