Stylizowanie filmu na horror kinowy z lat dwudziestych znacznie zaszkodziło całokształtowi. Moim zdaniem, głównym
zadaniem opowiadania grozy, jest, cóż, wywoływanie adekwatnych do grozy uczuć. Niestety, "sztuczność" i "kiczowatość"
przeniesiona z filmów początku XX wieku skutecznie wypłukuje wszystkie namiastki strachu z widza kina wieku XXI.
Niestraszne opowiadanie grozy jest groteskowe. Podoba mi się "klimat" wprowadzony przez tą stylistykę, jednak w
zestawieniu z opowiadaniem, które zmieniło swój charakter, z grozy, na groteskę, efekt jest tylko niezły. Szczerze
wolałbym obejrzeć niskobudżetowy film grozy bez tego "klimatu", niźli farsę w przepięknej formie.
Pełna zgoda. Uważam, że Stylizacja odbiera sporo tej historii i wystawia ją na śmieszność. Kiepskie efekty tez nie pomagają (zwłaszcza w połączeniu z tą stylizacją... WTF... to aż prosi się o kostiumy). Osobiście uważam, że zmarnowano tu sporo potencjału tej... przerażającej historii (i nie pisze tego by podlizać tyłek nieżyjącemu Lovecrafotwi). Uważam, że ma wszystkie elementy dobrej grozy. Monstra, odczłowieczenie, tajemnicę, kontrolę/zabieranie umysłów, człowieka osadzonego w obcym środowisku, prawie szatańskie kuszenia... i wszystko jak krew w piach! Może nawet przyklasnąłbym tej stylistyce gdyby była prowadzona jak do 2/3 filmu... potem to już... padaka.