Ten film to popaprana historia, łamiąca konwenanse. Sam nie wiem czy jest wygrana w wolnym czy szybkim tempie, bo pomimo wielu rzeczy, jakie się dzieją na ekranie, Garfield gra takiego flegmatyka. Wiele niewyjaśnionych rzeczy, co jest główną zaletą filmu. Można by pomyśleć, że znalezienie mapy w płatkach, Król Meneli albo taki Dziadek to sztampowy pomysł na komedię. Ja w tym poniekąd widzę sztukę. Opowieść o małym, ciemnym zakątku Hollywood, cierpieniu, rozczarowaniu, samotności, sensie życia i biegiem za pożądaniem.
To jest jedna wielka niewiadoma i polecam obejrzeć film każdemu, by się przekonać, jak film zadziała na daną osobę.
Kto był zabójcą psów? Co mówiła papuga? Kim był Król Meneli? Kim był Dziadek? Kto zabił tę dziewczynę? Dlaczego Sarah zeszła na dół? Jak to możliwe, że nie ma zdjęcia satelitarnego? Kto zorganizował tę zabawę? Kim był Jesus? Kim była kobieta w masce?
Nie ma potrzeby zadawania sobie tych pytań, bo na niektóre pytania po prostu nie powinniśmy znać odpowiedzi jak Sam, gdzie zniknęła Sarah. Niewiedza jest błogosławieństwem.