Trudno to nazwać horrorem. Chociaż, tak jak w recenzji, pojawiają się duchy i ich łapanie, to
film się kupy nie trzyma. Mnóstwo pośrednich wątków bez zakończenia i wyjaśnienia,
dłużyzny, zbędne sceny (jej kąpiel w wannie - czemu to miało służyć??). Pomyłka, szkoda
czasu, odradzam. Jak ktoś musi to radzę poczekać na wersję DVD i w domu obejrzeć za
mniejsze koszty niż wyjście do kina.
Mi się podobał, poszedłem nieco sceptycznie nastawiony do tego, ale film serio potrafił przestraszyć i tego po nim oczekiwałem. A końcówka dała wiele do myślenia, nie wiadomo do końca co z bohaterką. Na pewno nie były to stracone pieniądze.
Ten film to właśnie prawdziwy horror, w horrorach liczy się klimat, a nie to że coś na ciebie wyskoczy z ciemności i urżnie cie zostawiając po tobie hektolitry krwi.
Skoro to nie jest horrorem to klasyki takie jak Gabinet Dr Caligari czy Nosferatu też nie.
Zdziwisz się, ale Nosferatu był dla mnie horrorem. Tam było napięcie, a w Szeptach tego zabrakło. To, że ktoś Ci krzyknie za uchem jak się czaisz do drzwi jeszcze nie robi z filmu horroru. Ten film jako horror to porażka. Ratuje go brytyjski akcent, piękna posiadłość i jego wnętrza. Urzekło mnie to również w Kobiecie w czerni, ale tam dało się odczuć nastrój i ten niepokój głównego bohatera...