Film dobry, polecam.... lecz nie bardzo dobry...hmm... bardzo dobry jesli chodzi o zdjecia, efekty, realizm walki, lecz najbardziej przeszkadza mi fakt kompletnego braku realizmu jesli chodzi o "sprawiedliwosc" w czasnie walki :)... niemcy padaja jak muchy i sami sie wystawiaja na pewnyn strzał, ameykanie prawie jak rambo, kula sie juz ich tak nie ima :)... ten fakt jakże popularny w filmach made in usa strasznie mnie wnerwia i zaniza moja ocene w tym przypadku o jakies 1.3 pkt
Dodam jeszcze fabułę, która ni jak ma się z rzeczywistością, ale tak, film do polecenia jak najbardziej.
Trochę sprzeczne opinie dodałeś... najpierw mówisz, że film był "bardzo dobry jeśli chodzi o realizm walki", a później twierdzisz że przeszkadza Ci "fakt kompletnego braku realizmu jesli chodzi o "sprawiedliwosc" w czasnie walki".
nie jest sprzeczna, reealizm jesli chodzi o to ze jak np. ktoś obrywał, było to przedstawiane włąsciwie, z dbałoscia o detale takie jakie sa w prawdziwej walce, ludzie dostaja roznie i nie zawsze to wyglada tak jak w innych filmach ze ktos poprostu pada, w Szeregowcu było to pokazane nie zawsze mile dla oka ale realnie, wiec dobrze, brak realizmu był jesli chodzi o motyw tego ze 8 amerykanow, rozwalało niemcow jak muchy, niemcy zawsze wystawiali sie na strzal i nie kompinowali i nie byli przewidywalni, zupełnie jakby byli glupimi boootami z gty komputerowej, i to było malo realne. Aczkolwiek tworzylo mit niesustraszonego amerykanskiego zolnierza, troche wiec propagandy, ale ogolnie do przelkniecia :)
Mam identyczne odczucia. Nie rozumiem uwielbienia jakim darzy wielu ten film. Oczywiście doceniam fantastyczne ujęcia i względny realizm( cóż ja, XXI-wieczny Polak-cywil mogę wiedzieć o "realizmie wojny") scen batalistycznych, ale film nie jest, mówiąc szczerze, jakiś wybitny uwzględniając tak ważne przecież składowe oceny filmu, jak gra aktorska, fabuła, dialogi, czy ogólnie kreacja bohaterów. Zdaję sobie sprawę z faktu, że był on niejako pionierem "współczesnego" ujęcia pola bitwy, ale tak jak Avatar, który jest dla mnie filmem tylko dobrym, nie jest to kinematografia, którą bym się zachwycał.
bez przesady, na plaży ginie kilkuset Amerykanów od jednego MG-42, w pojedynku jeden na jeden wręcz wygrywa Niemiec, a z całej grupy wysłanej po Ryana przeżywa tylko dwóch,
tak z tej grupy przezywa tylko dwoch.... hmm...a policz sobie ilu ta grupa zabija w tym czasie ,niemcow.
Pozwolę sobie niezgodzic.Szeregowiec jest jak dla mnie najlepszym filmem wojennym jeśli chodzi o efekty i realizm,owszem ginie dużo niemców w drugiej fazie filmu,ale zobaczcie,że wpadli oni w zasadzkę,dobrze rozstawione karabiny maszynowe robią z nich sito.Ponadto wszyscy prawdziwi kozacy walczyli na froncie wschodnim,więc we francji na początku inwazji walczyły słabsze jednostki.
A weź pod uwag, że w ostatniej scenie nie walczyli sami (odłamki którejśtam dywizji spadochronowej). A po za tą sceną, podaj mi chociaż jedną, w której ta 8-osobowa bojówka tak nap***** Niemców, że ci padali jak muchy. Ja sobie raczej nie przypominam.
Odłamki 101 DPD i pełna zgoda. Na końcu uderzyli na Niemców z zaskoczenia. W takiej potyczce przeważnie większa śmiertelność jest u atakowanych. Po za tym ile było sytuacji na wojnie, że Niemcy padali jak muchy? Sporo. Jeden żołnierz z zaskoczenia wybił 16 żołnierzy WH odpoczywających po walce z tommy guna. Inny przykład w walce jest w serialu Kompania Braci. Kpt. Winters rzeczywiście sam zabił kilkunastu żołnierzy Waffen-SS w ciągu minuty. A w samym powstaniu warszawskim Niemcy szturmujący barykady polskie mieli straty 80% stanu. Po za tym były też odwrotne sytuacje, jak właśnie na plaży Omaha. Niemiecki żołnierz wehrmachtu w ciągu zaledwie kilku minut ze swojego MP-40 zabił stu amerykańskich żołnierzy. Obie strony padały jak muchy w różnych przypadkach. Tutaj mamy przykład i Amerykanów (na początku) i Niemców (na końcu) dopóki się nie otrząsneli oczywiście i przejęli inicjatywę.