Tylko nie rozumiem, dlaczego piękna historia miłości Haliny Poświatowskiej i Adolfa Poświatowskiego została ukazana w tak smutny i tragiczny sposób? Ja rozumiem, że Poświatowska była poetką, była melancholijna, ale tu nie ma nawet prawdziwego uśmiechu, a jeżeli już, to jest on podbarwiony smutkiem. Dlaczego? Smutek...smutek...tragedia...m elancholia i krótkie chwile "smutnego" szczęścia...
Witam,
blagam o pomoc. Potrzebuje wlasnie ten film w jakiejkolwiek formie, dvd czy vhs bez roznicy. Mam zaledwie kilka dni na znalezienie tego filmu oraz "jak narkotyk". Bardzo mi zalezy a po komentarzu wnioskuje ze miala Pani szanse go obejrzec. Czy moge liczyc na jakas forme pomocy? skopiowanie, sprzedaz, wypozyczenie?
prosze o kontakt
fwnazar@hotmail.com
Ja myślę, że powodem jest to, iż tak po prawdzie rodzimy się i umierami samotni. Cierpienie rodzi egoizm i
sztukę. Zarówno ona jak i on cierpieli. A miłośc chyba nie zawsze wymaga pocałunków i mówienia o
szczęściu. Byli ze sobą, kochali się, bali się jedno o drugie, więc po co pokazywać uśmiechy (najczęsciej
później zroszone łazmi) skoro i tak wiedzieli jaki będzie koniec ich historii. Piękna historia, nie chciałabym
innej oglądać na ekranie po przeczytaniu "Opowieści dla przyjaciela".
Dlaczego miłość Haliny i Adolfa została ukazana w tak tragiczny sposób? Bo to właśnie była miłość tragiczna. I ten wszechogarniający smutek jest jak najbardziej uzasadniony. W każdej sekundzie filmu ten smutek dawał o sobie znać. I za to kocham ten film. Jest przepełniony melancholią. Taka była Halina. W taki sposób kochała. Jej miłość przepełniona była smutkiem i obawą, że straci ukochaną osobę. I straciła. I te słowa lekarza: "Błąd moi drodzy. Osobno macie szansę, razem nie." Ta miłość nie była błędem. I nie wyobrażam sobie, żeby mogła zostać ukazana w inny sposób.