... widziałam już jej kilka filmów z ostatnich lat i ta kobieta nie umie się starzeć z godnością.
Na siłę stara się wmówić sobie i innym, że jest nadal (a kiedykolwiek była?! oO) seksowną laską. Ostatnie jej role to obraz nędzy i rozpaczy. Ja wiem, kryzys wieku średniego i brak ról dla babek w wieku 40+, ale chwila moment, jakoś takie aktorki jak Nicole Kidman, Cate Blanchett, Naomi Watts, Laura Linney i wiele innych nie poniżają siebie i uprzedmiotawiają jak ta niunia. Nadal grają, a ich filmografie są bogate.
Odpowiedź jest prosta: Aniston nigdy talentu aktorskiego nie miała, bo gdyby było inaczej jej lista ról filmowych wyglądałaby inaczej.
Sam film jest przyzwoity, trójka głównych bohaterów na tle szefów wypada raczej blado, a moim ulubieńcem jest nakoksowany Farrell z łysiną ;)
na pewno masz około 20 lat albo jesteś bardzo zakompleksiona skoro piszesz tak o Aniston. Ja w wieku 20 lat miałam podobne poglądy ,ale czas je bardzo szybko zweryfikował. Przekonasz się
moje poglądy co do tej pani i jej "talentu" oraz "urody" pozostają takie same od 15 lat, czyli od czasu jej roli w Przyjaciołach
twój przytyk co do mojego wieku oraz znajomości jej dorobku świadczą jedynie o tym, że brakuje ci argumentów na obronę, zwłaszcza w zestawieniu z takimi aktorkami, które wymieniłam - w porównaniu nawet z jedną z nich Aniston wypada kiepsko
Akurat Aninston jest bardzo seksowna, na pewno jest w top 3 kobiet po 40 działających w filmach.
Bez obrazy, ale nie widzę sensu żeby kobiety mówiły czy jest seksowna czy nie o innej kobiecie, chyba że jesteś lesbijką. Seksowność to pewnego typu pożądanie które czują płcie przeciwne do siebie (jedyny wyjątek to lesbijki i geje).
wiedziałam, że coś takiego napiszesz
to świadczy jedynie o twoim, niskim, poziomie
czyli co? jako kobieta nie mogę oceniać innych kobiet bo? według twojego, głupiutkiego, kryterium nikt niczego nie mógłby oceniać ani nawet porównywać
a pożądanie nie ma nic do rzeczy, bo to, że uważa się jakąś osobę za atrakcyjną nie oznacza jednocześnie że chce się bzykać - musisz dorosnąć aby to pojąć
no, ale widocznie ty oceniasz kobiety jedynie przez ich fizyczność, czyli fajne/dobre = można bzyknąć, cała reszta jest ble... mentalność nabuzowanego hormonami nastolatka
od tego są tragarze ze sklepu w którym się kupiło owy sprzęt... poza tym, w budynkach wyższych niż 5 pięter są windy :]
oj, u mnie kanapa i szafa ( w częściach z ikei) musiały być wnoszone u mnie na 9 piętro, brakło 10 cm wzwyż... za to z niewiadomych powodów w biurowcach są kozackie windy co pomieszczą słonia.
PS. co do tematu, Aniston jest bardzo piękna, oceniam obiektywnie, heteroseksualnie, ocena typu: chciałabym za 20 lat wyglądać tak jak ona. Ładna, szczupła, aktoreczka, ale mimo to to kariere zrobiła niesamowitą.
ja się zgadzam z autorką. Jak się starzeć to z klasą. Co ja gadam, kobiety powinny pokazywać jakąś klasę, gust, seksapil, kobiecość - czego brakuje Aniston od wielu lat.
Pewnie tak - zazdrości jak ja - urody, talentu, wdzięku, klasy... Kidman, Blanchett etc.
A Anishton? Urocza, ale już była. Role poserialowe kiepawe i co raz gorsze.
Taka urocza dziewczyna, co to się prawie nie starzeje zdarza się raz na milion i nazywa się Meg Ryan, chociaż i ona ma problem z wizerunkiem na stare lata.
Też tak myślę. Może i J.A. wybitną aktorką nie jest, ale czytając pierwszy post w temacie ciekaw jestem jak prezentuje się wizualnie autorka tematu, bo mam przeczucie, ze do urody J.A. jej daleko...
A sam film, jak to glupawa komedia - pewne momenty bawią, inne mniej, ale kilka razy nieźle sie uśmiałem.
Wg mnie jest seksowna, i starzeje się z klasą. Może jej po prostu nie lubisz.
Zgadzam się co do Farrella. Jego mała rola jest świetna. :) I całkiem inna od tych dotychczasowych. Nie posądzałem go o takie komediowe możliwości.
Oczywiście chodziło o lubienie w sensie jej dokonań aktorskich, jej wyglądu itp.
Tylko tak, zazwyczaj, możemy lubić bądź nie aktorów. Wydawało mi się to oczywiste.
dokonania aktorskie? a jakie niby ona ma? nawet nie jest porządną aktorką komediową, a ostatnie jej "komedie" to pasmo próbowania wmówienia widzom, że jest seksowną laską, co w jej wieku, przy tym, że chce być poważną aktorką, jest żałosne... gdyby coś potrafiła to by się zaparła i udowodniła, że umie grać... jej role spokojnie może zagrać toster.
Nie poznałem nawet jak ogladalem ten film ze to Aniston pewnie przez wlosy nigdy za nia nie przepadalem ale w tym filmie wypadla niezle seksownie a nigdy mi sie nie podobala, bo filmy z jej udzialem tez nie mialem ochote siegac bo zazwyczaj takich nie ogladam Bruce Wszechmogacy byl jeszcze ok ale w tym filmie nie mam nic jej do zarzucenia a komedia bardzo dobra
To rzecz gustu. Mi tam Aniston się bardzo podoba. A w tym filmie jako spragniona seksu dentystka wyglądała - moim skromnym zdaniem - bardzo sexy. Film generalnie uważam za niezbyt udany. A największym bezsensem i nieporozumieniem uważam właśnie wątek kolesia, który nie znosi swojej seksownej szefowej, bo ta chce go przelecieć... Wielu wałów dałoby się pochlastać, żeby Aniston rozłożyła przed nimi nogi. Co do jej talentu aktorskiego, to jasne, że odbiega od takich aktorek jak Blanchett itp. Ale nie przesadzajmy z tym hejtem.
Wśród moich znajomych raczej nie znajdę żadnego kandydata na skonsumowanie panny Aniston :]
A przepraszam - co mnie obchodzą Twoi znajomi? Wiedz, że na świecie są ludzie, którym się ta aktorka podoba i tyle.
To ty wiedz, że są i tacy, którym się ona nie podoba i mają ją za zero aktorskie. :)
Ależ ja doskonale o tym wiem. Ale jak dla mnie słabą argumentacją jest podpieranie się znajomymi. "A moi kumple też tak sądzą...". Podwórkowy typ prowadzenia dyskusji. Od pewnego czasu to niestety standard na filmwebie. :/
Ani razu nie wspomniałem o swoich znajomych. Po prostu zdaję sobie sprawę, że istnieje świat poza nimi i ludzie, którzy mają inną opinię - poza jakimś tam zawężonym gronem.
Nie mam ani jednego przyjaciela/znajomego geja czy nawet lesbijki... wiem, to bardzo nie modne. Cóż. Mam znajomych którzy tak jak ja, wolą klasyczne piękności: Charlize Theron czy Monica Bellucci :) Przełknij to.
spoko, to był raczej żart ale ciekawi mnie Twoja pewność - zarówno co do preferencji seksualnych znajomych (niektórzy przez całe życie a nawet jego połowę ; ) ukrywają orientację homo) jak i mówienie w imieniu wszystkich znajomych facetów, że "żaden nie skonsumowałby Aniston (choć tu zawarłaś słówko "raczej"). Nie ma co kategoryzować, Aniston pięknością nie dorównuje obu paniom Theron i Bellucci, tutaj się zgadzam ale brzydka nie jest a w tym filmie prezentuje się rzeczywiście seksownie. Faceci trochę inaczej odbierają seksualność kobiet (po okładce), bywa tak że zdradzają swoje partnerki z obiektywnie brzydszymi od nich a gdyby była na to recepta tak prosta, jak Twój kategoryzujący osąd, nie rozpadałyby się związki z powodu zdrad w takiej ilości jak ma to miejsce ;)
Pzdr
Powiem tak, mnie ona w tym filmie nie przeszkadzała, bo było jej mało. Gdyby nie świeciła co i rusz kawałkiem skóry to prawdopodobnie zniknęłaby w tłumie panów i żaden z widzów płci męskiej, poza oczywiście jej fanami, nie zauważyłby jej.
Co do pewności orientacji moich przyjaciół/znajomych - jest to okrojone grono, ja setek znajomych nie potrzebuję, a tą setkę którą znam (jest ich mniej niż 100 tak właściwie) znam całkiem dobrze. Jeśli pod homoseksualizm wziąć biseksualizm, to nadal grono fanów talentu czy urody tej pani byłoby bardzo szczupłe. Naprawdę, ja wśród znajomych mam raczej osoby o podobnych upodobaniach - dzięki temu unikam zbędnych sporów, takich jak ta tutaj ;)
Na temat "dlaczego faceci zdradzają" się nie wypowiem - nie wiem, nie obchodzi mnie to. Gdyby mnie któryś zdradzał, to zatłukłabym go, a z tą drugą poszłabym na kawę i byśmy obśmiewały "klejnoty rodzinne" tego "macho-mena" :]
"Naprawdę, ja wśród znajomych mam raczej osoby o podobnych upodobaniach - dzięki temu unikam zbędnych sporów, takich jak ta tutaj ;)" abstrahując od faktu, że dyskutujemy w wątku Twojego autorstwa, może być też tak, że znajomi wolą odpuścić sobie spór "dla wyższego dobra-->świętego spokoju" lub po prostu nie poruszaliście tego tematu, mniejsza o większość
"Gdyby mnie któryś zdradzał, to zatłukłabym go, a z tą drugą poszłabym na kawę i byśmy obśmiewały "klejnoty rodzinne" tego "macho-mena" :]"
gdybyś napisała:
"Gdyby mnie mój facet zdradzał, zatłukłabym go" --> brzmiałoby wiarygodniej a tak mniemam, że obecnie jesteś singielką.
Otóż zdrada jest koedukacyjna a zatłuc kobiety nie potrafiłbym, prędzej stłukłbym gościa, z którym mnie zdradzała bez wnikania kto szukał okazji, ot dla zasady a z nią dał sobie święty spokój. Wcale nie słusznej zasady ale jestem facetem. Cóż, mam taki epizod za sobą (bycie zdradzonym) i z perspektywy czasu dobrze się stało, że nie spotkałem go wtedy na swojej drodze, dziś to już nie ma znaczenia ale na pewno wtedy ani dziś nie poszedłbym z nim na "piwo".
Aniston raczej nie jest wątkiem często poruszanym na forum moich znajomych - jest to wynikiem albo podobnych gustów, albo tak jak piszesz, nie chcą (nie chcemy) marnować czasu na takie coś :)
Bycie singielką - mój grzech... straszne, że nie mam zmartwień odnośnie partnera, który mnie nie słucha, nie odkurzy podłogi, nie pozmywa, ma kiepską pensję a w łóżku jest śniętą rybą - i nie, nie wyolbrzymiam. Moje znajome/przyjaciółki non stop narzekają na swoich partnerów/mężów, a jednocześnie patrzą na mnie wyczekująco kiedy ja dołączę do ich chóru narzekań... jakoś mnie nie spieszno ;)
Ja to widzę tak: winna jest strona, która się skusiła, bo to ta strona podejmuje decyzję o zdradzie. Intencje osoby, która oferuje skok w bok mnie nie obchodzą - nie ważne czy wie o mnie czy nie, czy robi to z premedytacją czy nie - decyzja należy do kuszonego, jeśli się skusi to znaczy, że nie kochał/szanował etc. Oczywiście w przypływie emocji strzeliłabym z liścia obojgu, ale kalkulując na zimno - winnym jest zdradzający. Tak na chłopski rozum ;)
Nie określiłem pejoratywnie bycia singlem, chodziło mi o dystans do samego faktu zdrady i perspektywę oceny; bycie singlem jest bezpieczne i pewne (teoretycznie nie zawodzimy sami swoich oczekiwań) itd ;)
Zgadzam się z Twoją oceną "winy zdrady" - jest to nadużycie zaufania (delikatnie mówiąc) a argumenty: "czułam/eł się przez ciebie zaniedbywana/y" mają ugłaskać sumienie strony popełniającej zdradę.
Lepiej się po prostu rozstać.
Tak więc wracając do tematu - może Aniston zdradzona przez Pitta w tenże sposób próbuje zreperowac swój wizerunek sexownej kocicy ekranu...
Fajna dyskusja ale totalnie poza Twoim wątkiem, pozdr. singielko ;)
skoro piszesz ze masz wśród swoich zanjomych osoby RACZEJ o podobnych upodobaniach to chyba jakis radaj ich egzekwuje.
a skąd ty to mozesz wiedzieć czy masz czy nie masz przeciez ci sie nie przyznają
No to ja się wtrące i napisze swój pierwszy pościk na forum :)
Zacytuje może jedno zdanie z filmu: "Ona jest sexowna jak diabli!". Jak najbardziej się zgodzę z tymi słowami i na pewno wieeelu innych mężczyzn tak samo :)
Czy kiedykolwiek była? Powiem szczerze, że nawet nie wiem, po prostu nie interesowałem się tą aktorką bo z reguły interesowały mnie tylko te, które mnie pociągały. Na wdzięki Jennifer nigdy nie zwracałem uwagi, aż do momentu jak oglądnąłem "Żona na niby". Tam jest chyba jeszcze bardziej sexowna, a już na pewno ma bardziej naturalny, skromniejszy makijaż - lepiej pasujący do jej urody i tych ślicznych niebieskich oczek :) W tym filmie to ich troche poniosło z tym mocnym makijażem, imo.
@diana6echo:
to jest oczywiste, że kobieta może oceniać drugą kobiete pod względem czy jest ładna, czy ma fajną figure, czy ma klase itd... ale wiesz dobrze, że ta ocena nigdy nie będzie taka sama jak u mężczyzny. Wam się coś nie będzie podobać, a nas to sama rzecz będzie podniecać.
No i "ta kobieta nie umie się starzeć z godnością" bo.... nie starzeje się :p
Jennifer jak na swój wiek prezentuje się naprawde dobrze, co myślę, że większość się ze mną zgodzi. Sam się przyznam, że bardzo rzadko zwracam uwagę na kobiety w tym wieku (jeśli chodzi o sam wygląd). Może dlatego, że..... nie! na pewno dlatego, że jestem sporo młodszy :)
Jennifer na pewno zasługuję na uwagę (zwłaszcza) mężczyzn. Pociąga urodą, wdziękiem i jest naprawde sexowna.
Czyżby zdjęcią z filmów (kilkadziesiąt razy poprawiane) tak mnie zaślepiły?? Nie sądzę... Pani Aniston dobrze wie jak zadbać o siebie by dobrze wyglądać. Z tego co czytałem - po za zabiegami kosmetycznymi regularnie trenuje na siłowni i prowadzi ścisłą dietę - co jest kluczem do utrzymania ładnej sylwetki.
"Starzeć się z godnością"?? a po co, jak nie trzeba? :p przepraszam @diana6echo, że to powtarzam ale mnie to rozbawiło :) to tak jakbyś się powoli poddawała starości, uznała, że z Tobą wygrywa, że nie ma sensu z nią "walczyc", tylko ją powoli przyjmować. A Ci co starają się swoją starość we wszelki sposób zatuszować, nie potrafią się starzeć z godnością.
Pani Jennifer Aniston właśnie udowadnia, że jak najbardziej jest sens walczyć ze starością... efekty widać :)
Zaznaczam, że poruszyłem temat czysto o wyglądzie Jennifer, a co do jej talentu aktorskiego nie wypowiadam się, nie znam się, ale chyba nie ma sensu wiązać talentu z urodą, co ma jedno z drugim wspólne? A mam odczucie, że @diana6echo w jakiś sposób te dwie rzeczy ze sobą powiązałaś w pierwszym poście. Pozdrawiam :)