PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1046}

Taksówkarz

Taxi Driver
1976
7,8 244 tys. ocen
7,8 10 1 244226
8,5 98 krytyków
Taksówkarz
powrót do forum filmu Taksówkarz

Polecam obejrzeć film wszystkim, którzy myślą, że "product placment" to tylko współczesna bolączka. Tutaj Coca-Cola była upychana na każdym kroku, to puszka, to billboard, to dialog... Muszę kiedyś obejrzeć ten film i policzyć ile razy się pojawiła Coca-Cola, myślę, że 15-20 jak nic.

Ps. Mój awatar jest tylko zbiegiem okoliczności i nie jestem wkurzonym przedstawicielem konkurencyjnej marki :D Swoją drogą, Pepsi też się w filmie pojawiło, ale moim zdaniem to było słabe, niby taki realizm, że nie tylko Coca-Colę promują ;) Według mnie to tylko wyostrzyło kontrast i wypukliło to, jak bardzo Coca-Cola jest w tym filmie reklamowana.

ocenił(a) film na 10
Pepsaj

I dlatego dałeś temu filmowi 5/10 xD?

ocenił(a) film na 5
Verterain

No nie, nie dlatego, przecież tak nie napisałem. Generalnie zawiodłem się na tym filmie. Mogę opisać dlaczego tylko 5/10, jeśli w rewanżu dostanę solidnę uzasadnienie czemu 10/10 zamiast typowego na forum "dałem 10 bo to arcydzieło, a jak ty nie umiesz myśleć, to se palnij w łeb i oglądaj power rangers".

ocenił(a) film na 10
Pepsaj

Uważam ten film za najbardziej uniwersalny, najwybitniejszy portret miejskiego piekła, jaki kiedykolwiek stworzono. Pod płaszczyzną analizy społeczeństwa NYC mamy do czynienia ze złożonym, tajemniczym portretem zdesperowanego samotnika nonkonformisty. Wszystko podsycone bezkompromisowym warsztatem reżyserskim Martina, jazzowym akompaniamentem Herrmanna, niepowtarzalnym klimatem i najlepszą rolą De Niro w karierze.

ocenił(a) film na 5
Verterain

No ok. Ja z kolei dałem 5/10, bo:

- po pierwsze miałem wysokie oczekiwania, a takie - jak wiadomo - najłatwiej zawieść. Tak się stało w tym przypadku

- po drugie film był dla mnie długimi fragmentami nudny, np. tempo było wolne, dialogi takie trochę nie wiadomo o czym (np. między Travisem, a tym łysym taksówkarzem z długimi włosami ;) Wiadomo, niektórym takie tempo może się podobać, mnie nie pasowało

- po trzecie było kilka głupich scen. Na przykład w strzelanina w burdelu. Travis strzela do klienta Iris, po czym tamten wyciąga spluwę i strzela Travisowi.... w ramię. Serio? I jeszcze daje się zastrzelić. Drugi koleś z kolei, też postrzelony przez Travisa zamiast uciekać, łapie się go jak dziecko matki i woła dwieście razy "i'll kill you", aż wreszcie dostaje kulkę, o którą się tak prosił. No czułem wtedy, że reżyser robi ze mnie debila. Strzałów padło wtedy chyba 1000, dziki zachód. Aż później biedny Travis nie mógł się zastrzelić.

- po morderstwach pracuje sobie dalej jako taksówkarz (wersji z tym, że to jego pośmiertne wizje nie kupuję). No chyba raczej jeździł by po więzieniu...

- tutaj coś czego nie kumam, może to więc moja wina nie filmu, ale czemu on chciał zastrzelić Palantine'a? No tak wiem, był rozechwiany emocjonalnie itd itp, ale jakieś wyjaśnienie takiego zamiaru by się przydało. Co mu to miało dać? Roił sobie, że się zemści na Betsy, bo ta go nie chciała? Swoją drogą: zabrać dziewczynę na pierwszą randkę do kina porno - pomysł pierwsza klasa! I co, to wina Wietnamu, że wpadł na taki pomysł? Czy po prostu był idiotą od urodzenia?

- muzyka też mi nie pasowała. Nie lubię jazzu. Wiem, że to muzyka Nowego Jorku więc bym to zaakceptował, nie jest to też powód zaniżenia przeze mnie oceny, ale też nie podniosłem ze względu na muzykę, jak to czasem robię. Miałem wrażenie (może mylne?) że w kółko grana była ta sama piosenka.

- czemu nie dokończyli sceny z zazdrosnym mężem?

To chyba tyle...

ocenił(a) film na 10
Pepsaj

Odniosę się do piątego punktu, bo reszta to tylko osobiste wrażenia, na które nikt oprócz ciebie nie ma wpływu. To jest właśnie magia tego filmu. Dlaczego Travis postanowił wyalienować się ze społeczeństwa i pozwalał sobie na takie zagrywki? Tutaj Scorsese daje widzowi pole do kontemplacji. Motywacje Travisa są spowodowane powojenną traumą, postępującą chorobą psychiczną, wspomnieniami z nieznanego nam dzieciństwa/młodości, czy po prostu niewdzięczne społeczeństwo nie dało mu wyboru? Na to już sami musimy sobie odpowiedzieć. Z twojego stwierdzenia wychodzi na to, że lubisz mieć wszystko podane na tacy, no cóż, dla mnie zamysł, aby widz sam stworzył alternatywną wersję rozklekotania psychicznego naszego protagonisty był strzałem w dziesiątkę. Raczej nie dojdziemy do porozumienia.

"Wersji z tym, że to jego pośmiertne wizje nie kupuję" - szczere gratulacje.

ocenił(a) film na 5
Verterain

Po co ten sarkazm na koniec? Jakie są przesłanki mówiące o tym, że to mogą być pośmiertne wizje?

Ocena mojej osoby jako takiej, która lubi mieć podane wszystko na tacy jest mocno niesprawiedliwa. Przeciwnie, lubie filmy, które zmuszają do myślenia, np. uwielbiam Wyspę Tajemnic, tego samego reżysera tak swoją drogą. Tutaj jednak pod motywy jego zachowania można dopasować co się komu żywnie podoba. Takiego czegoś nie lubię, nie ma logiki, nie ma punktu zaczepienia. Jedynym jest to, że jest weteranem. Lubię filmy zmuszające do myślenia, do wejścia w skórę głównego bohatera. Ale żeby to robić trzeba coś o nim wiedzieć, mieć coś co pozwoli poczuć się jak on. Ja tu tego nie znalazłem i dla mnie to minus.

Sceny ze strzelaniną nie nazwał bym osobistym wrażeniem, tylko głupią, nierealną sceną. Starając się patrzeć obiektywnie.

Nie zamierzaliśmy chyba dochodzić do porozumienia tylko wyjaśnić dlaczego oceniliśmy tak a nie inaczej.

ocenił(a) film na 10
Pepsaj

Czy naprawdę wierzysz, że w przeżartym degrengoladą świecie człowiek, który zamordował garstkę osób (w imię zasad, ale jednak) pozostałby na wolności, w dodatku byłby zachwalany przez media i lokalną społeczność? Poza tym jakim cudem tak szybko odrosłyby mu włosy? Widzisz gdzieś bliznę na szyi po postrzale? Myślisz, że po wszystkich incydentach wróciłby do zawodu taksówkarza, którego się brzydził, w dodatku ni stąd ni zowąd akurat natknął się na swoją ukochaną?
Wyspa tajemnic zmusza do myślenia - fakt, mnie zmuszała do refleksji nad popełnieniem samobójstwa, kiedy zacząłem rozważać nad stanem dzisiejszych thrillerów.

ocenił(a) film na 5
Verterain

Oczywiście, że nie wierzę. Prędzej - tak jak napisałem zresztą - uwierzybym, że koleś będzie w pace. Ale dlaczego mam wierzyć, że to jest jego wizja pośmiertna? Takie jego niby niebo, takie sobie wymarzył? Tak, wiem, reżyser daje pole do popisu, trzeba się samemu zastanowić, rozumiem ;) To już prędzej przedśmiertną wizją bym to określił, albo jakąś śmiercią kliniczną, rojeniem, które zrodził jego udręczony umysł. Rojenie, w którym jest bohaterem, kiedy laska o której śnił na niego leci, a teraz on może ją olać, rojenie, które rewanżuje mu wszytskie problemy i krzywdy jakich doznał (o których w filmie ani słowa, ale przecież reżyser zmusza nas do myślenia, NA PEWNO jakieś go spotkały) itd itp, rojenie w którym ten nieszczęśnik chociaż przez chwilę jest szczęśliwy. A potem kurtyna i kostnica.

ocenił(a) film na 8
Pepsaj

tak, to jest przedśmiertna wizja
w żadnym wypadku zakończenie nie jest jawą - to oczywiste