Zanudził mnie ten film na śmierć, już po jednej trzeciej filmu zasnęłam co mi sie nigdy nie zdarza 
podczas oglądania filmu. Osobiście nie polecam.
;) ja raz zasnęłam na filmie i nie była to "śmierć w wenecji". trwał ponad dwie godziny i opowiadał historię nawróconego porucznika kawalerii, który pomagał głupim Indianom nauczyć się walczyć. tylko, że Indianie byli niebiescy, a akcja rozgrywała się na innej planecie ;). po tym nudziarstwie nie boję się żadnej komedii romantycznej