Który lepszy ? Myślę, że obydwa filmy można ze sobą porównać. Historia podobna do siebie w
dwóch filmach tylko osadzona w różnych kulturach.
Wg mnie, lepszy Ostatni Samuraj.
Oba filmy pokazują kucie nowego świata. Świata w którym rządzić będzie system biorący wszystkich ludzi jednakowo. Narzucający zasady i reguły i sprawujący kontrolę nad społeczeństwem omamiając go... postępem. Słowa Cesarza jakie wypowiedział najlepiej o tym świadczą
"Marzyłem o kraju silnym, zjednoczonym i suwerennym. Dziś mamy koleje, armaty i zachodnie ubrania. Jednak nigdy nie powinniśmy zapomnieć kim jesteśmy i skąd pochodzimy"
Uznajemy się za ludzi cywilizowanych, mądrych i nowoczesnych. A jednak Ci niecywilizowani nie zabijali zwierząt dla przyjemności. Nie uciekali z pola walki ale nawet patrząc śmierci w twarz nie ulękli się.
Te, jak możemy ich określać "dzikusy" (może nie wszyscy, ale większość) surowo przestrzegali swoich zasad, gdy nam są one przymusowo wbijane.
"Ostatni Samuraj" jest filmem absolutnie wtórnym wobec "Tańczącego z Wilkami". Pełno jest recenzji z tytułami mocno nawiązującymi do filmu Costnera, "Tańczący z Samurajami" etc, ect. Oba filmy pokazują mocno wyidealizowany obraz obu społeczności i piszę to jako osoba, która wychowała się na "Złocie Gór Czarnych", ale "Tańczący..." nie jest filmem tak naiwnym, jest świetnie zrobiony i poprowadzony. Przenikanie się obu światów nacechowane jest dużym stopniem autentyzmu. Przełamywanie wzajemnych uprzedzeń i nieprawdziwych wyobrażeń, przynajmniej moim zdaniem, jest bardzo naturalne pokazana. Od początkowej antypatii:) przez wzajemną nieufność po całkowitą kulturową asymilację. W Samuraju to wszystko było też, ale przedstawione w sposób potwornie wysilony i mocno niewiarygodny. A raczej może nie niewiarygodny, ale potwornie przewidywalny. W dużej mierze była to kwestia obsady. Niezły Watanabe i bardzo słaby Cruise. Może Cruise zwyczajnie w tym okresie się "przejadł" (to było chyba apogeum" jego kariery). Kariera Kevina dopiero się zaczynała.