...zamiast tego można przysnąć. Fabule można zarzucić wiele rzeczy. Raz: płynie niczym krew z nosa. Wygląda na to, że napisany scenariusz można było zagrać w 45 minut, może godzinę, no ale przecież jaki poważny film będzie trwał tak krótko... Dwa: wyjątkowo chaotyczny. Zaczyna się jednym wątkiem, potem nagle przeskakuje na drugi, nie kończy obu i zaczyna trzeci. Skończyło się na strasznym koglu-moglu, z którego dopiero na sam koniec można złożyć jakąś całość, która i tak trzeszczy w szwach. Trzy: zupełny brak napięcia i jakiejś takiej iskry. Nie ma tu nic, co mogłoby zaskoczyć i naprawdę przykuć do ekranu, jakby w dowolnym momencie opuścić dziesięć minut filmu i wrócić do niego nadal bez problemu możnaby śledzić akcję. Trochę szkoda bo widać potencjał, problem tylko, że jest niewykorzystany, wszystko wywietrzało. Za to realizacja jest naprawdę dobra, świetne, klimatyczne zdjęcia. Plus bardzo dobra gra aktorska, nie tylko w wydaniu Oldmana. Ogółem być może nie oceniłbym tak nisko, ale zewsząd atakowały mnie ogromnie pozytywne recenzje i nastawiłem się na więcej. I warsztatowo jest dobrze, ale fabularnie...
Flegmatycznie jak najbardziej, intrygująco niezbyt. Wybaczyłbym powolne tempo, gdyby było uzasadnione budowaniem napięcia, ale tak nie jest. Szkoda, bo spodziewałem się więcej.
Owszem, tyle tylko, że 'Szpiega' nie nazwałbym kryminałem. Prawdę mówiąc ogółem ciężko gdziekolwiek go przyporządkować, że szpiegowski to rzecz jasna, ale poza tym... Dramat? A jeśli chodzi o gatunek szpiegowski to owszem, od takich filmów oczekuję pewnej ilości napięcia i niepewności.
O nie, z tym się nie zgodzę: 'Se7en' na przykład jest typowym kryminałem a ze szpiegowskim nie ma nic wspólnego, podobnie 'Leon'. Doskonałym przykładem w drugą stronę jest właśnie 'Szpieg'.
Typowy kryminał to ekranizacja Psa Baskerville'ów albo przygód Herculesa Poirot. Czyli: grupa ludzi w przestrzeni zamkniętej, trup i kto zabił - widz otrzymuje wskazówki, które pozwalają mu na odpowiedź.
"Se7en" to raczej postmodernistyczny galimatias - mamy tu elementy filmu sensacyjnego, dreszczowca, ale także religijnego moralitetu. Kryminału w tym niewiele - można zorientować się, że morderstwa popełniane są wg klucza siedmiu grzechów i to wszystko.
Bliżej do kryminału "Milczeniu Róży", tylko że w historycznej scenerii.
Leon zawodowiec to znowu raczej pastisz dramatu sensacyjnego. Nie ma żadnych wątpliwości, kto stoi za popełnionymi zabójstwami, tylko że to policjant jest zły, a zawodowy morderca - szlachetny.
Kłopot w tym, że współczesne kino ma gdzieś sztywne konwencje i z upodobaniem je miesza. Trudno już dziś sobie wyobrazić klasyczny kryminał.
"Szpieg" jest raczej dramatem szpiegowskim, niż klasycznym filmem szpiegowskim. Warto zauważyć, że motywacje bohaterów są raczej psychologiczne, osobiste, nie polityczne. Dlatego miłośnicy choćby minimum akcji zawodzą się.
O, dokładnie, dzięki, że mnie poprawiłeś. Co prawda według mnie kryminał wychodzi nieco szerzej poza wymienione przez Ciebie konwencje (kino noir), ale zasadniczo masz rację. Polemizowałbym odrobinkę z tą motywacją bohaterów, ale przynajmniej odnośnie kilku z nich również przyznaję rację.
No, odniosłem się do słowa "typowy", film noir to moim zdaniem bezpośrednie dziecko klasycznego kryminału, ale trochę bardziej niesforne: dodano mrok, przestępczość sięgającą aż stróżów prawa (w klasycznym mogli być najwyżej nieudolni!), złe kobiety, współczesne miasto. Z tego z kolei rozwinął się chyba film sensacyjny, gdzie zagadka zeszła na dalszy plan, liczy się raczej pokaz poszukiwań, pościgów, chwytania.
Pozdrawiam!