Nuda, konwencja i schemat, z wyjątkiem scen batalistycznych (Overlord i most). A najgorszy jest fakt, że wszystko w obrazie jest maksymalnie realistyczne - śmierć, przerażenie, psychologicznie prawdziwi żołnierze (oni się boją, rzygają na wojnę, chcą do domu!), jednostki i wyposażenie...a fabuła jest oparta na tak bzdurnym założeniu, że brak słów. I wychodzi western. Tyle, że szarobury, no i dzielni rewolwerowcy noszą karabiny. Jak próbuję ocenić Ryana osobno, to chyba 5/10. Jak porównuję z theThinRedLine - zero to za dużo...