Idiotyczny film. Fakt, jest kilka zabawnych momentów, dobre aktorstwo, ale to trochę za mało. Tu po prostu nie ma sensu. Koniec trafnie podsumował tę produkcję. Czego się z niej nauczyliśmy/dowiedzieliśmy? Kompletnie niczego.
Właśnie chodziło o taki ogólnie pojęty mindf*ck, żeby widz wychodząc z kina jeszcze przez jakiś czas zastanawiał się, co zobaczył, co się właściwie stało i jak się w ogóle nazywa. Absurd w czystym wydaniu :P Osobiście wolę brytyjski humor, ale to też czasem ujdzie. Przynajmniej nie okłamywał, że ma nie wiadomo jak głęboki artystyczny sens, jak niektóre produkcje próbują to robić, z marnym często skutkiem. A i tak ludzie pewnie będą się tego doszukiwać i to jest w tym wszystkim piękne :P