Wydaje mi się,że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego,o czym tak naprawdę jest ten film.To historia zniszczonego psychicznie,po wojnie wietnamskiej, Travisa ale czy tylko???
To przede wszytkim kino obyczajowe,społeczne,ukazujące przemiany jakie dokonały się w USA na przełomie lat 60-tych i 70-tych.W tym czasie na fali protestów przeciwko wojnie powstawały komuny hipisowskie,miały miejsce walki o wolności obywatelkie dla mniejszości rasowych,rewolucja seksualna...Wszytko pięknie,ale lewicowa ideologia niosła ze soba też problemy-na niewyobrażalną wcześniej skalę wzrosła wtedy w USA przestępczość.W latach 70-tych jak grzyby po deszczu wyrastały kina porno.Słowem, Ameryka się zmieniała.Do takiej rzeczywiśtości wraca Travis, nie rozumiejący co się stało,nie było go przecież w tym czasie w kraju.Dokoła ćpuny,prostututki,złodzieje,alfonsi...Dochodzi do tego jego skrzywienie psychiczne.Symbolem tego,że Travis nie może się odnależc jest fakt,że na randke zaprasza dziewczynę do kina porno-to bardzo wymowne.W końcu postanawia położyć temu kres...
Dla Polaka ciężko to wszytko zrozumieć,myśmy wtedy nie mieli rewolucji obyczajowej,tylko zapyziały komunizm.
Myśle,że ten film był za ciężki dla Amerykańskiej Akademii Filmowej.Ameryka jest przecież nieskalana!!To znamienne,że w tym samym roku Taksówkarz przegrał z Rockym.To Rocky zgarniał Oscary...Moim zdaniem dlatego właśnie,że przedstawia Amerykę w dobrym świetle.Wiecie,od pucybuta do milionera.To takie dla Amerykanów typowe.
Tak więc "Takskówkarz"to film głęboki,wielowymiarowy,wymykający się jednoznaczym ocenom.Dlatego jest WIELKI
W bardzo czytelny i fachowy sposób to przedstawiłeś. Dla mnie ten film to także taki ogólny obraz człowieka - idealisty, nie mogącego się pogodzić z gównianym światem, gdzie rządzi kłamstwo i złodziejstwo, a młode dziewczyny oddają się za dolara. Postanawia więc zmienić to na tyle na ile sam da radę. Jest to niby taki film "bardzo amerykański" ale jednocześnie jednak można go sobie tłumaczyć na wiele sposobów. Na pewno nie wszyscy ten film zrozumieją i nie wszystkim także się on spodoba. Jak dla mnie jednak arcydzieło.
To jedna z najrozsądniejszych opinii o "Taksówkarzu", jaką można na FW przeczytać. Strasznie przykre, że większość tematów wyraża takie, lub inne rozczarowanie, jakby widzowie oczekiwali tempa a la "Terminator II" i krwawych dowcipów a la Tarantino :/
Ja bym jeszcze dodał, że o wielkości tego filmu, która jak słusznie piszesz przejawia się w jego psychologiczności i kontekście społecznym, świadczy jeszcze jego zacięcie artystyczne.
Te zdjęcia nocnego Nowego Yorku - spowolnione, jakby miasto tonęło w czarnej mazi; przywodzące na myśl piekło Dantego... Ta epizodyczna konstrukcja, składająca się z czasem w zwartą akcję i prowadząca do odrealnionego finału, w którym świat Travisa jawi się takim, jakim mógłby być w jego marzeniach... A nam robi się tym bardziej gorzko.
Pozdrawiam!
Dzięki za dobre słowo.Śmieszne ale od stycznia wszedłem tu chyba po raz pierwszy.Kocham ten film i dlatego chciałem swoją skromną osobą go choć trochę przybliżyć.
Pozdrawiam!