Według mnie żadne, ewentualnie tak jak brzmi jedno z ostatnich zdań w filmie - żeby nie zrobić tego ponownie - czyli nie oglądać tego filmu więcej, Sam film słaby, w którym główni bohaterowie zdradzają siebie nawzajem i są chciwi na kasę lub seks. Dochodzi jeszcze Linda dla której najważniejszą sprawą pozostaje zrobienie kilku operacji plastycznych pomimo tego że pracuje na siłowni i nie ruszy za przeproszeniem dupy żeby po prostu poćwiczyć...
Szkoda tak zmarnowanej obsady. W końcu Brad Pitt i George Clooney to nieźli aktorzy, ale bez dobrego scenariusza jak i z pustego to i Salomon nie naleje...
Wniosek jest taki, że czasem nie ma sensu zbytnio zagłębiać się w analizę rzeczywistości. Rzeczy po prostu się dzieją, i nie mają wielkiego sensu, a jeśli go szukamy, to tylko błądzić możemy. Tyle.
Jesli w ogóle mozna mówić o wyciąganiu wniosków (jakoś tutaj nie miałam takich pomysłów, ten film był tak odjechany, ze zwyczajnie dostaałam głupawki), to przede wszystkim nasunął misię jeden: nie oceniaj po pozorach. Kazdy moze być kimś innym i to tym, kogo sie najmniej spodizewasz. Od tamtej pory jeszcze bardziej podejrzliwe patrzę na sąsiadów.... A nuż to jakieś Anny Chapman?
Filmy Coenów trzeba lubić i rozumieć. Są specyficzne i z pewnością nie dla każdego. Jeśli twierdzisz, że jest słaby to po prostu nie jest to kino dla Ciebie. Odnosząc się do reszty wypowiedzi: Linda i inni bohaterowie mieli tacy być. To tak jakbyś miał skrytykować np. "Casanove" za to, że główny bohater jest lovelasem czy po prostu inne filmy, w których pokazana jest chciwość, zdrady i cała reszta.
Można wyciągnąć taki, że oto każdy z nas ma zbyt dobre zdanie o samym sobie.
Wszyscy jesteśmy głupkami sterowanymi czasami przez jeszcze większych iditów. Do wszytskiego należy mieć dystans.
Jest to specyficzne kino. Nie wszystkim musi się podobać, natomiast bez dwóch zdań jest to świetna komedia.
Ci którzy zaniżają oceny i nie rozumieją tego filmu radzę więcej uwagi poświęcić na swoją edukację:)
Nie wiem jak można nie zrozumieć tego filmu :) Fabuła podana jak na tacy.
Dla mnie był mizerny, poza dobrymi rolami Malkovicha i Clooneya. Dałbym mu 4, ale za głupkowatą minę Brada Pitta sekundę przed śmiercią - dałem mu 5.
Film równie dobrze mógłby się nazywać "What the f*ck?" które pada co kilka minut/sekund w filmie. Chwilami zabawny, patrz - miny Brada Pitta i George'a Clooneya :)
sorry koles, ale jak ktos daje 4/10 takiemu genialnemu filmowi jak "Requiem dla Snu" to powinien zamknac pysk dozywotnio na filmwebie i nie brac sie za krytykowanie jakiegokolwiek filmu a nawet reklam w tv.
wniosek jest taki, że ludzie to idioci i jest to najświętsza z prawd i najgłębszy morał.
Wniosek jest taki, że... należy się akceptować takim jakim się jest, bo chęć powiększenia cycków może spowodować śmierć kilku osób i przy okazji postawić cały rząd USA na nogi.
Film publikę podzielił, całość to rzecz gustu - Coenowie się dobrze bawią kosztem widzów. Cześć będzie rozbawiona, a część zażenowana płycizną, a część dla zasady powie, że dobre, no bo przecież to Coenowie zrobili więc musi być dobre.
Dla mnie Big Lebowski był świetną komedią absurdu, to już bardziej podchodzi mi pod "Sprawdźmy ile bezmyślnej tandety możemy wcisnąć, a ludzie dalej powiedzą , że dobre".