Czy zamiast tworzenia kolejnego skąpanego w nostalgii filmu, biczującego się jaka to popkultura nie jest zła, nie lepiej nakręcić... własne, ciekawe, kreatywne i autorskie dzieło?
OGROMNY minus dla Davida Mitchella po doskonałym, żywym, empatycznym i pełnym emocji "It Follows".
Całkowicie się zgadzam. Ten film to zupełna strata czasu. Takie wielkie rozdmuchane NIC.
Film atakuje nagością, seksem i przemocą a cała ta pulpa trafia widza w twarz, który po sensie czuje się jakby ptak na niego narobił. Prywatne śledztwo bohatera jest intrygujące i przypomina odcinek z archiwum X, ale z racji całej tej wspomnianej otoczki obraz pozostawia niesmak, a taki bohater bardziej pasuje do jakiegoś filmu pod tytułem: "w poszukiwaniu d.... na jedną noc".
ten film jest na tej samej zasadzie co Fight Club, a jednak go nie lubicie. Dobre
Fakt, że film może poruszać podobną tematykę do dzieła odnoszącego sukces nie jest jednoznaczne z jego dobrą jakością. Najistotniejszą kwestią jest tutaj same wykonanie filmu, a według mnie nie wyszło ono "Tajemnicy..." najlepiej ze względu na swą pretensjonalność, ostentacyjny cynizm i ordynarność :) (Swoją drogą przypomnialeś mi o tym by zrobić re-watcha Fight Clubu, bo jestem ciekaw jak go teraz odbiorę :D)