Długo uważałem ten film za niezbyt udany,nawet słaby...Historia zagmatwana ,mocno naciągana,a finał bez sensu,Narody Zjednoczone debatują,a w Afryce giną w rzeziach całe wioski,a mordercami sa bezkarne małolaty z kałaszami,na usługach różnych kacyków,do tego bieda,głód i choroby dziesiątkujące całe narody...A ONZ radzi i radzi...bo im to akurat jest wygodne politycznie .
Raził mnie scenariusz,akcja wydawała się sztucznie udramatyzowana a aktorzy zmęczeni,na chałturze...Tak było za pierwszym razem,i za drugim...
Ale po czasie musiałem zrewidować swój pogląd,co czasem mi sie zdarza z korzyścią lub nie dla filmów.Tym razem film po czasie znacznie zyskał na wartosci,bo wreszcie obejrzałem go uważnie i dokładnie,rozumnie.
To jest baedzo udany film!Dzieje sie dużo i gwałtownie,wszystko żyje i tętni,pulsuje,nie można się nudzić.Lubie bardzo N.Kidman i S.Pena,to też poprawił mi się odbiór filmu.Pozatym widziałem kilka innych filmów z Afryką w tle,krwawych i dramatycznych /np.Łzy słonca/co też pomogło.
Wielu detali koronkowo utkanego scenariusza nawet wcześniej nie zauważyłem,dopiero po kolejnych seansach...Wniosek jest jeden:nie należy zbyt pochopnie przekreślać filmu lub zbyt go przeceniac,bo czas wszystko weryfikuje...Jeśli po czasie obejrzymy i nam sie podoba to znaczy że rzeczywiście ma dla nas znaczenie i jest dobry.
Ale to żadna nowość,kazdy to wie po sobie...
Film jest udany!