Bez ogródek można powiedzieć, że film jest ............................................................ ............................................................ ..................................................
ŚWIETNY!
Aczkolwiek są chyba 3 największe wady tej produkcji:
* za krótki, 2 godziny mija praktycznie po chwili, a dzieje się tam tyle, w sensie fabularnym, że niektórzy mogą nie nadążyć (sam zapewne obejrzę film jeszcze 2 razy w najbliższym czasie)
* jakoś rozwiązanie głównego wątku nie złapało mnie za jaja i wytarmosiło, aczkolwiek było mega logiczne, przemyślane i spójne z filmem - może dlatego, że ograniczenie było z góry wiadome, musi to ktoś z "góry".
* film może nie zarobić na siebie i zobaczenie kolejnej takiej produkcji, będzie niemożliwe przez najbliższe 10 lecie
Sam film to majstersztyk w starym stylu, praktycznie niespotykana w tych czasach idalnie skrojona fabuła, obsada, że "bania" pęka - wywiązująca się ze swoich ról na 101%. Będąc na tym filme zobaczyłem bardzo dużo starszych osób (tak 50lat i więcej) co było miłym zaskoczeniem, już dawno nie widziałem takiej, średniej wiekowej na sali kinowej.
PODSUMOWUJĄC, jeżeli oczekujesz Transformacji robotów 4, Pościgów tak szybkich, że aż wściekłych czy Kapitanów z Ameryczki to prawdopodobnie NIE JEST FILM DLA CIEBIE. W pierwszej kolejności proponuje obejrzeć zwiastun i uwzględnić, że w filme strzały policzysz na 2/3 palców u jednej ręki czy nie uświadczysz pościgów samochodowych w ogóle!
Pozdrawiam,
N41
Podpisuję się pod tą wypowiedzią. Film, jak na mój gust, rewelacyjny. Doskonała gra aktorska, fantastyczny klimat, szczegółowość - majstersztyk. Jednak obawiam się opinii (które parę osób zdążyło wyrazić już w kinie siedząc dwa rzędy za mną), że dla większości film będzie... nudny (o zgrozo). Bo tak jak kolega powyżej zauważył, nie jest to film szpiegowski pokroju Bonda, czy Bourne'a, a tak jest niestety reklamowany. Ludzie oczekujący dzikich pościgów, zgrabnego wychodzenia z walących się wieżowców z martini w ręku, strzelanin itp. spraw, będą srodze zawiedzeni. W filmie strzały padają 4 razy. Dlatego bardzo serdecznie i bez złośliwości radzę, aby zastanowić się dobrze, czego oczekujemy, zanim wydamy kilkadziesiąt złoty na bilet. Tak jak wspomniałam, byli ludzie wychodzący z sali, którzy narzekali, że się wynudzili, że akcja była zbyt... wolna. Film (a w zasadzie książka) stara się w sposób chyba dość wiarygodny, przedstawić jak w rzeczywistości wyglądała praca szpiega, niestety nie jest to życie pełne najnowszych gadżetów, Astonów Martinów i dobrze skrojonych garniturów, nie ma "farta" i "niezniszczalności" , jest za to dużo zagubienia, strachu, niepewności i zakłamania.
jak sie non stop oglada m jak milosc i na wspolnej to ten film faktycznie moze zrobic wrazenie.. bo przy odrobinie wiekszej ilosci obejrzanych filmow "Szpieg" znajduje sie na samym dnie. Obok "Avatara".
Wytłumaczę ci dlaczego ten film robi tak ogromne wrażenie. Ponieważ klimat zimnej wojny napięć politycznych i trudnej sytuacji jaka wtedy istniała poprostu wylewa się z tego filmu to czuć w każdej sekundzie. Mniemam że dzięki lekcjom historii lata od 45-89 nie są ci obce spójrz na to z tej strony. Powiedzmy sobie szczerze ten fil jest arcydziełem ale dla osób odnajdujących się w tym klimacie.
Dla wszystkich innych będą to tylko nudne przedłużające się sceny i brak jakiekolwiek dynamizmu w tym filmie.
Jeśli film Szpieg stawiasz na równi z Avatarem, to raczej nie ma o czym rozmawiać. Poza tym podejrzewam, że właśnie na fanach Avatara i m jak miłość, ten film nie zrobi żadnego wrażenia, bo czego innego szukają w kinie.
No ale tak się właśnie nazywa ta cecha. Jeżeli nie ma astonów-martinów, wybuchów i pościgów, a jest pokazana skrupulatna praca policji, żmudne poszukiwanie dowodów i tak dalej i tak dalej, to to właśnie ma taką nazwę - nuda. To nie jest pejoratywne, tylko obiektywne. Jeżeli ktoś lubi w kinie snującą się akcję, długie ujęcia, rozwlekłe dialogi - świetnie, ten film przypadnie mu do gustu. Ale niech nie zaprzecza tej prostej rzeczy, że wszystkie te cechy zebrane do kupy mają właśnie taką nazwę - nuda. To nie zarzut, tylko stwierdzenie faktu.
Tak samo muzyka niektórych kompozytorów sprzed wieków jest przeraźliwie NUDNA, co nie znaczy, że nie ma ogromnej wartości artystycznej i nie jest przejawem geniuszu. Jedno drugiego nie wyklucza. Film jest dobry, ale nudny. Nie ma w tym żadnej sprzeczności.
gadasz jak potłuczony. nuda to określenie pejoratywne. albo coś jest ciekawe i wciągające, albo nudne. nudny i ciekawy film to jakiś przedziwny oksymoron. dla mnie "szpieg" nawet przez sekundę nie był nudny, ale rozumiem, że dla kogoś mógł być.
"Gadasz jak potłuczony" - i to jest merytoryczny argument. Tylko zacząć się bać filmu, któremu wysoką ocenę wystawiają kolesie, których szczytową argumentacją jest "gadasz jak potłuczony".
no bo gadasz. i do tego zatrzymujesz się na mało istotnej wypowiedzi, pomijając wszystko co było potem. a tam było już ciut bardziej merytorycznie.
W sumie zapomniałem dodać jednej rzeczy, POLSKI TYTUŁ wyrządził bardzo dużo złego temu dziełu, bo "SZPIEG" kojarzy się odrazu z kinem akcji w którym leje się krew, są fajne laseczki z dużymi oczami, wypasione bryki itd. A gdyby tak przetłumaczyć bardziej dosłownie - "DRUCIARZ, KRAWIEC, ŻOŁNIERZ, SZPIEG" mogło by to dać do myślenia części widowni, że ten film to jednak coś innego bo WTF: druciarz? krawiec? o czym to w ogóle jest!
PS przyrównanie do Avatara rozbawiło mnie do rozpuchu:D