Wszyscy czepiają się tego filmu!!! A on przecież jest taki piękny! I taki prawdziwy. W naszych czasach często zdarzają się nieuleczalne cgoroby, nawet u młodych ludzi. Taka miłość, jak jest tam ukazana może nie zawsze, ale też istnieje. I istnieją tacy szpanerzy, którzy potrzebują "nawrócenia", ukrócenia szczęśliwej passy (w sensie bezsensownej popularności z powodu wyglądu czy osiągnięć sportowych). Ja osobiście uważam, że liczy się wnętrze człowieka. Bo co to ma być, że np. tylko przystojni faceci i ładne kobiety mają być szczęśliwi!
Tak jak powiedziała Audrey Hepburn:
Co to jest prawdziwa miłość, wiedzą tylko kobiety brzydkie, piękne - umieją zaledwie uwodzić.
Każdy ma prawo być szczęśliwym! I każdy ma prawo oglądać filmy takie, jakie mu się podobają! (to było akurat o poprzednim temacie, że "Szkoła uczuć" jest takim samym gównem jak "Straszny film").
Jest tu ktoś, kto się ze mną zgadza?