I znowu to samo. Miało być rozrywkowo i było, ale ktoś tu zapomniał, że powinno być
choć trochę jak na rozrywkę przystało, także inteligentnie, a z tym ten film ma
problem. Twórcy nie postarali się, ani jeżeli chodzi o scenariusz, a już tym bardziej o
przypilnowanie gry aktorskiej. Chociaż gdyby nie Lundgren, w sumie o dziwo, nie
podarowałbym ''Przesyłce'', nawet tej trói.
Prawdę mówiąc, początek zapowiadał się całkiem znośnie, bez znaczenia, że
miałem do czynienia z klasą B. Lecz w pewnym momencie gwałtownie, podstawa
tego co widzimy, legła w gruzach. Tym momentem była scena w restauracji i jatka z
nią związana. Zaczyna się dziać kuriozalnie, schematycznie, a nawet idiotycznie.
Niestety tak już jest do końcowych napisów.
Zmorą jest też koszmarna sztuczność. Brutalne sceny, czy twarde teksty, próbują być
na poważnie, ale ich brutalność i twardość, ocieka niesamowitą sztampą. To wręcz
bije z ekranu.
Kule świstają nad głowami, a uszy bolą od ''głębokich'' dialogów. Aż starach się bać.
Ale nie zazna ''tym'' film ten, respektu, a tylko pogardę.
Oczywiście komuś zapewne nie będzie to przeszkadzać i uzna całość, za niezłe kino
w gatunku.
Te wszystkie karabiny strzelające na oślep, uniki Wicka ''Tańczącego z Kulami'',
odgłosy podczas walk, dające powód do wyśmiania, głupota przeciwników i wielkie
możliwości Przesyłki, typowa, czasami nawet koszmarna, ścieżka dźwiękowa, oraz
słodki happy end, to tradycyjna, oklepana ... kopana łapotologia, która tym wypadku,
jest jeszcze bardziej, nie do zniesienia. Kropkę nad i, stawia mdły, bezbarwny obraz.
Dla mnie to na prawdę byle jaki film z naciąganym 3/10