Jak na film szpiegowski jest to najwyżej średniak. Daleko mu do takich klasycznych filmów szpiegowskich jak choćby Podwójny agent z Y. Brynnerem czy Północ północny zachód z niezapomnianą rolą C. Granta. Ocena 7/10 jest moim zdaniem wygórowana - film zasługuje najwyżej na 5/10 i to tylko ze względu na G. Oldmana, bo z samego filmu wieje niestety trochę nudą.
problem polega na tym, że "Półnic północny zachód" to protoplasta dzisiejszego kina sensacyjnego i traktowanie go jako filmu stricto szpiegowskiego jest mocno naciągane. Ba, to nie jest nawet ta sama kategoria co "Trzy dni Kondora". Nawet patrząc po materiale źródłowym, czym innym jest Le Carre, czym innym będą twory Ludluma.
Nie, nie piszę tego byleby nie zgadzać się z kimś kto ma inną ocenę tego filmu niż ja, ale naprawdę, niech filmy mające robić za przykłady w argumencie będą adekwatne.