Już od dawna przymierzałem się do obejrzenia tego filmu, nie tylko za sprawą świetnego aktora jakim jest Robert De Niro, a również odegrała tutaj rolę popularność oraz komentarze. Wyszedłem z założenia, że film będzie świetny, niestety mnie nie zachwycił. Bardzo dobra rola De Niro, klimat i muzyka bardzo dobrze pasują do filmu, jednak w moim odczuciu po dwóch godzinach seansu poczułem się jak po obejrzeniu "Łowcy Androidów". Film nie zostanie przeze mnie zapamiętany i raczej nie będę do niego wracał. 6/10.
Prawdę mówiąc liczyłem, że film będzie bardziej dynamiczny, więcej będzie się działo. To jest typ filmów, za którymi nie przepadam. Podobnie było z "Łowcą Androidów". Zupełnie inaczej oglądało mi się np. "Gran Torino" mimo, że to ten sam gatunek. Opis na stronie trochę mylny, a najgorsze co może być to nastawić się na bardzo dobry film, a po obejrzeniu być zniesmaczonym. Poza tym uważam, że niektóre sceny są totalnie bez sensu np. moment w którym Travis wybiera się do kina. Oczywiście mam świadomość, że między filmami jest ponad trzydzieści lat różnicy, mimo wszystko nie ujął mnie ten film jak innych.
Ehh... Kompletnie nie załapałeś tematyki tego filmu. Nie jest to czysty dramat, a dramat psychologiczny. Aby sprostować rzeknę, iż jest to studium samotności, wyalienowania, obsesji. Przedstawia on starcie między dwiema twarzami Travisa i jego wewnętrzne rozbicie. Sceny takie jak ta, kiedy Travis zabiera dziewczynę do kina obnażają jego dziwactwo i wcześniej wspomniane wyalienowanie od reszty społeczeństwa.
Jeśli zabierasz się za film polecam poczytać rozmaite opinie oraz opisy, które zapoznają Cię z jego tematyką. Skoro nie jesteś obeznany w trudniejszych w odbiorze filmach poszukaj ludzi, którzy pomogą Ci dojść do tego, o czym on naprawdę jest. Oglądanie filmów ambitnych, takich jak wspomniany przez Ciebie "Łowca Androidów", czy "Taksówkarz", bez doświadczenia w świecie kinematografii na dłuższą metę nie ma sensu, gdyż nie docenisz ich w pełni, a bardziej wynudzisz.
Są filmy, które są kultowe i bez czytania opisów. Zrozumiałem treści o których wspomniałeś, ale nie musi mi się to podobać.
W takim razie dziwne, że nie zrozumiałeś sceny w kinie. Filmy kultowe takie, jak na przykład "Ojciec Chrzestny" są świetne i nie potrzebują zaangażowania od widza, jednak istnieją również produkcje, które wymagają głębszej uwagi i wysiłku; Taksiarz jest jednym z nich. Nie są one skierowane do osób, które szukają w filmie rozrywki, ale głębszych treści i przesłania, z którego można wyciągnąć ciekawe wnioski. Nie będę tutaj osądzał ludzi i twierdził, iż są gorsi, ponieważ nie podobają im się ambitne filmy, ale uważam, że kino nie jest sztuką, którą pochłaniamy dla czystej przyjemności, ale także traktujemy jako swego rodzaju szkołę życia.
Blade Runner czy Taksówkarz jak na amerykańskie standardy mają całkiem wykwintną narrację, ale do Europy i tak daleko. Przy 8/12 Felliniego czy Powiększeniu Antonioniego to wciąż całkiem proste w odbiorze kino. Poza Odyseją Kubricka żadne amerykańskie arcydzieło filmowe nie stanowiło dla mnie wielkiego wyzwania intelektualnego, a nie uważam siebie za kogoś z ponadprzeciętnymi zdolnościami rozumowania.
Oczywiście. Taksiarz, czy Blade Runner to filmy wybitnie przystępne w porównaniu do dzieł wspomnianych przez Ciebie twórców. Martwi mnie fakt, że mnóstwo osób ma problem z odbiorem tych pierwszych. Ale cóż; takie czasy.
Tak, też bym się zgodził ze stwierdzeniem że to spora wina czasów. Współczesne kino zostało już tak zbanalizowane i zdynamizowane, że widzowie nie mający zbyt często kontaktu np. z filmami z przed lat 90 oczekują przede wszystkim czystej rozrywki.
Dzień, w którym nikt już nie będzie oglądał poważnych filmów i uzna je za zbędne, wybierając zamiast nich żałosne blockbustery, będzie dniem upadku kina. Z roku na rok ten dzień niestety jest coraz bliżej.