W filmie nie ma cycków, wybuchów, pościgów, strzelanin itd. Jeżeli tego szukasz w filmie to "Szpieg" nie jest dla ciebie! Odpuść sobie go wtedy i według zasady "żyj i daj żyć innym" nie idź do kina i nie przeszkadzaj ludziom którzy ten film rozumieją i chcą go obejrzeć. Jeżeli nie lubisz kina, gdzie nie podają ci rozwiązania na tacy, są niedomówienia i nie wszystkie tajemince zostają odkryte, "Szpieg" nie jest dla ciebie!
Mnie osobiście film się bardzo podobał. Spodziewałem się takiego kina i się nie zawiodłem. Świetny scenariusz i dobra gra aktorska - to podstawa dobrego filmu a "Szpieg" te rzeczy posiada. Trudno mi ocenić czy Oldman zdobędzie Oscara czy nie, ale gdybym to ja miał je rozdawać to z pewnością by go otrzymał, bo moim zdaniem nikt w tym roku nie zagrał lepiej jak on.
No kurde nie mogę znaleźć tych cycków :) Oglądam i oglądam, praktycznie klatka po klatce - nie ma!
Scena z turecką kochanką u sowieckiego pracownika ;) (nie, żebym po to oglądał Szpiega, ale rzeczywiście są
Uff, całe szczęście. Ściągnąłem sobie film w dobrej jakości, a tu taką informację widzę i myślę sobie: "jak nie ma cycków, to po co ja marnowałem łącze?".
nyggy, ale sie dowartościowałeś... I to ty pozwól innym żyć i mów im na jaki film mają iść albo nie iść!
drammo a Ty nie trolluj tak, bo nyggy ma rację. On tylko ostrzega, że ten film nie jest dla wszystkich, a na pewno nie dla takich jak Ty. Jeśli chcesz wydać 20zł i go obejrzeć w kinie to proszę bardzo, ale nyggy nas ostrzega.
uważam, że ktoś zagrał konkurencyjnie do Oldmana, choć go wielbie, a "Szpieg" był...no cóż wspaniały z wykrzyknikiem. Rhys Ifans w "Anonimous" był imponujący, choć rola ta była o innym zabarwieniu niż ta oldmańska. Prawdę pisząc liczę, że jakimś cudem Rhys Ifans zostanie doceniony. Ciężko, jeszcze raz podkreślę, porównywać obie rolę, bo zupełnie jakoś przystawać do siebie nie mogą. Z jednej strony mamy przywracającego ład herosa moralności z kamiennym obliczem, a z drugiej, choć to może naciągane, człowieka serca oszukanego przez samego siebie.
No bez przesady, kilka strzałów w filmie pada :) Ale fakt faktem, efektownych pościgów i wybuchów a'la Jason Bourne / James Bond w tym filmie nie uświadczymy. I bardzo dobrze.
Bo też to ekranizacja Le Carre'a, pisarza z górnej półki, a nie zgrabnych, lecz przygodowych Fleminga i Ludluma (niczego nie ujmując). Zupełnie inne kino, zupełnie inny odbiór - zgadzam się, że bardzo dobrze! Nie wyobrażam sobie "Krawca, druciarza..." kręconego w stylu awanturniczym.