Przyznaję, że jestem amatorem współczesnego kina. Rzadko oglądam filmy zrobione po 2010 roku, bo zazwyczaj oprócz paru wyjątków są one kijowe. A Szybkich i Wściekłych 7 chciałem obejrzeć, aby zobaczyć jak CGI dziś wygląda. Fabuła jest niszowa tzn. nie jest ważna, bo cały film to non-stop akcja. I to miejscami mocno przegięta. Rozumiem, że ten film właśnie taki miał być (over the top), ale gdy widzę np. jak auto wyjeżdża przez okna z wieżowca na drugi wieżowiec, albo jak na pełnej kur wie samochody zderzają się ze sobą i nikt nie zostaje ranny to trudno mi się nie uśmiać. Ale generalnie całkiem nieźle się to oglądało, było parę niezłych scen (np. ta z tirem), nie wiało nudą. Miło było też zobaczyć Kurta Russel'a po latach nieobecności na dużym ekranie. Ale mam zastrzeżenia do jednego aktora - Jasona Stathama. Moim zdaniem wypadł on cienko. Mało pojawia się na filmie, charyzmy mu brakuje i w ogóle nie było żadnych pamiętnych scen z nim - jednym słowem słaby czarny charakter. Muzyka była dobra. Miejscówy również (czy tylko ja dostrzegam w tym filmie reklamę Zjednoczonych Emiratów Arabskich i przedstawiania arabów w pozytywnym świetle)? Końcówka też była dobra. Jak na dzisiejsze (bardzo kiepskie) standardy filmowe ten film jest bardzo dobry, ale ogólnie ponadprzeciętny 6/10