Cały film jest o niczym. Młody, któremu się nic nie chce bo przyjął za mantrę życiową jedno zdanie 
filozofa i basta, po kiego się wysilać. Lepiej niech mamusia zapłaci za prąd i poda miseczkę z 
płatkami na mleku pod nosek a on popadnie w odmęty nudnego egzystencjalizmu na swoim 
wygodnym łóżeczku. Przy okazji maźnie coś na papierze i zapali fajka. Dla mnie w rzeczywistości 
film opowiada o typowej piźd*ie emocjonalnej, której się nic nie chce, a bo i po co. Dziwne, że 
takich problemów nie posiadają dzieciaki, które głodne chodzą spać.
Chłopak zmagał się z problemem z którym zmaga się wiele osób w jego wieku. Nie chciało mu się, bo stracił sens. Nie widział celu w tych wszystkich zadaniach narzucanych mu przez nauczycieli i wogóle dorosłych. Nie należy wyzywać go od debili, ale postarać się zrozumieć. 
 
"Lepiej niech mamusia zapłaci za prąd i poda miseczkę z płatkami na mleku pod nosek a on popadnie w odmęty nudnego egzystencjalizmu na swoim wygodnym łóżeczku." - no proszę Cię. On nie myślał tymi kategoriami. Nie martwił się o żaden prąd, bo nie musiał. 
 
A co do Twojego ostatniego zdania - każdy ma swoje problemy. Myślisz, że ludzie z dostatnich domów sobie myślą "Oh, nie powinienem się tym zamartwiać, bo tamci mają gorzej" ?
Tak w ogóle to zacznijmy od tego, że nie nazwałam go debilem - umiał czytać, pisać i liczyć. To raz. Dwa, że nie jestem taka pewna czy wszystkie dzieciaki w jego wieku mają te problemy egzystencjalne i kładą lachę na wszystko. No chociaż niektórzy to leją na wszystko pomimo braku pomylonej klepki w głowie. A po trzecie chłopak jeśli dorośnie będzie miał coraz gorze problemy z zaakceptowaniem szarej codzienności życia. Bowiem świat jest gorszy niż się Tobie teraz może wydawać. A takie podejście, jakie ma ten chłopiec dla mnie jest niedojrzałe i zbyt samolubne. Gdyby każdy człowiek na tej planecie usiadł i stwierdził, że to co robi nie ma sensu, to ten świat by już dawno nie istniał.
Wiem, że nie nazwałaś go debilem. I zgadzam się z Tobą, że pewnie gdyby nie zmienił swojej postawy miałby w przysłości problemy. Aczkolwiek nie uważam żeby był samolubny. Poprostu każdy ma swoje problemy i z nimi sobie radzi. To nie znaczy że na nikim mu nie zależało. Oczywiście, że nie wszyscy w jego wieku mają takie problemy. Napisałaś "A takie podejście, jakie ma ten chłopiec dla mnie jest niedojrzałe i zbyt samolubne." - właśnie on już nie ma takiego podejścia. Ten film to "Sztuka dorastania". Główny bohater dojrzał do sytuacji i zmienił swoje nastawienie. :)
I dobrze, że dojrzał. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Każdy ma prawo do problemów, taki już świat jest. Ale generalnie - osobiście nie lubię "tego typu" problemów. To nie są problemy warte przejęcia. Problem pojawia się, gdy dopada nas choroba i powoli umieramy w tedy dopiero zauważamy we wszystkim sens. I nagle tyle zostaje w życiu do zrobienia ... dlatego podejście głównego bohatera jest dla mnie samolubne w porównaniu z problemami innych ludzi, którzy by dali wszytko by tylko mieć coś takiego na głowie. No niestety nie potrafię mieć innego zdania. Szanuje jednak Twoje i powtórzę, to co powiedziałam na początku - człowiek jest jeden w swoim rodzaju, tak samo jego myśli i problemy.
Hm nihilizm egzystencjalny to jak najbardziej głupia droga ale cóż, wielu na tą ścieżkę schodzi w którymś ze swych etapów życia. Takie podejście wynika głównie z przyjęcia danej tezy bez przyglądania się jej z innej perspektywy lub z błędu w założeniach. Nihiliści egzystencjalni twierdzą że życie nie ma celu, sensu i wartości ale, jeśli spojrzeć na nie z perspektywy, weźmy na przykład, hedonistów ta beznadziejność ludzkiego istnienia znika. Nihilista odpowiedziałby na to, że co mi z przyjemności skoro i tak umrę bądź stwierdziłby, że przy rozmiarze wszechświata moja przyjemność ma małe znaczenie... Jednak każdy na świat patrzy ze swojej perspektywy więc i sens życia jest różny, osobisty, do znalezienia, z perspektywy osobistej rozmiar wszechświata czy śmierć gdzieś tam kiedyś nie ma znaczenia. Nihiliści egzystencjalni zapominają o tym spojrzeniu absolutyzując pojęcie celu życia i jego sensu, który jak dla mnie, choć jestem absolutystą, jest relatywny. 
Co do tematu, niepotrzebne czepianie się, ktoś chciał zrobić film o nastolatku który popadł w pułapkę egzystencjalizmu i to jest okej. Szczerze wole egzystencjalnego pesymistę który jeszcze nie dorósł bo wielu o takich poglądach to dorośli ludzie.
Niezła gra aktorów i ładna Emma Roberts to za mało żeby zapamiętać ten film na dłużej. Jakoś obejrzałem do końca ale sam koniec no zdziwił mnie bardzo, oczywiście z typowo hollywodzkim happyendem. Ładna dziewczyna mająca przed sobą podróz zycia, rezygnuje i wraca do swego introwertycznego przyjaciela , którego być może kocha? czy takie rzeczy zdarzają sie naprawdę? raczej nie:) Wogóle ta znajomość jest bardzo ubarwiona, chłopak stroni od ludzi i choćby był nie wiem jak inteligentny to nie ma szans u popularnej szkolnej dziewczyny, no chyba że byłby bardzo bogaty:) Takie filmy robia nam "pranie mózgu" bo wtedy wydaje się nam ze wszystko jest możliwe i każdy może osiagnać to co chce, np. zdobyć kazdą dziewczyne, oczywiście te najładniejsza choć sam moze wygladać jak główny bohater czyli niechlujnie, bez przyszłosci, przyjaciół i planu na życie, to takie typowo amerykańskie ubarwianie rzeczywistosci. Ale przecież to tylko film, który trzeba traktować trochę z przymrużeniem oka:)
Niestety muszę się z tobą zgodzić. Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać gdy mam świadomość, że osoby z mojej klasy wciąż marzą o miłości wprost z filmu i wierzą, że są wyjątkowi. Gówno prawda. Np. nwm czy oglądaliście "Angus, stringi i przytulanki" no bitch please xd Ale ogólnie film spoko, obsada też. 7/10
"(..) wtedy wydaje się nam ze wszystko jest możliwe i każdy może osiagnać to co chce (...)" 
Po przeczytaniu takiego komentarza ja nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać :)
O co Ci chodzi? Jak masz jakiś problem to sprecyzuj a nie wyrywasz wypowiedz z kontekstu. Nie masz nic konkretnego do powiedzenia to poprostu nie odpowiadaj, a swoje urojenia zostaw dla siebie.
Czy ja wiem, czy moja wypowiedź jest wyciągnięta z kontekstu. Jako przykład jedynie podajesz hollywoodzką miłość, ale samo zdanie odnosi się właściwie do samego życia. I ja Cię nie oceniam, bo każdy może mieć swoje zdanie, ale po części trochę mi właśnie smutno, po części trochę mnie bawi, że są na świecie ludzie, którzy myślą, że nie da się osiągnąć tego... Czego się chce. Wszystko się da, tylko ze zwalczaniem lenistwa i wytężeniem z siebie kreatywności jest gorzej. 
Anyway, mniej jadu i więcej uśmiechu, nie miałam w zamyśle Cię obrazić :)
To internet i ograniczona komunikacja stwarza pewne bariery, dlatego z reguły nie lubię rozmów na forach a juz niedopowiedzeń tym bardziej dlatego musisz mi wybaczyć. Wcześniejsze doświadczenia z forum sprawiły że przestałem sie udzielać i czuję się z tym lepiej.. wogóle ograniczajac do mniejszego stopnia internet:).. A tak wogóle to czekałem na odwet a tu niespodzianka, więc plus dla Ciebie i za optymistyczne nastawienie do życia i świata, no ale ktoś musi być realistą :P heh
Wybaczone bez mrugnięcia okiem. Ja też dawno przestałam nagminnie komentować cokolwiek na internecie, teraz robię to tylko czasami, bo to oszczędza nerwów zwyczajnie - bardzo nie lubię się kłócić :) 
W takim razie kończę wątek miłym akcentem, pozdrawiam i polecam spróbować popatrzeć choć raz na życie przez różowe okulary (od czasu do czasu nawet wskazane)!
Film przyzwoity. Warto zauważyć, że kobieta zakocha się w mężczyznie, który dla 9 z 10 facetów jest draniem (w tym przypadku- aspołecznym osobnikiem, który złości się na życie). Można krytykować postępowanie bohatera, ale jest ono intrygujące. Czy pan/pani nie lubi filmów z bohaterami, którzy mają problemy lub są źli? Bo pan/pani krytykuje film, bo nie podoba się panu/pani główny bohater? Zatem film o przestępcach (np. ,,Skazani na Shawshank") jest zły?
Dla mnie ten chłopak był wyjątkowy, tak jak stwierdziła matka Sally - "tacy są dobrzy i nie powinno się ich krzywdzić". Zamknięty w sobie, niedostrzegający sensu życia. Stopniowo wraz z poznaniem tej dziewczyny zaczyna się zmieniać i coraz bardziej otwierać na innych. Poza tym bierze się w garść, gdy opuszcza ich partner matki, a ona sprzedaje mieszkanie. Zaczyna też mieć wtedy ambicje i cele w życiu. 
Najbardziej podobała mi się ta scena w restauracji, gdy nie potrafił szczerze wyznać swoich uczyć. 
Potem uważał, że ona zdradziła jego, a tak naprawdę zrobił to on, bo nie był szczery wobec niej, co do swoich uczuć, jak sam później stwierdził. 
 
Nie uważam, że był zły. Mógł wydawać się jedynie taki na pozór. 
Ogólnie bardzo spodobała mi się ta postać. Jak już się otwierał, to mówił bardzo szczerze, tak jak w rzeczywistości uważał, co było urocze.
Wiesz, kino ma wiele gatunków od komedi po filmy kryminalne. A filmy ,Bzdety dla problematycznych nastek " są skierowane właśnie dla młodzieży. Więc szczerze nie rozumiem twojego komentarza, zawsze można było obejrzeć ,, dojrzały film dla poważnego człowieka "
Przejrzawszy Gabi Twój repertuar filmów z czystym sumieniem usprawiedliwiam ten komentarz. Niestety Twoja dojrzałość a moja jest na zupełnie innym poziomie, zrozumiesz za 10 lat bo podejrzewam, że jesteś młodziutkim kinomaniakiem. Tak, owszem sięgam po dojrzałe filmy po które Ty jeszcze długo nie sięgniesz bo jesteś młodziutka i Ci odpowiadają takie płaszczyzny tematyczne. Nie podkreślaj przy tym dojrzałości w cudzysłów bo w żadnym razie nie jest to nic pseudo ani nic nad wyraz z mojej strony, opinia podyktowana jest moją subiektywną opinią i gdybym dzieciakowi chciała polecić film, to z pewnością nie ten bo nic nie wnosi a jedynie może zrobić wodę z mózgu. Dla mnie to taka papka egzystencjalna, niepotrzebny bełkot, który z wiekiem sam Ci się uświadomi, jednak mimo wszystko dzieciaki nie mają powodu do takich rozterek, przynajmniej te z normalnych, zdrowych domów, a te biedniejsze myślą zupełnie o czym innym.
Szczerze myślę, że może masz rację i za parę lat zmienię opinie na temat tego filmu. Jednak chcę mi się śmiać z tego, że oceniasz moją dojrzałość po filmach przeze mnie obejrzanych. Zwłaszcza, że nie mam bladego pojęcia jak można identyfikować człowieka oglądającego komedie czy na przykład dramaty. Jeśli chodzi o mnie uwielbiam filmy ,,Marvela'' i sagę ,,Star Wars''. Interesują mnie filmy biograficzne oraz filmy XX wieku z Marilyn Monroe, Audrey Hepburn i Doris Day. Oglądam też ekranizacje książek i porównuje je s oryginałem papierowym. Jak już wcześniej wspomniałam, nie wiem czy można z tego dużo wywnioskować ;)
'Przejrzawszy Gabi Twój repertuar filmów z czystym sumieniem usprawiedliwiam ten komentarz. Niestety Twoja dojrzałość a moja jest na zupełnie innym poziomie"... No trywialnie napiszę, że śmiecham. Śmiecham! 
Nie wiem, ile macie lat, ale Gabi bije Cię na głowę swoją dojrzałością i empatią. Już teraz. Życia Ci pewnie nie wystarczy, by to nadrobić.
Taaaaa no co Ty nie powiesz ... ale żeście wszystkie takie dojrzałe, poważne, mega inteligentne, wszystko o życiu wiedzące ho ho .... faktycznie życia mi nie starczy, dlatego tych pierdół więcej czytać nie zamierzam. A i mam głęboko w zadku co kto myśli. Film jak film, dla mnie kiepski, w sumie ileż można dywagować nad tym słabym obrazem. A filmy odzwierciedlają gusta widza, proste, nie rozumiem tych heszków, heheszków z Waszej strony, macie dziwne pojęcie. Najwyśmienitsi kinomaniacy lubią tworzyć gównoburzę na forach i cytować wypowiedzi innych o ich subiektywnej opinii. Ale jedno jest pewne ja Was tutaj nie zapraszałam więc załóżcie wątek i idźcie się wzajemnie adorować pod innym postem bowiem każdy ma prawo do własnej opinii. I przyjmijcie do wiadomości, że film był "DD" wg mnie.