Powie mi ktoś proszę, o co chodzi w tym filmie? obejrzałem i oceniłem na 6, bo dla mnie jest słaby. Jest nudny, powolny i nie ma głębszego sensu, który bym dostrzegł. Znam filmy którę są DUUUŻOO wolniejsze i nudniejsze, ale dzięki plottwistowi pod koniec, albo jakiemuś przesłaniu i głębi zasługują na 9/10. W tym filmie tego nie dostrzegłem. Jeżeli się mylę i ten film to nie tylko kryzys białego mężczyzny w latach 70tych, którego odrzuciła kobieta, a który z powodu odrzucenia i braku sensu życia postanowił zrobić coś dobrego i uratować nieletnią prostytutkę (bo to zasługuje na 6/10 biorąc pod uwagę reżysera, ten stary styl oraz Roberta de Neiro), to proszę o wyjaśnienie
Widzę, że nikt nie wyjaśni fenomenu filmu... Dla mnie też średniak na 5. Aktorstwo fajne, ujęcia, muzyka, narracja. Ok tylko, że ten film jako dramat nie ma tego dramatu. Dostaliśmy film o prawdopodobnie weteranie wojennym w Wietnamie (wrócił z zasługami w '73) Ma PTSD, że spać nie może i chodzi odreagować na filmy porno do kina. Nie ma wykształcenia ale dobrze zarabia na taxi. Poznaje babeczkę i zabiera ją do kina dla dorosłych i kończy się ich znajomość. Ciągle pieprzy o wyczyszczeniu miasta z brudów i trafia się okazja do tego. Koniec filmu... Dłuży się to mimo prawie 2h. Ostatnio właśnie oglądam takie filmowe perełki z tamtych czasów iiii... Już nie rozumiem tego fenomenu. Wiem, że dzisiejsze kino jest nastawione na szybką akcję, intrygi, wybuchy i przyzwyczaili nas do tego. Stare filmy są teraz jak rozumienie wierszy albo sztuki. Coraz mniej ludzi wie dokładnie o co w tym chodzi i coraz bardziej te rozumienie zanika.