O gustach się nie dyskutuje, ale...od czego jest filmweb, prawda? ^^
Chciałam napisać kolejnych pare refleksji na temat tego 'arcydzieła'.
Po pierwsze wracajac do tematu "wyssany z palca gniot"-sprostowanie:
>>gimnazjalistka<<- Tak też byłam w gimnazjum...pamiętam te słodkie czasy, ale nie sądze, by kiedykolwiek mógłby mi się podobać ten film :B Jako kilkuletnie dziecko uznałabym to za coś wyjątkowo banalnego...zawsze śmiałam się z mało ambitnych wyciskaczy łez, dlatego dość szybko przerzuciłam się na czarne komedie. Wracając do gimnazjalistki-to tylko metafora/porównanie...coś jak synonim do "typowa nastolatka"... Sądze,że jeśli ktoś obejrzał go w wieku 4 lat i doznał obstrukcji, podobną reakcje wywoła on u niego, gdy za kilkanaście wiosen jego wybranka złośliwie zaciągnie go na seans filmowy w walentynki.
2. Nie mówcie,że chciałybyście mieć takiego faceta. Jego monologi wywolują u mnie emocje podobne do nieświeżej musztardy nieopacznie skonsumowanej po jej dacie przydatności do spożycia. Kobieta nie jest lepsza. Dialogi są jak wyżej wymieniona musztarda zmieszana z majonezem i kiełbasą krakowską, gdy tych dwoje się spotka widz zostaje wplontany w wir banalnych, mało ciekawych rozmówek z których nie wynika nic konstruktywnego. Poza głównym tematem ich polemiki, który w zasadzie NIE ISTNIEJE nie ma absolutnie nic. Są jak ciepłe kluchy, flaki z olejem, majonez kielecki. Nie reprezentują sobą niczego. Są nadprzeciętnie przeciętni i nieciekawi, a ich nijakość wylewa się uszami. Lubię wyraziste postaci...z czego można wywnioskować,że ich nie polubiłam.
3 Niektórzy z was sugerowali,że należe do typu osób, które nie lubią niczego. Cóż... Myślę,że konto na filmwebie zobowiązuje mnie do umieszczania małego conieco w dziale moich ulubionych filmów. Ponadto pytaliście się mnie co uważam za ambitniejsze od Szkoły Uczuć. Gmerając po profilach moim i innych użytkowników, którym film się nie podobał możecie łatwo odnaleźć odpowiedzi na nurtujące was pytania. Obstawiam chociażby Animaniaków i tym razem nie jest to ironią n__n