Klasyk kina sf. Informatyk - Kevin Flynn (w tej roli Jeff Bridges, którego zupełnie nie poznałem) zostaje zdematerializowany i przeniesiony do wewnętrznego świata komputera. Tam musi przejść przez kolejne etapy gry by zniszczyć inteligentny główny program, który sprawuje dyktatorskie rządy wewnątrz komputera oraz zagraża realnemu światu.

Może opis nie brzmi mądrze, ale „Tron” ogląda się naprawdę dobrze, pomimo iż od premiery tego obrazu minęło już ponad 25 lat! "Tron" jest filmem, który z pewnością wyprzedził swoją epokę - efekty specjalne nadal, pomimo upływu czasu robią ogromne wrażenie (scena na okręgach), a pomysły na wygląd cyfrowego świata i jego mieszkańców, nadal zaskakują. Dla zainteresowanych na KMF (http://www.kmf.org.pl/fx/tronmenu.html) znajduje się spory artykuł opisujący powstanie filmu, oraz pracę nad efektami, który pokazuje jakim szaleństwem i jaką nowością była realizacja tego typu produkcji w tamtych czasach.

Szkoda tylko trochę, że sam scenariusz nie jest już taką rewelacją - można by było w nim z pewnością kilka rzeczy poprawić. Szkoda też, że twórcy nie zdecydowali się na cięższy klimat i bardziej poważny wydźwięk swojego dzieła. I choć w filmie pojawiają się naprawdę ciekawe pomysły - programy myślą, zdają sobie sprawę, że istnieje jakiś świat poza komputerem, a wiara w użytkowników jest zakazana - to jednak zabrakło mi wprowadzenia kilku bardziej filozoficznych pytań np. zastanawiających się nad realnością naszego świata (ten problem jest jedynie zasugerowany w ostatniej scenie). Może na takie potraktowanie tematu było jeszcze za wcześnie?? Niestety przez to "Tron" jest jedynie zwykłą przygodówką zaskakującą swoją stroną wizualną. Zawodzi też troszkę humor momentami wprowadzony na siłę, średnie aktorstwo, oraz strasznie kiczowata muzyka.

7/10