W jednej ze scen w barze, czarnoskóry kierowca żegna Travisa słowami "bye killer" co rozumiałem jako wskazanie, że dzieje się to już po rzezi w burdelu w myśl poplątania, nierozróżniania dni przez głównego bohatera. Jednak chwilę potem Travis odbywa mętną rozmową w której daje do zrozumienia, że planuje coś zrobić i chodzi mu po głowie kilka złych myśli.
Oba zdarzenia dzieją się w tym samym czasie, ale fabularnie się gryzą, chyba, że jest inny powód dla którego słowo 'killer" zostało tak podkreślone.
Dodam, że wypowiadając te słowa udał że strzela do Travisa, a ten sprawiał wrażenie zdezorientowanego, jakby nie wiedział o co murzynowi chodzi.
Skoro Travis nie wiedział o co mu chodzi, to skąd my mamy to wiedzieć? ;)
Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej, tak więc... czas na "Taksówkarza"!
Ten "killer" tak go zdezorientował, ponieważ już wtedy Travis przeczuwał (podświadomie?), że w końcu nie wytrzyma, coś w nim pęknie i kogoś zabije. No, i widz też miał tak przeczuwać. A późniejsza rozmowa z kumplem przy samochodzie potwierdza, że coś pękać już zaczęło.
Ale pomysł z poplątaniem czasowym też byłby niezły, gdyby nie ta rozmowa, faktycznie można by to tak interpretować, to byłby nawet ciekawy zabieg. Ja w pierwszej chwili pomyślałam sobie, że Travis załatwił faceta z taksówki, który chciał zastrzelić swoją żonę. I kiedy usłyszał "Bye, killer" od kolegi, wystraszył się, że jakimś cudem on już o tym wie. No, ale później się wyjaśniło.
creo: "chyba, że jest inny powód dla którego słowo 'killer" zostało tak podkreślone"
Po prostu Murzyn go rozgryzł, wyczuł prawdziwy charakter Travisa. Nie wiem czy już ktoś tu na Forum o tym wspominał, ale Travis to przykład takiego weterana z Wietnamu, który chciałby tam wrócić i dalej walczyć, zabijać (choć prawdopodobnie nie jest tego do końca świadomy). Ktoś taki jak kpt Willard z "Czasu Apokalipsy", który na początku tego filmu mówi ciekawą kwestię "Siedząc tutaj chciałem być tam [w domu w USA - przyp. moje]. Będąc tam wciąż myślałem o powrocie do dżungli".
Obie te filmowe postacie - Travis i Willard - przekroczyły na skutek doświadczeń wojennych cienką czerwoną linię. A żeby dowiedzieć się czym jest ta linia trzeba obejrzeć kolejny film wojenny o tym właśnie tytule. W ten prosty sposób, w kilku zdaniach stworzyłem paralele łączącą trzy filmy i dwie wojny. ;)
PS Odnośnie powrotu do dżungli z cytatu Willarda. Jedno z moich ulubionych ujęć z filmu "Taxi driver". Pierwsza scena w knajpie z taksówkarzami (początek filmu 17 min). W pewnym momencie Travis wrzuca do szklanki z wodą wapno albo oranżadę w pastylce i rozlega się głośny syk bąbelków, który bardzo przypomina odgłosy cykad i innych owadów w dżungli. Travis oczywiście też go rozpoznaje i zastyga zamyślony. W ten prosty choć subtelny sposób, Scorsese przekazuje widzom, że Travis choć wrócił do domu, mentalnie wciąż jest na wojnie. Przeżycia z Wietnamu wciąż mocno siedzą w jego głowie.
creo:"W jednej ze scen w barze, czarnoskóry kierowca żegna Travisa słowami "bye killer" co rozumiałem jako wskazanie, że dzieje się to już po rzezi w burdelu"
Za pierwszym razem gdy spotykają się w barze Magik przedstawia Travisovi murzyna i rzuca: "on widzi przyszłość" lub coś w tym stylu.
DrMachino - bardzo, bardzo interesująca teza! Ja jednak postrzegam scenę ze szklanką w zupełnie inny sposób. Ogólnie uważam przywoływanie przeszłości Travisa i wiązanie jego działań z faktem, że jest byłym żołnierzem, który chce wrócić na pole bitwy za przesadzone. W scenie ze szklanką mamy do czynienia z filmowaniem z wysokiego klucza i powolnym zbliżeniem (bądź najazdem) do filmowanego obiektu. O ile znaczenie zbliżenia od początków kina jest takie samo - dotrzeć do sedna, wejść w myśli postaci, przybliżyć jej psychikę widzowi, o tyle ten wysoki klucz Scorsese wymyślił po mistrzowsku - cały film niejako "dąży" do osiągnięcia maksymalnego pułapu położenia kamery. Najpierw są sceny znad ramion, potem kamera "unosi" się coraz wyżej, - zaczyna się to od sceny zapisywania do pracy (przekazanie dokumentów), potem w scenie w kinie (płacenie za popocorn), widać to też w podczas trenningu (wyciąganie pistoletów), natomiast punkt kulminacyjny zostaje osiągnięty po końcowej strzelaninie, gdzie kamera krąży nad budynkiem, pokazując całą akcję dosłownie z góry, pod kątem 90 stopni do podłoża. Takie prowadzenie kamery jest symbolicznym przeniesieniem narastania w Travisie jego lęków i uczucia nienawiści.
Scena ze szklanką i gazującym napojem jest zapowiedzią tego formalnego punktu widzenia kamery, a ponadto - alegorią "wrzawy", chaosu, jaki targa głównym bohaterem.
mała errata: Scorsese nie tyle wymyślił wysoki klucz, co perfekcyjnie go w tym filmie zastosował. Wysoki klucz można było już zaobserwować u Hitchcocka, którego stylem "Taksówkarz" jest wyraźnie zainspirowany.
Bo jak każdy taksókarz w barze opowiadał kogo woził, Travis wiózł facia, któy zabił swoją żonę, a potem powiedział im o tym w barze.
haha dokładnie nie kumam tych rozkmin "ROZGRYZŁ CHARAKTER" na milion procent chodziło właśnie o gościa który miał zabić żonę.
Nie no, to by można było obronić. Taksówkarzy często się przedstawia w fikcji jako osoby, które przez swój kontakt z ludźmi z różnych środowisk mają taki instynkt, "znają ludzi". Były całe seriale, które powstawały na podobnej bazie.
W sensie... również nie wydaje mi się, aby to było to w tym przypadku, ale nie jest to wcale takie niedorzeczne :).
Mnie bardziej zastanowiło czemu odszedł od tego co zamówił, ok poleciał za szamanem, ale przecież mógł wrócić i wypić tą kawę.
Mnie podobnie irytują sceny, kiedy bohater nie kończy posiłku, zostawia niedopity drink i wychodzi, zaintrygowany czymś, co własnie zobaczył, albo na coś czekał. Niby nic, a jednak wnerwia. Dlaczego?
Polacy mają w zwyczaju dojadac do ostatniego okruszka.
jestem Polką z krwi i kości. mniam. mniam. mniam :))