Spreparowana, tępa historia po to, by obrzydzić tradycjonalizm. Jeszcze to wszystko zrobione przez Irlandczyków o (niby) Irlandczykach. Podobnie u nas branża filmowa ma głównie za zadanie obrzydzić nam - Polakom - samych siebie, naszą tradycję, nasz katolicyzm. Jeszcze realizuje to za nasze pieniądze. A Kościół zamiast chronić skarby przeszłości w kółko bije się w piersi i przyjmuje za prawdę narrację jego wrogów.
Podsumowując, film to szajs, autorzy nawet się nie postarali, żeby ta całość się jakoś trzymała, tylko nachalnie przekazali swoje zideologizowanie i nienawiść.
Skąd taki pomysł? Był Żydem mieszkającym w Cesarstwie Rzymskim. Polski i Polaków jeszcze wtedy nie było.
Też zwróciłam uwagę na to, że antykatolicki, (albo anty protestancki, bo chyba o protestantach byłą mowa) jasne zdarzają się źli księża, ale nosz kurde... władza, którą dali temu księdzu no nieograniczona, każdy się go boi itd. Siostry zakonne potwory... podobnie jak ludzie pracujący w zakładzie. Moim zdaniem coś nie halo dzieje się w tych filmach...
Fabuła filmu dzieje się w Irladnii, a tam główną wiarą jest katolicyzm, więc w filmie raczej jest mowa o katolikach.
Kiedy ksiądz zapytał ją czy jest protestantką, odpowiedziała mu, że nie wszyscy są ideałami.
Możliwe, że źle zinterpretowałam.
"Pralnie św. Magdaleny", stanowisko Irlandi wobec wybuchu wojny i Angli. Może warto trochę poczytać a dopiero potem popełniać takie komentarze? Niestety film nie jest dobry, mam wrażenie, że przy montażu przesadzono z obcinaniem scen... Pomimo tego oceną "1" tak naprawdę sam się oceniłeś...