Film genialny, nareszcie nie biegają z siekierkami, nie odrąbują głów aby wywołać dreszcze u widza. Trochę dziwne zakończenie, nie do końca jest jasne, lecz film ogólnie bardzo fajny i polecam go wszystkim:-) 8/10
film jest dobry, potwierdzam ;p a co do zakończenia to raczej jest jasne, tzn. główna bohaterka umiera i staje się duchem. Rozmowa dyrektora z jakimś facetem na koniec filmu daje to do zrozumienia, że ona nie żyje.
a jednak..., ale tylko te które są samotne, czyli ten mały chłopak, jej "partner", który i tak wcześniej widział inne, "własne" duchy :P
no i z drugiej strony ona lezy nieruchoma z buteleczka obok...jestem jednak ciekawa czy rezyser wyjawi owa tajemnice:-)
też mam taką nadzieję ;) obejrzałem jeszcze raz końcową scenę jak odchodzi i jest moment gdzie mija dzieci stojące a one odwracają się do niej jakby mówiły "do widzenia"... chyba przeżyła ;p
No właśnie...wydaje się, iż żyje za chwilę, że jednak nie, znów za moment mamy takie wrażenie, iż żyje, a potem to wszystko się miesza i robi się 50% szans na tak i 50% na nie:-)
ogolem ten film jest bardzo ciężki. Trzeba naprawdę wytężyć komórki żeby zrozumiec sens. Może dlatego ten film ma taką niska ocenę na filmwebie , po prostu duże grono osób nie pojmuje go do końca
heh no dziwna sprawa z tym czy żyje czy nie, więcej dowodów przemawia, za tym, że jednak nie żyje i ja się trzymam tej wersji
Dowody, że nie żyje:
1. Robert mówi "Wiem, że tu jesteś", czyli tak jakby była obecna duchem, a nie ciałem, bo przecież wiemy, że Robert może zobaczyć duchy, a ona odpowiada mu "To wiesz więcej niż dyrektor", co znaczy, ze dyrektor myśli, że po prostu umarła
2. Duchy mogą zobaczyć samotni chłopcy, co widać w scenie gdy ten mały rudzielec z nią rozmawia, nikt inny tylko on
3. Cała reszta ją ignoruje, przechodzi przez całą szkołę i podwórze i nikt się nawet nie obejrzał, gdyby żyła ktoś na pewno by się odwrócił
4. Mina gdy Robert wchodzi do pokoju by ją uratować, wskazuje na to, że jest już za późno, jest w szoku, nie ratuje jej, bo już widzi, że umarła
5. Tuż przed śmiercią ściska Toma i mówi "Czuję cię", co znaczyłoby, że sama już jest duchem, bo przecież normalna osoba nie może "czuć" duchów
Dowody, że żyje:
1. Gdy żegna się z Robertem na końcu mówi coś takiego "Możesz powiedzieć kierowcy by na mnie zaczekał", co oczywiście znaczyło by, że jednak żyje
2. Coś tam wcześniej wspomina, że planuje napisać książkę, jednak Robert odp. tylko "O Boże", mówi to jednak śmiejąc się, tak dość absurdalnie gdyż wie, że już jest duchem, a duchy książek nie piszą... heh więc jednak to kolejny dowód, że nie żyje
Dowody, że żyje:
3. W końcowej scenie umawiali się, że przyjedzie do niego w sobotę. Gdyby była duchem, gdzie miałaby się podziewać przez tych kilka dni?
4. W ostatnim ujęciu kilkoro innych dzieci mówi jej "Hello", czyli więcej osób ją widzi.
5. Nie wydaje mi się, żeby Robert przechadzał się z nią, tulił publicznie i rozmawiał, gdyby była duchem. Raz, że niematerialna, dwa, na pewno przyciągałby dużo spojrzeń innych.
tak, wiem, paręnaście minut po wysłaniu mojego posta doczytałem, że jednak żyje :)
No świetnie to wydedukowałeś. A ta książka, którą chce napisać, będzie pewnie też dla duchów tylko wydana.
dziwne teorie - dla mnie ona przeżyła, a zginęła Maud... Poprowadzono tak ten fragment żeby widz myślał że zginęła, a tymczasem przeżyła i ma się dobrze... chociaż przyznam, że wasza wersja jest ciekawa. I wcale nie niemożliwa.
Też uważam, że przeżyła. Ostatnia kwestia, jaką kieruje do Roberta brzmi - "Nie widzieć ich. nie znaczy zapomnieć". Myślę, że to było o Maud i Tomie. Gdyby była duchem, raczej by ich widziała :)
Jeśli chodzi o zakończenie to osobiście uważam, że Florence żyje, a tak jak napisał/a Tzolkin, dyrektor mówi o Maud- tym bardziej, że mówi coś w stylu "Chłopcy będą zdruzgotani"- Maud była ich "opiekunką" przez wiele lat, Florence poznali później i jakoś nie wydaje mi się, by żywili do niej specjalne uczucia. Maud mogli traktować jako matkę.
Dodatkowo nie zgodzę się z tym co napisała Pauleta w dowodach na to, że Florence nie zyje.
Po pierwsze, to, że idąc korytarzem nikt się do niej nie odzywa, nie świadczy o tym ,że nie żyje. Być może rozmowę z dyrektorem szkoły przeprowadziła wcześniej. Robert był w szoku, kiedy zobaczył ją na podłodze bo się nie ruszała, ale to również nie znaczy, że nie żyje. Mogła czuć Toma, nie w sensie fizycznym, a metafizycznym. Robert powiedział "Wiem, że tam jesteś"- bo Florence stała za nim z tyłu.
Poza tym gdyby nie żyła nie prosiłaby na końcu Roberta o to, by kierowca na nią poczekał. Florence pali papierosa- duchy raczej nie palą. No i chciała napisać książkę, ale to, że Robert powiedział "Boże, dopomóż" z ironią i śmiechem, nie znaczy, że on wie iż ona jest duchem, a raczej to, że uważa, to za kiepski pomysł, o czym świadczy scena na początku filmu, gdzie Robert puka do drzwi domu Florence i trzyma jej książkę w ręku, a ona sądzi, że przyszedł po autograf. Ich dialog:
F:Cieszę się, że książka przypadła panu do gustu.
R:Nie przypadła
F:Pan wybaczy?
R:Nie podobała mi się. Była zbyt bezpośrednia.
Świadczy to o tym, że po prostu Robert nie lubił jej książek i sama myśl, o tym, że chce napisać kolejną budzi w nim śmiech, bo wie, że mu się nie spodoba.
No i ostatnie- Florence żegna się z Robertem mówiąc "Do soboty", więc nie sądzę, aby była duchem.
Ale oczywiście każdy z nas ma prawo do swojej interpretacji zakończenia:)
Niemniej film polecam:)
Moim zdaniem jednak nie przeżyła. :)
Ewidentne jest, że w jednej z końcowych scen, dyrektor wypowiada się na temat Maud, ale później dodaje "Ta Cathcart wcale jej nie pomogła. Z nią też za dobrze nie było. Wiesz, ostatnio przeglądałem badania. Umysł kobiety nie jest w stanie wytrzymać lepszego wykształcenia.", innymi słowy wydaje własny osąd na temat "przyczyny" (może nie bezpośrednia, ale jednak) jej śmierci, jak wiadomo w tamtych czasach na kobiety wykształcone nie patrzono zbyt przychylnym okiem.
A ostatnie słowa Florence "Nie widzieć ich. nie znaczy zapomnieć" interpretowałabym w inny sposób. Myślę, że ona chce dać Robertowi do zrozumienia, że powinien spróbować się pogodzić z myślą, że to właśnie on przeżył wojnę. Pewnego rodzaju wyrzuty sumienia sprawiały, że jego najbliżsi przyjaciele stali jego "duchami". Ona mówi o tym, że powinien się ich pozbyć (wyrzutów). To, że przestanie ich widzieć w postaci otaczających go widm, nie znaczy, że o nich zapomni.
Tak jak ktoś powiedział Robert widzi Florence dlatego, że widział też inne duchy. I w trakcie trwania filmu ona mówi coś w stylu "widzimy to, co chcemy widzieć". Jako, że on nawiązał z nią silną więź i znalazł zrozumienie, teraz pozwala na to, aby objawiała się mu w formie cielesnej. :)
W sumie to ciekawe, że mamy tak różne interpretacje. Po oglądnięciu filmu byłam naprawdę przekonana, że ona umarła, czego żałowałam, bo myślałam, że scenarzysta jednak podaruje ty dwóm, tak zranionym osobom, parę chwil szczęścia. Z drugiej więc strony Wasze interpretacje powinny mnie zadowolić, ale chyba jednak, mimo wszystko, nie dam się przekonać.;)
Kończąc: również polecam!;)
Popieram argumenty w całej rozciągłości. Dodatkowo idąc już alejką żegna się także z innymi chłopcami. :)
Moim zdaniem ona przezyła.... Reżyser chciał żebyśmy na początku myśleli że ona nie żyje..... kiedy dyrektor mówił o tym ze maud nie zyje (mówili tez o florence, a dokłądniej to obarażał ja) nie zauważył jak florence koło nich przechodziła.... a gdy robert powiexiał do niej "wiem ze tuttaj jestes" ona mu odpowiedziała "to wiesz wiecej niz dyrektor" miała na myśli to ze obgadywał ją, kiedy ta koło niego przechodziła... póżniej gdy powiedziała czesc rudemu chłopcu wszyscy już byli pewni ze nnie żyje(bo przeciez rudy nie miał przyjaciół a samotni ludzi widza duchy), ale nie, do tego momentu rezyser chciał zebysmy tak mysleli... później mówi robertowi zeby kierowca po nia podjechał i ze sie beda widziec w nastepna sobote... i kolejny dowod na to ze przezyła to to ze idac alejka wita sie z innymi dziecmi..... a co do tego ze ona czuła chłopca , to było jak ze śmiercią kliniczna była juz jedna nogą w drugim swiecie dlatego go czuła... a robertowi udało sie ją uratowac.... a to że wyśmiał ją za napisanie drugiej ksiażki to dlatego że jej pierwsza była o tym ze duchy nie istenieja a druga chciała napisać o zrozumieniu duchów- troche sprzeczna z pierwsza... "nie widziec ich. nie znaczy zapomnieć"- zgadzam sie z interpretacja mimbla.
Obejrzałem przypadkiem, niespodziewanie dobry "horror" taki można by powiedzieć "racjonalistyczny" :P bez zbędnego wczuwania sie w spirytystyczne pierdoły
Moim zdaniem to swego rodzaju metafora tego jakie piekło potrafi nam zgotować umysł.
SPOILER
W monecie gdy okazuje sie ze chłopak jest duchem ewidentnie skojarzyła mi sie ze scena z szóstego zmysłu.
Nie lubię filmów, w których psychole uganiają się za ludźmi z siekierami, ale i ten mnie nie zachwycił. Według mnie to taki średniak. Plus za scenografię i klimat, minus za fabułę, która od połowy przypomina groch z kapustą, tyle w niej jest nielogiczności. Film mógłby być spokojnie skrócony o te dwadzieścia pięć minut, ale twórcy uparli się, by trwał prawie dwie godziny i wydumali jakieś dziwaczne sceny, jakby nie wiedzieli w jaki sposób zagospodarować ten czas. Po co te dłużyzny? Napięcia przez nie na pewno nie wzmocnili, a jedynie znużyli nimi widza ( wypada w tym momencie sparafrazować Heinego: Podczas oglądania tego filmu zasnęłam, ale śniło mi się, że oglądam go dalej i przez tą okropną nudę aż się obudziłam ). Suma sumarum bardzo mi to przypominało "Sierociniec", który również do wybitnych horrorów nie należy. Spośród pozycji minionego roku, najbardziej urzekł mnie chyba "Shelter".
jak dla mnie jeden z lepszych horrorów ostatnich lat, naprawdę dobrze zrobiony, inteligętny. Tak jak pisałaś nie leje się posoka chektolitrami, nie ma masakry w ilościach masowych, nad filmem można się zastanowić bo nie jest oczywisty i jednoznaczny. lubię takie kino. to jest chyba pierwszy horror kiedy popłakałam się jak na dramacie, bo w sumie imo jest bardziej dramatem z elementami horroru, no ale... 8/10 POLECAM