Wczoraj wreszcie obejrzałem "Szpiega". Prawdę mówiąc zupełnie nie rozumiem licznych uwag odnośnie nudy jaka ma rzekomo emanować z tego filmu. Ale mniejsza o to. Kwestia gustu.
Natomiast nurtują mnie 2 pytania. Po pierwsze dlaczego po zdemaskowaniu tytułowy szpieg ma być odesłany do swoich mocodawców? Przecież jak rozumiem był obywatelem Wielkiej Brytanii. Dlaczego nie zostaje po prostu osądzony?
Drugie pytanie dotyczy motywów finałowego zabójstwa? Czy nie jest możliwe, że to Smiley je zlecił?
Hmmm... emanuje się czymś a nie z czegoś. Mój błąd. Ale edycja postów jak nie działała tak nie działa.
Nie pamiętam czy była mowa o tym w filmie, ale należy domniemywać, że miał on zostać wymieniony np. za brytyjskich szpiegów wyłapanych przez Rosjan. Motyw znany i z innych filmów i z historii.
Odpowiadam:
1. Wymiana szpiegów to tajemnica poliszynela, że zdekonspirowani wywiadowcy są przez poszczególne wywiady wymieniani., to rutyna.
2. Finałowe zabójstwo, to byli dwaj zawsze nierozłączni przyjaciele, zawsze razem, indywidualna inicjatywa, przyjaciela, który nie potrafił wybaczyć mu zdrady. Tego zabójstwa nikt nie zlecił o czym świadczy łza na policzku tuż po oddanym strzale.
Wymiana to pierwsze o czym pomyślałem. Ale chyba nie było o tym wzmianki w filmie. Ze sprawą zabójstwa nie jestem przekonany. Jak niby łza ma dowodzić czegokolwiek?
Nie żadna indywidualna inicjatywa, tylko inicjatywa Smileya, do emerytowanych oficerów wywiadu, dorabiających jako nauczyciele na wsi, nie docierają informacje o łapanych szpiegach. Umieszczono go w łatwym do podejścia miejscu i poinformowano o tym uzbrojonego, wyszkolonego człowieka, który miał go za przyjaciela, a którego ten wystawił na postrzał, tortury i kalectwo...
książka nic nie mówi o zabójstwie na zlecenie przez Smileya czy kogokolwiek - zresztą pamiętajmy, że Prideux nie był już pracownikiem cyrku - byłabym jednak za wersją, że to była indywidualna inicjatywa Prideux.
Prideaux i Haydon'a łączyło "coś" więcej niż przyjaźń. Wątek ich związku jest dość jasno nakreślony w książce Johna le Carre'a. Film pokazuje go natomiast bardzo subtelnie, między wierszami (np. przyjęcie świąteczne, kiedy obaj spotykają się wzrokiem, zaraz przed tym jak H. realizuje plan o uwiedzeniu Ann). Nie była to kwestia zlecenia, ale tak jak pisał sieciowiec652 - zemsta za zdradzone uczucia.
Albo sentymentalne wspomnienia o starym ,,cyrku", mam na myśli jedno ze zdjęć, które ukazuje tą przyjaźń.
Nie czytałam książki, ale według mnie w miarę łatwo było się domyślić co ich łączy. Bo chociażby po co Bill schował ich wspólne zdjęcie podczas przeszukań w domu Jima skoro i tak wszyscy wiedzieli, że byli oni przyjaciółmi?
ad. 2 - pomyślałam, że Jim, który był przetrzymywany i przesłuchiwany przez Moskwę i wie, czego się po nich spodziewać, oddaje przyjacielowi "strzał łaski" wiedząc, że czekają go pewnie tortury i śmierć. Zresztą Haydon sam mówi chwilę wcześniej, że zna metody "inkwizycji", bo sam je stosował - więc spodziewał się tortur. Od tego właśnie wybawił go przyjaciel.
tortury??przecież pracował dla Rosjan(torturować swojego)..
Haydon mógł zostać osądzony ale wsadziliby go za kratki i tyle.... a teraz jako bohater rosyjskiego wywiadu był wiele wart, można było go za coś wymienić (tak jak ktoś pisał wcześniej).
Smiley nie mógł, zlecić zabójstwa Haydona ponieważ sam chciał żeby zwiększono ochronę wokół niego, wydaje mi się, że spodziewał się zemsty Pirdeaux....
Jak dla mnie trochę za dużo "brytyjskiej flegmy" w tym było... Takie ogólne wrażenie... Choć jak dla mnie Gary Oldman mimo wszystko wciąż w pierwszej 5-ce światowego aktorstwa się mieści ;) No po prostu lubię skurczybyka ;). Subiektywnie oceniając ;) No i znów bardzo podobał mi się Tom Hardy. Ale szczerze mówiąc trochę żal było tej kasy po wyjściu z "multipleksu"... ;)
Oj tak zgodze się z tobą.Oldman w tym filmie pokazał klasę.Na początku gdy weszła premiera większość pisała że nuda i strata kasy.Oczywiście jeżeli ktoś lubi aby jakaś akcja się działa to tak.Ale w tym filmie trzeba myśleć.Dlaczego, po co, jak?Muzyka i zdjęcia świetne.I ten klimat lat 70-tych genialny. Ja osobiście nie żałuje że byłam wczoraj w kinie i że wydałam 12 zł.Gra aktorska Hurt’a,Strong’a czy Colin’a fajna.Ale Oldman pobił tu wszystkich.Osobiśćie jest to mój ulubiony aktor i oby dostał nominacje do Oscara :)
No to przynajmniej co do Oldman'a mamy to samo zdanie. Klimat lat 70-tych też rewelacyjnie oddany - fakt. Te szczegóły (ot choćby zwykła ulica w Budapeszcie z tamtych lat. Przejechał Zaporożec, Wartburg, Trabant, Skoda (może nie koniecznie w tej kolejności... ale nie o to chodzi ;) )... nawet Syrenka na koniec przemknęła... aż się łza w oku zakręciła ;)... lubię taką dbałość o szczegóły (dlatego właśnie kocham też wszystko za co bierze się Ridley Scott). Oczywiście nie chodzi mi tylko o to co na 4 kółkach się przemieszczało... ;))) Ale urzekło mnie to po prostu... Wiesz... facet lubi zabawki ;)