film do połowy mega, po zejściu "olbrzymki" zaczęło się ciągnąć i ciągnąć..
Zdecydowanie. Niepotrzebny twist, który wydłużył film, dodatkowo bardzo zmieniając jego ton. Twórcy chcieli zaskoczyć widzów, bardziej jednak popsuli odbiór całości...
Gdyby nie druga połowa filmu to nie byłoby głównego przekazu którym jest Ostrożnie z życzeniami. Właśnie po to dzieją się te wszystkie nieszczęścia aby uświadomić bohaterów oraz widzów aby uważali z tym czego chcą.
aha wszystko ładnie pięknie tylko można było zrobić to tak żeby widz nie odczuwał znudzenia a zainteresowanie
Dokładnie :D Hmm... mógłby ktoś dla nas wszystkich uciąć ten film na weselu i byłoby wspaniale xD Największa beka z Chris'a Pine'a. Ta piosenka przy wodospadzie to majstersztyk xD
W wersji teatralnej po szczęśliwych zakończeniach (czyli właśnie scenie ślubu) jest antrakt, dzięki czemu widownia może sobie trochę odsapnąć. W kinie niestety nie ma takiej możliwości.
Jak ktoś już zauważył, druga część filmu była niezbędna dla zrozumienia jego przesłania. I tak bardzo ją skrócono, znikły całe wątki (najbardziej chyba ucierpiał wątek Roszpunki, który w wersji scenicznej potoczył się zupełnie - zupełnie zupełnie - inaczej).
Osobiście uważam, że lepiej by było, gdyby zrezygnowano z części aktu pierwszego (do którego przecież wręcz trochę dodano), a zachowano więcej z drugiej części (która jest znacznie bardziej oryginalna i przez to ciekawsza).
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Kiedy zaczęła się druga część byłam już trochę znużona pierwszą i może to dla tego całe przesłanie filmu trochę mnie ominęło a morał całkiem przegapiłam :\ Dopiero po przeczytaniu kilku recenzji dotarł do mnie sens całej opowieści.
Możesz zdradzić jak to było z Roszpunką w wersji scenicznej? Nic na ten temat nie znalazłam.
Pozdrawiam :)
Dla tych, co chcieliby obejrzeć przedstawienie: UWAGA, SPOILER.
W przedstawieniu od ślubu Księcia z Kopciuszkiem do ataku Olbrzymki mija co najmniej kilka miesięcy. W tym czasie Książę (który swoją drogą zwyczajowo jest grany przez tego samego aktora, co Wilk. Ciekawe czemu) nudzi się Kopciuszkiem, Kopciuszek nudzi się siedzeniem w pałacu, Piekarz i jego Żona odkrywają, że ich dom jest za mały na wychowywanie dziecka, które ciągle płacze. Ogólnie po szczęśliwych zakończeniach wszyscy dochodzą do wniosku, że ciągle im czegoś brakuje i znowu o coś proszą.
Co do samej Roszpunki: (tak samo jak w oryginalnej baśni) urodziła bliźnięta (zaszła w ciążę jeszcze w wieży). A potem zwariowała. Dosłownie biega po scenie i krzyczy. Istnieje scena konfrontacji Roszpunki z Czarownicą, podczas której dziewczyna mówi, że przez całe życie była zamknięta w wieży, odizolowana od ludzi, później trafiła na bagna, gdzie urodziła bliźnięta, a tymczasem jej matka oślepiła jej ukochanego - nic dziwnego, że Roszpunka straciła zmysły.
Książę Roszpunki też jest zmęczony całą sytuacją. Obydwaj Książęta znowu spotykają się w lesie i znowu śpiewają o swoich cierpieniach. Bo obydwaj znowu znaleźli sobie kogoś, kogo pożądają, a kto jest tuż poza ich zasięgiem (Książę Kopciuszka marzy o Śpiącej Królewnie, a Książę Roszpunki o Królewnie Śnieżce. Podczas ukłonów pojawiają się w towarzystwie obu królewien). Piosenka kończy się westchnieniem: "A teraz wracam do żony" (lustrzane odbicie końca piosenki z pierwszego aktu, którą kończyło: "Muszę wziąć ją sobie za żonę"). Roszpunka przebiega z tyłu sceny, jej Książę rusza za nią.
Podczas rozmowy mieszkańców wioski z Olbrzymką, dołącza do nich Roszpunka. Czarownica chce jej pomóc, dziewczyna przed nią ucieka i pada ofiarą Olbrzymki.
Podsumowując: urodziła dwoje dzieci, zwariowała, straciła zainteresowanie męża, a na sam koniec zginęła, uśmiercona przez Olbrzymkę.
Wybacz, że tak długo to zajęło, taki już mam refleks. Mam nadzieję, że da się coś z tego zrozumieć.
owszem trochę przydługawy, za dużo tego w jednym... momentami chyba byle za ciasno w tym lesie... Deep w roli wilka świetny... ale najbardziej rozbroiła mnie scena na wodospadzie z książętami, te klaty... najlepsza scena z filmu :)
Może cała druga połowa nie była taka zła, ale ten przejściowy kwadrans, gdy zostajemy oderwani od wątków znanych z baśni i zaczyna się wątek z olbrzymką - faktycznie dłużył się w nieskończoność. Sprawiało to wrażenie, jakby nikt nie wiedział co robić dalej.