PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=676339}

Tajemnice lasu

Into the Woods
6,0 57 782
oceny
6,0 10 1 57782
6,0 17
ocen krytyków
Tajemnice lasu
powrót do forum filmu Tajemnice lasu

Zapowiadało się nieźle, przyjemnie, gra aktorska niezła, wokalnie nie najgorzej. Ale fabuła niespójna, piosenki infantylne, a zakończenie - szkoda słów. Duet książąt na wodospadzie obwieszczał nadciągającą katastrofę. Zdecydowanie najsłabszy musical od dawna.

ocenił(a) film na 6
Bartowski

Szczerze też się zawiodłam. Stanowczo też przesadzili z długością. Gdyby trwał półtorej godziny, dałoby się przeboleć. Ale te nagłe zmiany akcji, niewyjaśnione zupełnie bzdury (żona piekarza + książę wtf) no i sam fakt, że piekarz tak szybko się pogodził z jej śmiercią. Ogólnie bardzo niespójne.

ocenił(a) film na 3
Bartowski

Taaaaak, oryginalne bajki wydają się zabójczo logiczne i realne w porównaniu z tym - jakim cudem 3 razy kopciuszkowi udało się uciec? Nie mówiąc o tym, że taki bal, to idealne miejsce na piosenkę - super choreografia by była, no i właśnie wtedy przecież kopciuszek zaczął się zastanawiać nad tym jak to naprawdę uwielbia sprzątać. Ale nie, dziewczyna najpierw musi spier.do.lić do tego je.bane.go lasu i dopiero tam zacząć snuć te swoje smuty.

3/4 piosenek to jakieś nierytmiczne i pozbawione muzyki smuty w lesie - w tej samej scenerii - bez żadnej choreografii, tylko główny bohater chodzi po prostu. To ubogo wygląda nawet jak na sceniczny musical, a co dopiero filmowy. Nie mówiąc o tym, że na podobnym poziomie to w "Polskim gównie" była choreografia. No i las też jakoś bez szału wygląda. Po godzinie już odbytem on wychodzi. "W jeźdźcu bez głowy" - tam był las fajny.

No i oczywiście wiem, że film ma las w tytule, ale taki "Indiana Jones i świątynia zagłady" nie dzieje się w 3/4 w świątyni zagłady, no a tutaj 3/4 filmu to pociskanie po lesie. Nawet śmierć matki zrobili gdzieś poza kadrem, no bo nie zginęła w lesie.

Do tego wątki, które niczemu nie służą, a tylko wydłużają film (śmierć krowy, wszystko co związane z roszpunką), ale i tak ogólnie wszystkie postaci takie, jakieś nijakie są. Uwielbiam tę żonę piekarza, co najpierw wciska kit dzieciakowi, ucina włosy, próbuje ukraść but tylko po to by mieć dziecko, a jak już w końcu jej się rodzi, to co? To je oddaje :D :D :D

ocenił(a) film na 8
Roy_v_beck

A mnie się podobał. Może faktycznie przesadzili trochę z długością, no i z tym księciem+żona piekarza ale poza tym nawet fajny. Na nude w sam raz :)

ocenił(a) film na 3
len_kaa96

"Kiedyś majster na budowie tak powiedział mi:
młody, nudzi się ci? To kup sobie kij i po jajach się bij."

ocenił(a) film na 5
Bartowski

łepkowska chyba scenariusz do tego pisała

ocenił(a) film na 8
Bartowski

Ważne jest, aby pamiętać, że film powstał na podstawie broadway'owskiego musicalu, a te nie należą do spójnych. Przenieść musical na ekran jest dużo trudniej niż książkę, ponieważ jest to sztuka pisana na scenę teatralną, a tam pewne rzeczy wyglądają inaczej. Moim zdaniem para książąt na wodospadzie była najlepszym (a przynajmniej najzabawniejszym) momentem filmu. Piosenka "Agony" jest przez nich świetnie zaśpiewana i zagrana.

ussia4

Niestety, brak sensu nie jest domeną musicali w żadnym stopniu, niezależnie czy mówimy o formie scenicznej czy filmach. Wynika on natomiast z niedociągnięć na etapie tworzenia scenariusza do adaptacji. Marshallowi udało sie z "Chicago", ale tym razem poległ i jest to kwestia nad którą trudno sie spierać.

ocenił(a) film na 8
ussia4

scena z książętami jest świetna, rewelacyjny pastisz wizerunku "księcia z bajki"

ocenił(a) film na 6
nomiko

Zgadzam się! Ja też uważam że książęta na wodospadzie wymiatali ;) scena jedna z najlepszych - bo z dystansem i humorem "rasowy boysband z początku lat dziewięćdziesiątych". Inni okropnie się przejęli swoją misją, nawet Deep niestety "nie ukradł" filmu. I choć wszyscy śpiewali jak należy, a nawet lepiej, a bajkowy świat wyglądał niezgorzej, no i obsada jak złoto to ogólnie historia nie trzymała się kupy. Nie znam oryginału ale w wersji Disneya był to niestety Off - Broadway. I strasznie dużo moralizmów, myślałam że się potnę przy końcowej piosence. Konkluzja - pociąć na kawałki i oglądać we fragmentach na Youtube!!! :) Czy komuś piekarz również kojarzył się z Samwise Gamgeem?

ocenił(a) film na 8
misrodzyn

również nie znam oryginału. wydaje mi się, że po prostu "przedobrzyli" i połączyli zbyt wiele wątków. motyw z żoną piekarza ulegającą księciu jest tego ewidentnym przykładem.
aczkolwiek bardzo podoba mi się "wywrócenie" bajek do góry nogami: Kopciuszek, który chce się wyrwać z domu, ale czy w ramiona księcia - tego w sumie nie jest pewien czy Czerwony Kapturek którego w sumie pociąga zboczenie ze ścieżki. historię o Jasiu i Roszponce znam średnio, nie wydaje mi się, aby w nich coś drastycznie zmieniono, niemniej sam pomysł na pokazanie, że bajki to tylko bajki, a kryją się za nimi banały odległe od rzeczywistości kupuję w 100% :)

aha, skojarzenie z Samem - tak, też je miałam, ale myślałam, że to moje skrzywienie tylko :D

ussia4

Och nie, co jak co, ale ten musical (sceniczna wersja) akurat jest wyjątkowo spójny. Tylko przy adaptowaniu polegli, bo w końcu Disney, więc trzeba niektóre sceny wygładzić, bo "dzieci bendo".

ussia4

Nie rozumiem czemu wszyscy jarają się tą sceną kiedy książęta śpiewają Agony. Czy ktoś może mi to wyjaśnić??

wojtek3_2

Bo ukazane jest wspaniale egoizm płytkość i zapatrzenie w siebie książąt. Nagle książęta, wychwalając swoją wybrankę ukazują dokładnie jaki jest do niej stosunek - "the one THING you want". Nawet jak szukają w sobie wad, to znajdują w sobie tylko pozytywne cechy, po czym uznają ją za szaloną no bo przecież "kto by MNIE nie chciał? Tylko ktoś świrnięty!" + fakt że książę od Roszpunki niby jest tak zakochany ale jednocześnie wkurza go że ona ciągle tylko śpiewa i śpiewa i śpiewa i śpiewa. I tak w sumie to wcale ich nie pragną. Nie, oni raczej pragną żeby je zdobywać, a potem.... a co ich to obchodzi :> W oryginalnej wersji tak swoją drogą w II akcie jest repryza "agony" w której żonaci już książęta zachwycają się nad Królewną Śnieżką i Śpiącą Królewną co jeszcze bardziej ten motyw uwypukla, https://www.youtube.com/watch?v=UAPJTik5mSo No i fajnie kontrastuje z tym wszystkim postać piekarza, która jest /prawdziwym/ księciem, księciem charakteru można by powiedzieć.

ocenił(a) film na 8
BadCatInHat

zgadzam się w 100% z tym co piszesz. w scenie ze śpiewającymi książętami ewidentnie wychodzi ich narcyzm i podmiotowe podejście do wybranek serca. bardziej skupiają się na przekrzykiwaniu się kto bardziej cierpi i rozchełstywaniu swych koszul niż na faktycznym spojrzeniu na "ukochane" kobiety.

ocenił(a) film na 5
Bartowski

zgadzam się w 100% z @Bartkowski. czas spędzony na tym filmie wynagradza nieco Meryl Streep i Emily Blunt. obie grają dobrze, a wyglądają jeszcze lepiej,

wiele postaci irytuje widza, co z jednej strony jest dobre, bo film wywołuje emocje, ale ileż można siedzieć w tej irytacji i słuchać/oglądać patetyczne śpiewane dwugłosem piosenki.

ten film/musical w okrutny sposób pokazał jak charaktery w bajkach dla dzieci są "głupiutkie i płytkie" i mam tu na myśli wszystkie postaci. moralizujące, ale bez przesady już. a scena, w której piekarz daje swojej żonie mikro szalik i mówi "masz kochanie, żebyś nie zmarzła" i zawiązuje jej tak, że absolutnie nic nie zakrywa to po prostu hit absurdu. no i aktorka grająca czerwonego kapturka tak podobna do sieroty z filmu sierota (2009), że nie zauważyłam jej gry aktorskiej, bo czekałam aż zacznie dźgać wszystkim nożem.

przykro to stwierdzić, ale disneyowi lepiej wychodzą animacje niż filmy aktorskie

ocenił(a) film na 8
pisklak92

co do szalika, którym piekarz tak "opatulał" swą żonę - jak dla mnie to świetnie pokazało ich relację, w której to ona była tą wiodącą stroną. piekarz się starał, oczywiście, ale sam powiedział zresztą, że to żona nim zawsze kierowała, była "głową" związku i wiedziała co robić. on był w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem, kochał ją i chciał o nią dbać - więc dał jej szalik, ale zawiązać porządnie już go nie potrafił :)

a co do Czerwonego Kapturka, rzeczywiście, ta postać miała w sobie coś takiego demonicznego - ale może o to chodziło. dziewczynka przyznaje zresztą, że zejście z obranej ścieżki, złamanie zasad i tego, o czym mówiła jej mama, podobało jej (inna sprawa, jak wiele w tym było podtekstów), wcale więc nie była takim niewinnym, uroczym dzieckiem. mi jakoś tak strasznie kojarzyła się z Fridą Kahlo, chyba przez te mocne ciemne brwi ;)

ocenił(a) film na 7
nomiko

Czerwony kapturek może był troche samolubny i demoniczny, ale to ona jako jedyna miała wątpliwości i wyrzuty sumienia z powodu planowanego morderstwa olbrzymki. Jack nie miał żadnych wyrzutów z powodu kradzierzy i śmierci olbrzymów

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones