Dlaczego nie zamknęli go w więzieniu za morderstwa, które popełnił? Nawet Robin Hooda ścigali za kradzieże ;) A jak nie za morderstwo to za posiadanie nielegalnie broni, kiedy zabił murzyna w sklepie uciekał bo bał się ze ma nielegalnie broń, a na końcu zabija trzech ludzi i zostaje bohaterem. Byłam przekonana że obudzi się w kaftanie bezpieczeństwa.
On też myślał, że pójdzie do pierdla i chciał sobie strzelić w łeb. Jednak jak wyszedł z tego z ciężkim postrzałem komuś się uroiło, że on poszedł tam ratować tą dziewczynkę. Myślę, że on sam tego nie wymyślił. Tak po prostu się stało.
Dlatego że w Stanach o winie lub niewinności decydują przysięgli. Ale nie bój, gdyby taki przypadek miał miejsce w prawdziwym świecie Travis długo by nie pożył...rozwaliliby go gangsterzy.
Wyobrażasz sobie, że facet, o którym piszą wszystkie gazety(umieszczając zdjęcie, nazwisko i wykonywany zawód), że zastrzelił alfonsa i innego podejrzanego typa- po wyjściu ze szpitala wraca(jak gdyby nigdy nic) do pracy i włos mu z głowy nie spada?
W rzeczywistości po kilku dniach dopadłby go jakiś bandzior i rozwalił profilaktycznie.
To źle widzisz. Ja po prostu wiem w jakim świecie żyję.
Doświadczenie z rzeczywistością...:p ;D
Nie wiem, bo nigdy nie byłem w Nowym Jorku lat 70. ;) Czemu profilaktycznie? Co by z tego miał? Na Dzikim Zachodzie każdy chciał być zabójcą Jacka McCalla czy Boba Forda, ale to nie Dziki Zachód. Rozumiem, że jakby poszedł załatwić kolesia z niezłymi koneksjami, ale kogo interesuje alfons i jakiś inny koleś z bronią.
profilaktycznie- zapobiegawczo. Przypuszczam, ze bandziory zajmujące się stręczeniem nieletnich, po przeczytaniu w gazecie o facecie zabijającym alfonsów, raczej chciałyby się go pozbyć.
Wyjścia są dwa:
- albo tego nie zrobił tylko mu się uroiło że zrobił
- albo zginął wtedy w burdelu i mu się w chwili śmierci projektowało to co nastąpiło później
Na pewno jeśli nie któraś z powyższych opcji to Travis wylądowałby conajmniej w psychiatryku.
Zginął. Odświeżyłam sobie film po kilku latach i teraz nie mam co do tego wątpliwości.
Chociażby to ze Betsy jadąc z Travisem mówi o końcu kampanii za 17 dni. Czy w tym czasie jest możliwe by odrosły mu włosy i wrócił całkiem do zdrowia? Nie.
jest to wyłącznie wyobrażenie przedśmiertne Travisa, który jest szczęśliwy że dokonał czegoś wartościowego.
Oprócz tego, o czym wspomniał KLAssurbanipal- Travis dostał bardzo poważny postrzał w szyję, stracił mnóstwo krwi i raczej mało prawdopodobne, by przeżył. Umieranie to proces, człowiek śmiertelnie ranny nie pada, jak przysłowiowa mucha i czasem majaczy mu się coś przed śmiercią. W końcówce filmu widzimy Travisa wywracającego oczy do góry, później kamera przebiega nad planem, zupełnie tak jakby była uchodzącym z niego duchem. Widzimy policję, zbiegowisko gapiów i...biegnących lekarzy. Biegną z torbami, bez żadnych zaopatrzonych w nosze sanitariuszy, tak jakby mieli jedynie stwierdzić zgony.
W końcowych scenach widać gazety opisujące Travisa jako bohatera, Travisa prowadzącego ożywioną rozmowę z kolegami z pracy- wcześniej siedział wyalienowany i czuł się między nimi samotny, i wreszcie ta scena z Betsy, gdzie może się na niej odegrać za to, że go wcześniej skreśliła. Dla mnie to wszystko wygląda na jego marzenia, zresztą przed utrata świadomości Travis uśmiecha się. Moment, w którym znika z kadru i zostaje samo miasto, też zdaje się sugerować, ze zginął.
Oczywiście można tą końcówkę różnie interpretować. Sama kiedyś (specjalnie nie zastanawiając się nad tym) myślałam, że przeżył. Teraz bardziej logiczna wydaje mi się wersja, według której ginie...ale oczywiście mogę nie mieć racji,bo zakończenie nie jest jednoznaczne.