Rzadko trafia się tak słaby akcyjniak. A że ostatnimi czasy trafiałem na przynajmniej troszkę lepsze, to tego nie mogę ocenić na więcej niż 3.
Główny powód to beznadziejne sceny walki w wykonaniu głównego bohatera. Drugi powód to jego "gra aktorska". Jedno i drugie ocenić mogę tylko na 1. Zwłaszcza słabo to wypadło przy całkiem niezłej kreacji Dolpha Lundgrena. Ale nawet on nie wiele pomógł na średnią filmu gdy Steve Austin był tak beznadziejny.
Dolph Lundgren zagrał naprawdę dobrze (pierwszy raz akurat oglądałem go w roli czarnego charakteru), ale niestety zawiodłem się walką finałową. Jako facet, który pokonał tak wiele osób i to przy znacznej przewadze liczebnej, z tak duża łatwością przegrywa w starciu z głównym bohaterem. Ale cóż oczekiwać po amerykańskim kinie akcji - te filmy zwykle kończą się dobrze i w dodatku naiwnie.