Kontroler to przezabawny gość, który rozpracowuje szpiega za pomocą wydźwięku ksywki - przeuroczy staruszek, któremu na starość pomieszało się już w głowie.
Smiley to cienka pipka, któremu miętoszą/posuwają żonę, a jego jedyna reakcja to lekkie westchnienie - właśnie takiego agenta wywiadu chciałem oglądać...
Kretem okazuje się być gościu, który miał może ze dwie sceny dialogowe, co jednak wcale nie zaskakuje widza, bo już jakoś w połowie filmu rodzą się wobec niego spore zastrzeżenia.
Podsuwając prosty temat, został złożenie przedstawiony, na nic zdała się koncentracja, końcówka niczym nie zaskakuje.
Nie więcej jak 6,5/10