Szepty

The Awakening
2011
6,5 52 tys. ocen
6,5 10 1 51616
5,7 13 krytyków
Szepty
powrót do forum filmu Szepty

O co chodzi z tym bylym narzeczonym? myslalam ze to sie jakos rozwiaze ale nic nie bylo potem na ten temat. Bo niby zdjecie gdzies tam bylo inaczej bym myslala ze go sobie wymyslila. jak sie rozbierala w lazience dla roberta rto myslalam ze to jej narzeczony ktory zginal i jej sie wydaje ze on z nia nadal jest i ja widzi bo mowila " wiem ze tu jestes" ale robert to przeciuez ten facet ze szkoly. wiec nie wiem o co chodzi czy on w koncu istnial czy go wymyslila

ocenił(a) film na 7
monisia233

Sama właśnie sie zastanawiam. Przegladając forum widziałam przede wszystkim dyskusję o końcówce filmu (żyje/nie żyje), a o tym ani słowa. Jest pokazane na początku filmu, że zabiera zdjęcie jakiegoś mężczyzny w mundurze. Później taka dziwna obsesja na punkcie Roberta, którego nie znała wczęśniej. Następnie ta historyjka na temat narzeczonego. Wydaję mi sie, że główna bohaterka wymyśliła całego tego narzeczonego by zmylic trochę swoje wspomienia, wpychając na ich miejsce swoje zmyślone wyobrażenia. A przez libido i te skojarzenia z niby narzeczonym rzuciła sie na Roberta i nawiązał się romans. Innego wyjąśnienia nie potrafie sobie ułożyc. Jakby ktos miał inne, niech sie podzieli :D
Btw. Ogólnie ta cała akcja z kierowcą była bez sensu. Nie dośc, że przypominał mi jej ojca (taki agresywny bez podstaw) to jeszcze tak ni z gruchy ni z pietruchy ją zaatakował. Nawet słowa o nim nie było mowy, że zaginał. (o niani od razu trąbili). Film ma małe potknięcia (duch przenika przez sufit ok ale butelka? emm raczej niemożliwe). Jeśli ktoś ma sprostowania, które ułatwia zrozumienie filmu nie krępowac sie :D

ocenił(a) film na 8
Arlinka90

A więc skończyłem właśnie oglądać film i chyba mogę coś dopowiedzieć :)
Wydaje mi się że jej narzeczony nie był wymyślony - W pierwszych scenach filmu widzimy jak wchodzi na te "lipne" wizje spirytystyczne i kobieta otwierająca drzwi pyta "Czy jest przygotowana" i wtedy Florence wyciąga coś z Torebki . . . chwilę później uświadomiłem sobie że to było zdjęcie zapewne jej niedoszłego męża . . gdyż jest zaraz scena jak kobieta ma ze sobą pukiel włosów swojej córki (zapewne chodziło o to żeby każdy z uczestników zabrał ze sobą coś o zmarłej osobie) tak więc całkowicie mi się wydaje że on istniał.
A skąd Arlinko myślisz że miała obsesje na punkcie Roberta??
Monisia233 - z tym rozbieraniem w łazience to wzięła po prostu kąpiel i podczas kąpieli zapewne przypomniało jej się że w ścianie jest dziura przez, którą można podglądać innych bo przecież sama tak robiła :) A że w szkole wtedy nikogo nie było to mogła podejrzewać tylko faceta (swoja droga co za seksizm :D ) dlatego profilaktycznie wołała może "Wiem że tam jesteś" po to aby go odstraszyć.
Co do Judd-a to sprawa prosta - wydaje mi się że to najzwyczajniej był jakiś psychiczny człowiek a zaatakowała Florence gdyż było widać że chciał ja . . . . noo wiecie ^^
Arli - co masz na myśli że duch przenikał przez butelkę ???
Mnie za to w filmie interesują inne niewyjaśnione kwestie . . .np: Dlaczego na Robert nie lubił Judda co pokazywał na początku na tarasie 0_o ?? I strasznie ciekawiło mnie to samo okaleczanie się Roberta.

ocenił(a) film na 7
DayWalkeer

Z tym narzeczonym faktycznie masz rację. Zapomniałam, że zabrała ze sobą jego zdjęcie.
Mam na myśli fakt jak szybko się na siebie rzucili. Od razu z nim flirtowała ok. Ale to było takie przesiąknięte erotycznym charakterem jakby się znali od wielu lat. Nie umiem tego wyjaśnic w logiczny sposób. Miałam wrażenie, że mu Robert tak przypomina tamtego z ubiegłych lat, że myli go z nim.
Chodziło mi o scenę jak ten chłopczyk przyniósł tą butelkę ze sobą z lekarstwem. (Ta która należała do Roberta). Znajdowała się na którymś piętrze. Przechodząc przez nie butelka musiałaby się zbić. Chyba, że duch miał moc zdematerializowania obiektów będących w jego posiadaniu.
A co do twoich kwestii : Może za nim nie przepadał bo zauważył, że jest takim niewyżytym psycholem. Jak pracował z nim dłuższy czas możliwe, że było to widoczne. Z tym samo okaleczaniem się bym nie przesadzała. Tzn. Nie pamiętam dokładnie już tego filmu ale on chyba dezynfekował sobie rany wojenne, a nie je pogłębiał.